Moi mili zaglądacze:

środa, 27 listopada 2013

ostatni dzwonek- kalandarz adwentowy.


Tyle razy sobie obiecywałam, że zrobię kalendarz no i w końcu udało się!!
Zmobilizował mnie Franek, który zamęcza mnie pytaniami "ile jeszcze do gwiazdki????" i muszę mu na palcach pokazywać, bo do takiej astronomicznej liczby jak 30 jeszcze nie doszedł, ale wie, że trzeba trzy razy  wszystkie paluszki przelecieć...
No i żeby pozbyć się upierdliwca wykonałam pomoc, która jest jednocześnie taką pierwszą prawdziwą ozdobą świąteczną ( poprzednie wszystkie złożone czekają na swoją kolej, bo jednak trochę jeszcze za wcześnie jak dla mnie...)


Kalendarz również najprostszy z prostych: torebki śniadaniowe, wydrukowane numerki, wycięte gwiazdki, sznurek, zszywacz:


w torebkach słodkości ( niestety...niezbyt to zdrowe, ale w końcu ma być przyjemnie♥)- po dwie sztuki, bo zrobiłam jeden kalendarz dla obu moich łobuzów:-))

Tylko na 24 dzień jest inaczej- dwie torebki, więcej "wkładu" i czerwona cyferka :


Wszystko zawisło na starym sękatym kiju, który oryginalnie był laską do podpierania się - przywiozłam go z tego samego starego domu, skąd miałam ten stolik i inne różne śmieci, które przewijały się ostatnio na moim blogu (TU i TU )... jak go brałam, to oczywiście kolega, z którym tam byłam pukał się w czoło całkiem na poważnie... a tu proszę- pasuje idealnie:


Czarna gwiazdka jest zrobiona z idealnego przepisu na gwiazdki, który pokazała Agnieszka/ Agnetha  TU- po prostu genialnie proste rozwiązanie na super gwiazdki- zakochałam się ( po raz kolejny...) i będą u mnie w tym roku w dużej ilości, różnych rozmiarach,  wszędzie....


Całość powiesiłam na kawałku ściany miedzy futrynami do przyszłych pokoi chłopaków ( są przewidziane w tej starej części domu, wiec tylko wnęki są- bez drzwi...)
A na ścinie wiszą pokazywane już dawno cudne portrety moich synków, wykonane przez Agę Czerkas.

Jak Wam się podoba? mam nadzieję, że chłopaki padną z zachwytu jak dzisiaj wrócą ze szkoły- bo kalendarz już będzie wisieć nęcąc ich swoją zawartością- do niedzieli, kiedy otworzą pierwsza torebkę!


całuski serdeczne
ystin

poniedziałek, 25 listopada 2013

pierwszy adwentowy


Czas adwentu zbliża się wielkimi krokami, więc robienie wianków usprawiedliwione.
Na mój wykorzystałam wianek z szyszeczek modrzewiowych, gałązki, które zostały z robienia patykowych gwiazd, i białą wstążeczkę- taki najprostszy z prostych:


patyczki są sklejone na gorąco a  cały element ze świecami może być samodzielną dekoracją:



Może być też bez wstążeczki, jeszcze bardziej surowo:


Nie zdążyłam tylko zrobić numerków na świece, bo wianek pojechał w świat, na szczęście do znajomych, wiec zostało wybaczone ;-))
Gosiu i Norbercie- - całuski przy okazji ślę ***


 Teraz muszę wymyślić coś dla siebie... jakiś tam pomysł już jest, więc wkrótce będzie drugi adwentowy...

Jak Wam się wstawało w ten nieco zaśnieżony i już zdecydowanie chłodniejszy poniedziałek??/
Czuć było już trochę zimę prawda? cóż ... w końcu zaraz grudzień :-)))

całuski na cały tydzień
ystin

sobota, 23 listopada 2013

mam moje własne Qrkowe szyldziki!!!

Zachwycałam się nimi już dawno, tylko nie miałam pomysłu coby tu....
aż niedawno zobaczyłam na blogu Anicji świetną typografię ....

No i już wiedziałam- też chcę, tylko w formie starej tablicy okulistycznej!!
a kto jak nie Qrka zrobi to lepej????

No i właśnie wczoraj odebrałam paczuszkę:


Powiesiłam ją tak, że każdy, kto ogląda telewizję prędzej czy później rzuci okiem na tablicę... może się nawet zorientuje, co tam jest napisane....
Mój własny małżonek niestety nie doczytał... no ale może ma słaby wzrok :-))))




 Zamówiłam też mały szyldzik na drzwi do toalety, żeby goście nie mieli wątpliwości:



 Powiem Wam, że to są normalnie dzieła sztuki!!!

Złudzenie starości, zużycia, zardzewienia i przede wszystkim "metalowości" jest niesamowite!! Polecam każdemu, kto jeszcze nie ma ;-)))).

Oczywiście Qrka nie zakończyła na zamówieniu i dostałam extra śliczną zawieszkę domową:



która wisi w wiatrołapie i wita wchodzących:



Qrko kochana!!!
dziekuję Ci baaaardzo-mój domek zyskał kolejne śliczne dekoracje!
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
 
A na koniec tylko mała aktualizacja dla wszystkich korzystajacych z tego DIY na zrobienie gwiazdy z patyków- warto rogi gwiazdy też wzmocnić klejem na goraco, bo w trakcie przebywania w domku patyki schną i sznurki robią sie luźne... ja teraz kleję już na etapie wiąznia  ;-).
 
 
pozdrawiam serdecznie
ystin
♥

czwartek, 21 listopada 2013

sposób na banana- czyli bananowe mufinki

Mój starszy syn bardzo lubi banany, pozostali domownicy tak sobie.... ja nie lubię, zwłaszcza na ciepło, np. w plasterkach na cieście-  ten zapach przyprawia mnie o mdłości...błeee....

ale zawsze, prędzej czy później następuje i u syna przesyt bananami i zostaje jeden, dwa nie zjedzone, zaczynające ciemnieć... żal wyrzucić a nikt nie ma ochoty zjeść...
co wtedy???
obieram, wrzucam do woreczka i mrożę... a jak się uzbiera 5-6 sztuk przystępuję do pieczenia naszych ulubionych babeczek bananowych- bo okazało się, że w tej wersji nawet ja lubię banany!!!



Piekę je już od kilku lat,  a przepis mam stąd.

oto on w oryginalnej postaci, bo jak rzadko nic nie zmieniłam- daję tylko nieco mniej sody- 0,5 łyżeczki:

Składniki suche:
  • 1 i 1/2 szklanki mąki
  • łyżeczka sody
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • pół szklanki cukru
Składniki mokre:
  • pół szklanki oleju
  • pół szklanki maślanki lub kefiru
  • 1 jajko
  • łyżka rumu (niekoniecznie)- ja nie dodaję
  • 2-3 rozgniecione banany
Wymieszać osobno składniki suche i mokre, wlać składniki mokre do suchych, dodać banany i niedbale wymieszać widelcem, tylko tak by składniki się połączyły. Piec w natłuszczonej (lub wyłożonej papilotkami) formie na 12 muffinek ok. 25 min. (sprawdzać drewnianym patyczkiem) w temp. 175 stopni C. Za sprawa bananów są mięciutkie nawet następnego dnia.


Jedyne co, to muszę rozmrozić banany ( mikrofalówka, bo nigdy nie pamiętam żeby wyjąć je wcześniej) i składniki mokre dodaję do tych rozgniecionych bananów a dopiero potem mieszam z suchymi.


No i zawsze robię z podwójnej ilości składników!!!




Przepis jest o tyle fajny, że bez względu na to, jaką wielkość szklanek/filiżanek/kubków mamy zawsze wychodzi.
A ubrudzone tylko dwie miski i jedna szklanka!!!!

 
 
 

Oczywiście takie mrożone banany są też świetnym dodatkiem do letniego koktajlu z truskawek- mamy wtedy "lodowy" shake! ehhh... przypomniało się lato....♥

Polecam ten przepis, a jeśli zasmakujecie, to w sieci można znaleźć wiele modyfikacji i odmian... nam jednak najbardziej smakują w tej najprostszej postaci!

całuski serdeczne
ystin

PS. oczywiście muffinki można też upiec ze świeżych bananów, muszą jednak być bardzo dojrzałe... czasem można kupić takie w korzystniejszej cenie :-))

poniedziałek, 18 listopada 2013

Gwiazdy z patyków - DIY

jak widać nadal kręcę się w temacie :gwiazdkowym" a to dlatego, że zapragnęłam mieć patykową gwiazdę...


Oczywiście to żadna filozofia, ale jak już robiłam, to postanowiłam podzielić się obserwacjami- może komuś się przyda....


Na 5-cio ramienną gwiazdę potrzebujemy:
  • 5 w miarę prostych, równej długości patyków
  • 5 gumek-recepturek
  • nożyczki
  • sznurek

długość gałązek jest dowolna- jeśli będą krótkie wyjdzie nam mała gwiazdka, dłuższe... wiadomo:-)))

Ja używałam najpierw gumek,  bo było prościej i szybciej, a wiązanie od razu sznurkiem ruchomych patyków jest trudniejsze- oczywisśce można, choć przyznam, że często potem trzeba sznurki poprawiać, bo okazuje się, że wiązanie jest za słabe... wiec ja polecam gumkę:-))

1. łączymy gumką dwa patyczki, dobierając razem grubszy i cieńszy koniec
2. kolejne patyki układmay w kształt i łączymy, dobrze jest gdy krzyżowanie patyków wew. gwiazdy jest naprzemienne tzn, raz pod spodem raz na wierzchu- możliwe tylko przy dłuższych . giętkich patykach...
3. związujemy sznurkiem wewnętrzne miejsca krzyżowania się patyków
4. zdejmujemy gumki i zastępujemy je sznurkiem




i włala!!!

tu połączone duża i mała gwiazda.

Można też zrobić gwiazdę bardziej przestrzenną:


to już wyższa szkoła jazdy; będzie potrzebny jeszcze pistolet na klej.

1. zaczynamy od połączenia gumkami jednej gwiazdy, potem dokładamy do niej drugą  łącząc gumkami po cztery patyki w jednym rogu.
2. przygotowujemy patyczki dystansowe- ich długość dobieramy drogą prób i błędów i wklejamy przy użyciu pistoletu w miejsce krzyżowania patyczków.
5. związujemy wew. miejsca krzyżowań ( 10 )
6. zastępujemy gumki sznurkiem.
7. owijamy światełkami


Moich świecidełek jest trochę za dużo, ale to tylko dlatego, że chciałam wam pokazać już w tej wersji i owinęłam jedynymi znalezionymi światełkami- a te są na zewnątrz wiec jest ich trochę...

myślę, że z mniejszą ilością byłoby delikatniej...
wygląda na to, że lampki gdzieś nam wcięło... chyba trzeba będzie kupić.....

życzę wielu patykowych gwiazd, a to DIY zgłaszam na wyzwanie w Addicted to crafts
 
http://addictedtocraftsblog.blogspot.com/2013/11/konkurs-diy-ty-co-zrobisz-na-swieta.html
 
 
miłego tygodnia
ystin

czwartek, 14 listopada 2013

gwiazdki, śnieżynki i...kot

Tym  razem gwiazdki w wersji "light":



Tak się zastrzegałam, że dekoracje świąteczne to jeszcze za wcześnie... a tu proszę- zobaczyłam te światełka w Pepco i musiałam... ;-))
leżą sobie na parapecie i świecą... zakochałam się ....

Przy okazji gwiazdek- te zamówione śnieżynki koralikowe już zrobione, zapakowane i wysłane.
czekałam tylko na zgodę na pokazanie logo firmy, bo jest umieszczone na wstążeczkach... niestety nie doczekałam się, wiec pokazuję zamazane- narobiłam się ich trochę: 150 szt:


 A co do kota, czyli Nutki...
są wiadomości dobre i złe...
dobra to taka, że udało mi się dać jej tabletki na odrobaczenie, że jest coraz bardziej oswojona, daje się głaskać, wchodzi do domu, nie ucieka panicznie na każdy szybszy ruch...

Zła to taka, że niestety zostawia  ślady w różnych miejscach...jak dla mnie to nie do zaakceptowania!

Po raz pierwszy zdarzyło jej się zrobić kupkę  za kotarą w sypialni zaraz na początku... uznałam, że to "wypadek"... potem kilka razy załatwiła się do kuwety, wiec wydawało mi się, że wszystko ok, ale w sypialni zaczął się rozchodzić niezbyt fajny zapach... i cóż... trzy kupy, dwa obsikane przedmioty... wszystko za kotarą....
Mamy tam takie składowisko rzeczy niepotrzebnych, wiec jest dość ciasno i szukanie w tym wszystkim Nutkowych niespodzianek jest nieprzyjemne... i sprzątanie też nie, pranie, mycie itp...
Ale dałam jej jeszcze jedną szansę- zamknęłam drzwi do sypialni, żeby jej nie kusiło.. i co.????
zlała się na łózko chłopaków!!! pranie pościeli, kołder, czyszczenie materaca...

Tego nie będę akceptować... aż tak bardzo nie chcę mieć kota w domu...

Nuta jest w wiatrołapie i dalej nie ma prawa wejść. Tam ma miseczki z jedzeniem, kuwetę....

Nie wydaje mi się, żebym szybko dała jej jeszcze jedną szansę.. może za jakiś czas..  jak mi przejdzie złość:-))
Wystarczy mi sprzątanie kup po żółwiu... ale on na szczęście nie robi tego w zakamarkach... :-)))

I takim nie do końca miłym akcentem kończę ten dzisiejszy post
u mnie piękne słoneczko, a u Was?
całuski
ystin

poniedziałek, 11 listopada 2013

opleciona bluszczem....

to efekt jednego popołudnia z bluszczowymi gałązkami:


aż wstyd się przyznać, ale do tej pory wisiał tu wieniec zrobiony z jemioły w zeszłym roku, z bombkami z serwetek pod kubki, o TEN.
Naprawdę nie wyglądał już wyjściowo, więc zmiana była konieczna- stąd ten bluszczyk i metalowe ptaszki:



W ferworze działań zrobiłam też wianuszki na drzwi wejściowe:


A tu muszę się pochwalić dziełem mojego małżonka- zaczątkiem balustrady- zrobiło się troszkę bezpieczniej.
Balustrada będzie typowa, w "X"...  na razie są tylko ramy, a dzisiaj powstaje ta część przy schodach.


Pustaki na podmurówce i betonowe schody nadal ze slamsów, ale powolutku, powolutku....

Kilka gałązek bluszczowych, z pozostałościami po kwiatkach umieściłam w wazonie:


Czyli naprawdę bluszcz opanował nasz domek...

Czy myślicie, że to taka trochę"cmentarna" dekoracja???


całuski na nadchodzący tydzień
ystin

sobota, 9 listopada 2013

mam gwiazdkę!!!

Kilka dni temu trafiła do mnie niespodziewana przesyłka, w której znalazłam to:


Możecie wierzyć lub nie, ale w dobie wszechpanujących dekoracji B&W ta jest moją pierwszą w tych barwach!!!
A to dzięki Karmelowej, która namiętnie produkuje biało-czarne poszewki i wychodzi jej to znakomicie- zaglądnijcie do niej i sami  się przekonajcie- ostanio na tapecie ma podusię w choinki- cudną!!!
Kochana, bardzo Ci dziękuję, zwłaszcza, że ta porcelanow łyżeczka naprawdę nie wymagała takiego "rewanżu" ;-)))

Nie wiem, czy B&W zagości u mnie w szerszej odsłonie, ale powiem Wam , że coś w tym jest...


Dla równowagi pokażę Wam też materiał , jaki udało mi się upolować na jednym z bazarków  blogowych- TU.
Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, choć kolorystyka do niczego mi nie pasuje!!! absolutnie!!!
Ale po prostu musiałam go mieć!! ( mam taka sprawdzoną technikę, gdy waham się czy coś kupić: wyobrażam sobie stan, gdy tego nie mam...gdy dowiaduję się, że np. jest zarezerwowane i nie mogę kupić!!! albo wracam do domu bez tej rzeczy.... jeśli czuję ukłucie żalu- kupuję natychmiast!!!!- oczywiście w granicach cenowego rozsądku...;-))))- tu szaleństwa już mi się nie zdażają...)

I tak stałam się posiadaczką kuponu materiału zaprojektowanego przez Jaimę Brown:



Materiał wpadł mi w oko od razu, potem poszukałam sobie inf. o Jaimie- no cóż- mogłabym jeszcze kilka pozycji z jej kolekcji posiąść....

JAIMA BROWN-COLECTION

raczej nie będzie mi to dane ale co tam... z tym kawałkiem też na razie nie wiem co zrobię, napawam się posiadaniem:-))).
Znając życie, przyjdzie taki moment, że go wykorzystam:-))


miłego długiego weekendu
ystin

czwartek, 7 listopada 2013

dwie powieści, dwie kobiety

Zanim zacznę na temat, muszę Wam bardzo podziękować za tak nieoczekiwanie  miłe przyjęcie metamorfozy szufladkowej- nie spodziewałam się, że tak się spodoba!!! szczerze mówiąc zastanawiałam się , czy warto o tym pisać, bo to takie "nic"....więc byłam naprawdę miło zaskoczona- DZIĘKUJĘ!!!


A dzisiaj "nietwórczo" tylko czytelniczo.
Przeczytałam ostatnio ( a właściwie odświeżyłam sobie...) dwie książki,  obie o kobietach, ale jakże różnych... powiedziałabym -skrajności!!!!

Obie książki są powieściami, więc nie mają wiele wspólnego z faktami, choć  też nie są całkowitą fikcją. Natomiast na pewno nie można ich nazwać biografiami...

Pierwsza kobieta jest oczywista- to Coco Chanel, druga już mniej, to Marta Freud, żona słynnego psychiatry, ojca psychoanalizy....

I to właśnie ta druga zrobiła na mnie duże wrażenie, tak mogło być....
Książka jest napisana  w formie listów Marty do pewnej znajomej... listów pisanych u schyłku życia, w których Marta podejmuje próbę podsumowania swojego życia... życia niebywale skromnego, w całości podporządkowanego potrzebom i życiu męża....

Coco natomiast to kwintesencja egoizmu, egocentryzmu, narcystycznych postaw...Coco żyje tylko dla siebie, nikt jej nie może w tym przeszkodzić....robi co chce, jak chce i kiedy chce... można powiedzieć, że po trupach.....

Która była szczęśliwsza... czy w ogóle można mówić o szczęściu w życiu tych dwu kobiet...???


Polecam...

ystin

wtorek, 5 listopada 2013

słowo się rzekło- CANDY!!!!!

Tak jak zapowiadałam w którymś z poprzednich postów:

OGŁASZAM CANDY

nie jakieś wielkie, ot, takie , ku małej przyjemności okołoświątecznej.
Jak się można było spodziewać, do wygrania jest wianek z kupuli bukowych, ten oto:


Zapisy do 11.12.13- spodobała mi się taka data ;-))), do godz. 12.00 w południe tegoż dnia.

W szerszym ujęciu wianek  można sobie poogladac TU.
Wstążeczka jest zdejmowalna :-))))


Tym razem idziemy z duchem czasu i do zapisów wykorzystujemy narzędzie Inlinkz, dodające automatycznie linki. Trzeba kliknać na niebieski przycisk i wpisać swoje dane.
( mam nadzieję, że zadziała, jakby co, dajcie znać w komentach, że nie chodzi....czy cóś...)

POWODZENIA
 
 

ystin


PS. wpisywanie adresu bloga jest opcjonalne,
 osoby bez bloga mogą więc też  korzystać z tego narzędzia  ;-))

niedziela, 3 listopada 2013

upiorne paluszki....

W tym roku nie wycinaliśmy dyń, za to upiekliśmy halloweenowe paluszki:


Moim zdaniem wygladają zaskakująco realistycznie.

Ich wykonanie jest bardzo proste i daje wiele uciechy , gdy robi się je razem z dziećmi.

Oto przepis dla zainteresowanych :

200 g miękkiego masła ( kostka)
1 szkl. cukru pudru
1 jajko
1 op. cukru waniliowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
ok. 2,5 szklanki mąki ( ma wyjść miękkie ciasto o konsystencji plasteliny, więc czasem trzeba podsypać troszkę więcej...)
szczypta soli
1 paczka migdałów
dżem truskawkowy ( lub inny o zbliżonej do czerwieni barwie- ja miałam akurat konfiturę  wiśniową i też dało radę...)

Wykonanie:
migdały zalewamy wrzątkiem i po chwili obieramy ze skórek
masło ucieramy z cukrem pudrem na puszystą masę dodajemy jajko i pozostałe składniki.
Z ciasta formujemy wałeczek o długości dwu palców, przecinamy w połowie, na końcach umieszczamy migdały ( można wcześniej miejsca mocowania posmarować dżemem, będą "okrwawione" ). Końcem noża robimy kreski "zagięć". Po ułożeniu na blasze smarujemy tępe (ucięte!!)strony dżemem.

Piekarnik rozgrzewamy do 200st. Pieczemy do lekkiego zezłocenia. Po wyjęciu dobrze jest je chwilę  ostudzić na blasze, bo są początkowo dość miękkie.

Są pyszne!!!!



Smacznego!!
ystin

piątek, 1 listopada 2013

lampy, lampiony, światło....

Dzisiaj na blogach będzie  królować światło...  światełko pamięci, zapalane na grobach, jako znak naszej miłości do osób, które odeszły...
Groby moich bliskich są bardzo daleko, więc jak co roku wybierzemy się na wieczorny spacer na lokalny cmentarz,  ze zniczami na najbardziej zapomniane groby...

ale i światła u mnie dzisiaj nie zabraknie, bo korzystając z okazji, chciałam Wam pokazać lampę, którą mam już od dawna, ale jakoś nigdy nie załapała się na zdjęcia:


Lampa ta składa się z 30 jednakowych części, które należy samemu złożyć. Są też inne kształty i rozmiary..
Lampę kupiłam w sklepie www.magic-lamps.pl, ale ten link przestał mi działać, i nie mogę znaleźć nic innego... może u Was będzie działał, a może firma już nie istnieje???
Szkoda, bo kiedyś chciałabym zakupić taką tylko większą... efekt świetlny jest naprawdę fajny...

Jeśli szukacie innych ciekawych lamp i światełek świątecznych warto zagladnąć też TU.

Podobnie jak lampionów, które nabyłam w KOKON HOME u Lilli, korzystając ze zniżki jaką oferowała w swoim candy.


Jak rozpakowałam paczuszkę, byłam mile zaskoczona ich wielkością, niby sobie na miarce sprawdziłam ale jednak w naturze są większe ! co oczywiście jest na plus♥

Dają super światło ( choć jak wiemy, ja nie za często zaplam...):


i za dnia stanowią piękną ozdobę:



dostałam również śliczny gratis:


Lilla- bardzo dziękuję, zakupy w Twoim sklepie to czysta przyjemność♥

serdeczne
ystin



PS. oczywiście na Was można liczyć- Haniania natychmiast podała link do sklepu z lampami:

http://www.lajtit.pl/

można też je znaleźć na allegro, np TU ( to inf. od AniN)

dziękuję dziewczyny, jak widać słabo szukałam :-)))
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...