Strony

wtorek, 3 grudnia 2013

nie na temat....

bo całkiem nieświątecznie ( a już przecież praktycznie tylko o tym myślimy i piszemy....)

Otóż  byłam dzisiaj  rano na spacerze z psem ( normalnie chodzi mąż , ale wczoraj odwiozłam go do szpitala , bo ma planowany zabieg operacyjny i sama gospodaruję na włościach... stąd ten spacer...)
A jak już poszłam, to, pozazdrościwszy Haniani pięknych, mroźnych zdjęć, popstrykałam trochę,  przy okazji testując moje umiejętności obsługi nowego telefonu ( który dostałam od mej przyjaciółki Paulinki, bo stary zszedł był ...dziękuję Polin!!)).

Tak więc zdjęcia z  naszej łączki dzisiejszego mroźnego poranka:



Ukwiały na pączkach jabłoni:


Wzbogacone kwiatostany krwawnika:


Powiem szczerze, że nie spodziewałam się takiej jakości- podejrzewam, że aparat w tym telefonie może być lepszy niż w mojej starej idiotenkamerze....hm....

Pokażę Wam jeszcze tylko, co stoi na moim parapecie (i nie tylko) w pomieszczeniu gospodarczym:





Tak, tak... dobrze widzicie ZIELSKO w skrzynkach!!! mlecz polny, mniszek lekarski, babka lancetowata i zwyczajna, troszkę koniczynki....


odwaliło mi??/
otóż nie, mam przecież amatora takich smakołyków:


To nasza żółwina Reksiu, który  nie ma wielkiej ochoty na hibernowanie, wiec trzeba mu zapewnić dostawy ulubionych zieleninek... oczywiście chętnie posili się też sałatą, liśćmi kapusty, ogórkiem... ale zdrowsze na pewno są dla niego takie dziko rosnące chwasty... no to wczoraj zrobiliśmy z chłopakami akcję i mamy hodowlę żółwiowego żarełka... na razie jeszcze rwiemy z pola, to posadzone  musi się ukorzenić i rozrosnąć...co też człowiek dla swoich czworonogów nie wymyśli :-))).
Tu gadzina przy korytku:



Dobra, a teraz  muszę zaglądnąć do pieca ( co też czynił mąż...) bo wczoraj udało mi się prawie zagotować wodę w grzejnikach!! na szczęście prawie... wolałabym uniknąć już takich atrakcji...

A kolejny post znowu będzie o pierdółkach świątecznych...

mroźne całuski
ystin

35 komentarzy:

  1. o trzymam kciuki za męża i za Ciebie kochana co bys godnie go reprezentowała podczas jego nieobecnosci... Żółwik uroczy:)))
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz piękne widoki na okolice i śliczne zdjęcia Ci wyszły :) Trzymam kciuki żeby hodowla zieleniny dała obfite plony ;) Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia mężowi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. haha gadzina przy korytku, dobre!
    pomyślności dla męża.

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie też ranek był taki mroźny jak na zdjęciach.
    Zieleninę rozpoznałam i zastanawiałam się po co ona stoi w skrzynkach, dopóki nie doszłam do zdjęcia z żółwikiem! Uroczy!
    Dużo zdrówka dla męża.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale masz piękną przestrzeń blisko siebie....Cudnie zdjęcia powychodziły!
    I szalenie podoba mi się to zielsko w skrzynkach:)) Dobrze tej Gadzince tam u was jest!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak pięknie! U nas jeszcze śniegu nie było, a już grudzień. Żółwie miałam kiedyś dwa, co ciekawe, zarówno ja, jak i mąż mieliśmy Tuptusia ;-). Drugi zwany był Gregor, ale dotarł już z imieniem. Miło tak patrzeć na jedzące żółwie :D. pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tuptuś to rzeczywiscie imię idealne dla żółwia- można sie przestraszyc jego tuptania, złwaszcza, gdy się jest samemu w domu i nagle.....

      Usuń
  7. zdrówka dla mężusia///ale fajna ta gadzina!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. śliczne zdjęcia :) A żółwik uroczy i ma pełne wyżywienie zawsze świeże z przydomowego ogródka ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wzorowa z ciebie opiekunka :) Nie wpadłabym na to żeby hodować zielsko dla żółwia :) Trzymaj się ciepło i dobrze gospodaruj bez męża ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też pierwszy raz- w zeszłym roku nie zdążyłam ,bo sniegi przykryły, na szczęście wtedy szybko się odmeldował, w tym roku się na to nie zanosi...:-)

      Usuń
  10. zdrowia dla Twojego mężczyzny
    czego to się dla zwierzaków nie robi
    słodka ta Twoja gadzina ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. fajny spacer i zółwik zółwiasty :)

    OdpowiedzUsuń
  12. zdrowia dla Twojego męża :)
    aa żółwik to ma dopiero życie :)..

    OdpowiedzUsuń
  13. Po pierwsze - super łączka na spacery z pieskiem. Po drugie - rzeczywiście myślałam przez chwilkę, że Ci odbiło i że hodujesz mniszka na miodek zimą czy coś :D A po trzecie - nie strasz mnie z tym zagotowaniem wody. My niebawem odpalamy (w końcu!) nasz piec, a ja nigdy nie obsługiwałam takiego cuda jeszcze. Niby będzie dmuchawa i programator, ale i tak lekki niepokój odczuwam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak nowy to nie ma strachu... nasz 10 letni potwór to już ledwo zipie- albo za mocno dmucha, albo za słabo, albo sie nie rozpali, albo rozhajcuje do czerwonosci...czeka nas wymiana, ale chyba będzie musiał sie sam rozleciec, zeby to nastapiło :-)

      Usuń
  14. Ładne zdjęcia. A pomysł z mniszkiem i innymi w donicach - rewelacyjny (matka-polka karmicielka:)))).
    Pozdrawiam i trzymam kciuki, żeby mąż szybko wrócił do domu i do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozbawiłaś mnie tą matką-polką Ewuniu ;-)))))))

      Usuń
  15. Przede wszystkim wszystkiego dobrego dla meza!A łączkę masz super,,,ach,,,no i widoczki!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Drugie zdjęcie wymiata!!!! No to teraz doszło ci obowiązków.Mam nadzieję,że mąż szybko dojdzie do siebie po operacji.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetne fotki robi ten tel.:) U nas rano też biało było, a teraz jak wracaliśmy do domu, to już zaczęła nam trawa pod nogami skrzypieć!
    Dużo zdrówka dla męża:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i wiesz, że są bez żadnej obróki?- nic absolutnie!!! moze to tzw. szczęście żółtodzioba :-P

      Usuń
  18. no wiesz co, norMALNIE SIE NIE PRZYZYCZAILAM JEszcze, że HAniania to ja- hehe
    Nie zazdrośc, bo u Ciebie jeszcze piekniej, niźli u mnie ;-) trzymaj sie dzielnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak to jest jak sie zmienia tozsamość... ja tez musiałam poprawiać, bo mi sie pierwotnie hannah une.... napisało...:-)))

      Usuń
  19. Widoki cudne
    Mężowi życzę zdrowia a Tobie sił i wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
  20. Widoki piękne, chociaż zimy nie lubię:) Reksiu super atrakcyjnie je, dobrze wymyśliłaś (mniszka to i ja jadam), ma zieleninkę na bieżąco! życzę mężowi zdrowia, a za Ciebie i dom trzymam kciuki:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dzękuję Wam , Kochane, za życzenia mężowego zdrowia ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  22. No, to całkiem poważne to Twoje panowanie. Pieca doglądać, to jest coś! Ale jak trzeba, to się człek we wszystko wciągnie:-).
    Gorące życzenia udanej operacji i rekonwalescencji, tudzież wspólnych już Świąt w domu.
    Piękne, mroźne widoki, a tu żółw, domagający się całorocznych plonów...

    OdpowiedzUsuń
  23. Mlecze w skrzynkach? Cudownie :)
    Mróz ma swój niezaprzeczalny urok jednak.
    Życzę wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  24. ech-te widoczki o poranku......fajnie tak

    OdpowiedzUsuń
  25. Piękne widoki o poranku. Jeju ile to lat biegało się do pieca, rozpalało, dokładało i tak w koło Macieja. A w wakacje akcja drewno. Dziś mamy piec gazowy i dceniam wygodę bardzo.
    Pozdrawiam cieplutko,

    OdpowiedzUsuń
  26. Justyś♥extra fotki, oj pospacerowałabym tam z Tobą ... ten czas tak goni ...brrr, nie zdążyłam napisać w poprzednich postach :( ale zawsze podziwiam Twoją wyobraźnię i niesamowite pomysły ♥ Małżonkowi duuuużo zdrowia- i uśmiechu, będzie ok:-)) Pieca nie posiadam ale chętnie te moje kaloryfery zamieniłabym na kaflowy piec...tylko...te rozpalanie, dokładanie itd ...
    Żółw gadzina pieszczoszek ma świeżą, ekologiczną i dietetyczną przekąskę :Dobrze mu oj dobrze :-)
    całusy

    OdpowiedzUsuń
  27. O zatęskniło mi się za lataniem po polach z aparatem:) Po tych zmrożonych też :) Pozdrowienia dla męża.

    OdpowiedzUsuń
  28. ale widoczki piękne..zdrówka życzę:))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz!