Strony

piątek, 10 sierpnia 2012

Nowe życie dwu starych taboretów...

Są moim pierwszym wspomnieniem z rodzinnej kuchni.
Występowały w komplecie z kredensem ( który też oczywiście posiadam i kiedyś go przerobię...).
Jest na nich zapisana historia mojego dzieciństwa... potem trafiły do piwnicy ( razem z kredensem, bo to w końcu  rodzina) a ich miejsce zajęły w blokowej kuchni bardziej praktyczne ( i mniejsze!!!) szafki.

A taborety znalazły się u mnie. Brakowało mi takich do stolika z toczonymi nogami ( czeka na pomalowanie, bo jest całkiem współczesny i musi zostać lekko "podrobiony" wiec jeszcze chwila...), który został zakupiony do naszego pomieszczenia gospodarczego, pełniącego obecnie rolę kuchni. Jest szansa, że jak zrobię ten stolik, to i tę tymczasową kuchnie pokażę.....

Taborety były w kolorze zżółkniętej bieli, bardzo zniszczone. Usunięcie całej farby stanowiło problem, zwłaszcza na blatach, bo tu było sporo dziur i rys, w których farba mocno się trzymała :



Oczywiście można było się uprzeć i jeszcze bardziej wszystko zeszlifować ale postanowiłam  przemalować tylko nogi, a blaty przyciemnić bejcą rustykalną  i zostawić z taką zapisaną historią. Oto efekt:


Tu porównanie przed i po:





I jeszcze kilka ujęć obu, już po obróbce:




Bardzo lubię takie połączenie starego i nowego..

Lubię stare deski, które są polakierowane...

Tak jakoś mam, że te kontarsty strasznie mi się podobają.

no i te taborety też takie są: bielutkie nogi + stare, poharatane, ale polakierowane blaty...

Stolik też ma otrzymać taki look, a w jego przypadku praca nad blatem będzie polegała na niszczeniu, patynowaniu, postarzaniu...i nie wiem, czy uda mi się uzyskać taki piękny, jak na taboretach, efekt...

Mam nadzieję, że Wam też  się choć trochę podobają....

Pozdrawiam serdecznie
ystin

20 komentarzy:

  1. Zanim doczytałam do momentu, że zostawiłaś blaty pomyślałam, że właśnie powinny zostać takie popękane i porysowane.Tak jest dobrze, widać fajne stare deski, które też bardzo lubię. Najbardziej takie, które ze starości zbrązowiały i nabrały aksamitnej faktury,stare stodoły takie mają deski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Justynko, Piękny efekt! Cudnie wyglądają te stare siedziska przy białych nogach! Gratuluję i ciekawa jestem stołu, a jeszcze bardziej kredensu! Choć to wielka i czasochłonna praca....Ja robię niewielkie mebelki, a i tak proszę M. o szlifowanie, i całe szczęście, że to robi!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wyły! Też lubię takie połączenia :) Sama się zasadzam na przeróbkę kilku starych krzeseł ale oczywiście brakuje mi czasu... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Już kiedyś pisałam, że z Ciebie pomysłowy Dobromir:D:D Fantastycznie Ci wyszła ta przeróbka, taborety prezentują się znakomicie!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Taborety są świetne! W ogóle to podziwiam Cię za te wszystkie przeróbki i to jak pięknie potrafisz urządzić swój dom za niewielkie pieniądze. Co do postarzania stolika, to kiedyś widziałam w TV jak opalali drewno, a potem walili w nie metalowym łańcuchem. Po wyszlifowaniu i malowaniu powstał efekt bardzo podobny to Twoich wysłużonych taboretów:)

    OdpowiedzUsuń
  6. cudownie wyszly- jak zawsze jestem pod wrazeniem :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie Ci wyszły te taborety. I dobrze, że nie malnęłaś ich całych na biało. Podobają mi się. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj.
    Taborety prześlicznie wykonane.
    Fajne połączenie bieli i brązu.
    Prezentują się znakomicie.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo się cieszę, że nic Cię nie podkusiło żeby te blaty naprawiać. Wyglądają tak jak trzeba, mają swoją duszę tak jak cały Twój domek.
    Gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  10. genialnie wyglądają. choć przyznam że bielutki nogi bardziej podobają mi się niż góra. sama ostatnio dużo malowałam bejcą i wiem jak trudno się nią działa. no i szacun za wyczyszczenie starego lakieru!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Teraz taboreciki wyglądają super.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio oglądałam w telewizji program o produkcji desek podłogowych specjalnie postarzonych.Okazuje się, że nie zrobi tego maszyna. Każda deska jest rysowana, dziurawiona i postarzana ręcznie. A ty masz już gotowy efekt! Moim zdaniem super, że ich nie wygładziłaś na maksa. Świetna robota!

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękne! Jestem już rzut beretem u końca prawie... Ledwo, ledwo, bo w połowie w pudełkach, ale już widzę jakiś sukces :)
    Sama mam siebie dość za ten brak czasu dla siebie, na swoje pomysły tylko wciąż ta praca, praca ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie wyszło!
    Ja też mam taboret do pokazania, ale on niestety nie jest tak uroczo zestarzały :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham taborety..
    Kojarzą mi się z Mamą.
    Brała taki jak obierała ziemniaki do obiadu :)
    Twoje są świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Justysia są piękne! Ja też bardzo lubię łaczenie nowego ze starym. Niby stare, ale odnowione - a do końca nie nowe, bo widać ząb czasu i historię.
    Piszesz, że chcesz stół postarzyć :)... Przywieź go kochana do mnie. Alutek zrobi całą robotę za Ciebie. Moje biurko ostatnio załatwił w 15 minut.Pomimo niedawnego odnowienia jego blat wygląda jak po setkach lat:))I teraz mam dylemat, czy zdzierać wszystko i zostawić surowe drewno, czy znowu malować :))
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  17. kochana jestes takim meblowym czarodziejem :D a raczej czarodziejką ;( taborety super! jak zresztą wszystko czemu dajesz nowe wcielenie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Fantastyczne są - ja bardzo lubię takie połączenia :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo fajny efekt, takie wymuskane białe nogi ładnie wyglądają z wiekowym siedziskiem!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz!