Strony

piątek, 2 listopada 2012

Prawie na temat...

Już jest u mnie, moja Maryjka...


Stanęła na oknie, w towarzystwie korony  od Kaprys, z zeszłorocznym bukietem róż z liści klonowych ( całkiem nieźle się trzymają, i choć już powstał nowy, tegoroczny, to żal mi wyrzucić...) i świecznika, który był wprawką przed pomalowaniem  tego stołu.
Dawno już chciałam mieć figurkę Matki Boskiej, ale zawsze była poza moim zasięgiem, w końcu się udało.

Oczywiście nosi ślady upływu czasu: ma utłuczone palce, lekko przybrudzoną farbę... ale w końcu nie oto chodzi, żeby była jak nowa. Taka jest najpiękniejsza.
Niestety nie znam jej historii...


Jej pojawienie zbiegło się w czasie z bardzo smutną informacją- przegranej walce z rakiem jednej z naszych blogowych sióstr- Chustki. Ostanie wpisy na jej blogu zmusiły mnie do bardzo głębokiej refleksji na temat tragedii matki, która wiedząc, że umrze, musi przekazać tę informacje synowi... znaleźć dla niego jakiś świat, w którym będzie mógł żyć... To jest dla mnie coś niewyobrażalnego, świadomość, że już nigdy nie będzie można czuwać nad swoim dzieckiem, prowadzić go w świat, opiekować się, że zostawia się go samego,  podatnego na ból i zranienia...
Że już nigdy nie da się mu tego poczucia bezpieczeństwa, tej bezwarunkowej miłości....nie przytuli, nie pocieszy, nie wytłumaczy ...

Wiem, że takich sytuacji jest bardzo wiele, że wiele dzieci traci rodziców zbyt wcześnie, że jest to dla nich trauma na całe życie, i wiem też, że udaje im się zbudować dobre życie , że często są dzięki temu wrażliwsze, czulsze, mądrzejsze... Wiem, ale...


Może nie jestem najlepszą matką, zdarza mi się krzyczeć, złościć- jak każdej, ale staram się... staram się...

I dlatego też, mimo, że strasznie mi się nie chciało, w ostatniej chwili zorganizowałam dynie i zadość się stało naszej rodzinnej tradycji : 4 wycięte paszcze, symbolizujące naszą rodzinkę- stanęły w środę wieczorem na ganku:


Od lewej: mama, Franek, Rafciu, Tata.

Naszą rodzinną traydcją jest też zapalenie świeczek na najbardziej zapomnianym grobie na cmentarzu- ponieważ nasze rodzinne groby są baaardzo daleko, staramy się choć w ten sposób uczcić Święto Zmarłych: modlitwą za kogoś o kim już niewielu pamieta...

serdeczne

29 komentarzy:

  1. Każdy wpis Chustki czytałam ze ściśniętym gardłem, choć nie będąc w Jej położeniu mogę sobie tylko wyobrażać co czuła pisząc to wszystko. Była bardzo dzielna... chociaż to, co najważniejsze i najbardziej bolesne pozostało poza blogiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne pożegnanie w pełne zadumy dni...Brak słów.
    A Twoja figurka niech Was chroni....
    Jest piękna, i w ogóle zdjęcie cudne z prześwitującym światłem! To jest jej miejsce!
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. O dziś widzę że w blogowym świecie króluje Figurka NMP i liście z kolonu:)) a o Chustce słyszałam ale jej bloga niestety nie znałam...miłego popołudnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no rzeczywiscie tak się jakos złożyło- sa prawie identyczne, tylko Ity jest szkliwona i duuuuzo wieksza....

      Usuń
  4. Lubię "Maryjki", właśnie takie nadgryzione zębem czasu.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  5. Sliczna.
    niespodzianka jedzie do Miki-niestety z własnej krwi wyrwana, pojedyńcza.
    Wieć nie krzycz no ale ty masz juz swoją
    buzioki

    OdpowiedzUsuń
  6. Maryjkę mam na liście do zdobycia. Dobrze, że Twoja nosi ślady jej żywota. Nie znałam Chustki, dopiero jak zmarła .....Przeczytałam też jej wywiad w WO, serce się ściska z żalu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Te straty, rozerwanie więzi "matka dziecko" przeraża mnie tak samo w obie strony... Zostawić dziecko i stracić dziecko - są to bóle których myśl krwawi moje serce... Wciąz oswajam w sobie "pogodzenie" ze śmiercią, jest trudne Justynko, ale to jak Chustka, a wcześniej Magdalena Prokopowicz to pokazały, tę radośc życia, radość z każdej chwili... Myślę, że życie w swojej kruchości i nieprzewidywalności jest darem, który każdego dnia "za mało cenimy" dopiero w obliczu śmierci stajemy się jakby "lepsi"... Ale tez wiem, że matką jesteś DOSKONAŁĄ, bo tą, bo jedyną, bo jesteś Justyś ♥♥♥
    p.s. Maryjka cudna! w moich marzeniach też jest...

    OdpowiedzUsuń
  8. no hej Justys- chyba jakas telepatia bo w tym samym mom ja otworzylam Twoj blog z tym postem a ty juz zdazylas mi komentarz napisac :)

    to moge przy okazji bezp odpowiedziec- oj duzo takich dziedzin :P np druty, hafty, szycie ale kusza kusza. tesciowka na maszynie moze mnie nauczyc. hafty zawsze jakos pojda. a szaliki kiedys robilam na drutach (dawno bo dawno ale moze trzeba by...) poki co nie mam na nie czasu wiec spoko. duzo przede mna technik, wzorow, pomyslow :)

    figurka super. nie jestem jakims wielkim fanem ale jak widze ja u Ciebie to mam wrazenie,ze jest na swoim miejscu. jesli rozumiesz co mam na mysli :P

    odp na maila na szybko bo ja jak zawsze z doskoku - poszukam jakiejs akcji i pewnie blizej swiat gdzies dam w swiat na dobry cel. ciesze sie,ze pomysl sie podoba.

    a Aska Chustka no coz... ryczalam jak bobr jak sie dowiedzialam. musialam na blogu o tym tez wspomniec bo dokladnie tak smao mysle - kurcze nie jestem idealna, naprawde potrafie nakrzyczec na swoje dzieci ale jak czytalam to swoiste pozegnanie to tez myslalam o tym co mysla o mnie moje dzieci, chce byc najlepsza dla nich... jak Chustka dla G... smutna historia...

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo wszystko chyba dobrze że Chustka otrzymała czas, by przygotować Syna na swoje odejście. Moja Mama niestety nie miała tej szansy. Odeszła z dnia na dzień. A ja miałam wtedy 19 lat i pstro w głowie.
    Jedno jest pewne i tego się trzymam: wszystko ma sens(choć czasem ukryty)..
    Twoja Maryjka jest boska! Dobrze mieć Maryjkę. My mamy ikonę częstochowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna Maryjka :) I cudne zdjęcia zrobiłaś,szczególnie ten promyk mi się podoba :) A wasza rodzinka bardzo sympatyczna :)) Na temat odchodzenia nie za bardzo jeszcze mogę...myśleć,mówić,pisać,bo gardło zaraz zaciśnięte,do tego nie da się przygotować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za odwiedziny i udział w zabawie :) D.

      Usuń
  11. Maryja cudowna też marzę o podobnej figurce...
    śmierć jest zawsze za wcześnie :( przykre :(

    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj
    Cudowną Maryję zdobyłaś.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Własnie taka powinna być ta wyczekana figurka-nadgryziona,utłuczona,przytarta.Piękna jest!Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. pięknie się prezentuje w tym oknie!pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. Maryja piękna, faktycznie zdjęcie ze światłem robi wrażenie:)I te dynie, przecudowne!A co do Chustki, to po prostu się popłakałam, jak mi mama powiedziała ostatnio o niej. Najsmutniejsza rzecz-wiedzieć, że opuści się swoje małe dziecko:(

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie znałam Chustki, ale wczoraj i dzisiaj nadrobiłam zaległosci czytając jej blog. Zrobiło mi się smutno....Przykre gdy matka wie, że za chwilę na zawsze opuści swoje małe dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  17. ............... brak słów, na opisanie, na wyjaśnienie....
    brak słów by pomóc, bo każde trafia jak kulą w płot, i wydaje się nader płytkie i jakieś takie niewyraźne...
    masz sporo racji pisząc, że jest cała masa takich historii, jednak każda choć podobna, jest inna....
    Trzymam kciuki za Chusteczke, i Jej syna... każda z nas odgania taki scenariusz, a czasem warto jest przeczytac by siebie nie zgubic by nie zatracic i by nauczyc sie dokonywania wyborów, poczytać dziecku książkę, czy polatać na miotle??
    czytam książke:)


    Maryjka cudna, a Jej historia zaczyna się w Waszym domu.
    Niech strzeże Was i go, niech jest opoką i daje nadzieję...
    kocham i tęsknie:*



    dyńki cudne choć Wy w realu cudniejsi:*

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękna Maryjka....niech czuwa nad Wami....
    A całą resztę przemilczę i powiem tylko tyle - <3
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak...Smierć jest nieubłagana, ale za każdym razem, kiedy odchodzi osoba, która miała jeszcze tyle do zrobienia na ziemi, ciśnie się pytanie dlaczego??? Jakoś nie mogę znależć odpowiedzi, może mi to kiedyś u góry lepiej wytłumaczą, teraz to ponad możliwości mojego pojmowania świata.
    Chustka pisała prosto i bez ogródek o odchodzeniu, o śmiertelności, a przecież chyba każdy z nas z własnego podwórka wie jaki to ciężki temat. Przynajmniej w moim własnym domu zajęło mi kilka miesięcy ( bez przerywania, okrzyków niezadowolenia, łez i prób obrócenia tematu w żart), żeby porozmawiać z bliskimi o ew. śmierci, pogrzebie, itp, a myślałam, że żyję wśród ludzi bardzo światłych i świadomych.
    Teraz już jest spokojnie, temat nie budzi emocji, ale jest jeszcze wiele domów, gdzie to jest temat tabu i tfu, tfu, na psa urok, jak nie wypowiemy tego głośno, to nic się nie stanie, bo przesądny z nas naród:)
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Chcę wierzyć że Joanna jest wreszcie spokojna, że znalazła ukojenie, jestem pewna, że będzie czuwała nad Jasiem. A to właśnie Jasia najbardziej mi żal :( miał mądrą Mamę - oby najbliżsi dbali by zapamiętał Ją taka jaką była.

    OdpowiedzUsuń
  21. Maryjka śliczna, ładnie wygląda na parapecie.
    Niech chroni twoją rodzinkę....
    A o Chustce...brak mi słów...jakie to życie jest niesprawiedliwe...
    Całuski:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Maryjka przecudna i bardzo urokliwa !!!
    Niech strzeże Ciebie i Twoich bliskich !!!
    Pozdrawiam Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękna figurka, bardzo bym chciała taką mieć.
    Wieczny odpoczynek w nowym lepszym świecie dla naszej koleżanki.....
    Pozdrawiam cię cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  24. taka Maryjka stała u mojej babci na nocnej szafce - niestety, wraz z odejściem babci Maryjka gdzieś się "zapodziała" (najprawdopodobniej na strychu, a potem to nie wiadomo gdzie). Ja byłam za mała, żeby o nią walczyć, teraz chętnie bym ją przygarnęła pod swój dach...
    Co do reszty, nic nie napiszę, bo słów nie starcza.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz!