Strony

niedziela, 25 września 2016

a jednak!!!

a jednak udało mi się coś wytworzyć, zrobić zdjęcia przed, po i w trakcie no i piszę o tym  post! Ha!

Jakiejś weny dostałam, może dlatego, że małżonek pojechał na ( kolejny!!!) zjazd klasowy i jeden "stres" odpadł???

W każdym razie udało się, o czym natychmiast z wielką radością donoszę. :-)

Wytworzyłam dywan!

Tzn, nie , że na krosnach, aż tak nie, ale nadałam zwykłemu jasnemu bawełniakowi osobisty rys: KOLOR!

Dywanik ów zakupiłam ze 3-4  lata temu w secondhandzie, z planem pomalowania go, ale niestety życie  ma swoje plany i dywanik przeleżał w piwnicy. Wpadł mi w oko przypadkowo, przy wyrzucaniu plastików...

Chwila namysłu, co by było najszybciej i najłatwiej.... farbki akrylowe mam, dywanik do prania... i voila!
Malowanko odbywało się na rozłożonej płachcie foliowej, farbkami robiłam kleksy- najpierw najbardziej rozcieńczoną, potem nieco mniej a na koniec kropka z całkiem nierozcieńczonej farby.
Dywanik przed malowaniem był lekko wilgotny- taki jak wyjęłam go z pralki.




No i efekt w pokoiku, który teraz określany jest mianem "gościnnego":





Wcześniej to był pokój chłopaków, i wyglądał tak:

( teraz chłopaki mają swoje pokoje, ale niestety nie nadają się do zdjęć z powodu ciągłego bałaganu... a miało być lepiej , gdy zamieszkają osobno, na większych powierzchniach...;-)

Malowanie dopiero zimą, wiec na ścianie za komódką   widać  pozostałość farby magnetycznej...


Nie mam zielonego pojęcia jak będzie z trwałością barw ( któraś z Was ma może doświadczenie??) ale zakładam , że farby akrylowe raczej niespieralne są... no zobaczymy.

Nie wiem też, czy dywanik tu zostanie, bo może powędruje do saloniku?

Wiem jedno- lubię to, i brakuje mi takich właśnie twórczych działań w kieracie dnia codziennego... chyba muszę popełniać częściej , dla zdrowia psychicznego... tylko ten czas...

serdeczne
ystin

15 komentarzy:

  1. Poszalałaś :) Może trzeba męża częściej z domu wysyłać? Fajna barwna plama. Nadaje charakteru pokojowi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny pomysł. Nigdy bym na to nie wpadła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mnie dopada chętka na małe DIY, musi poczekać do jesieni. Na razie walczę z ugorem.
    Największy uśmiech wywołała wzmianka, że chłopaki mają bałagan, ufff! nie jestem sama :D
    Pisz częściej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przedewszystkim fajnie że jesteś , że jest nowy post :)
    Niedawno słyszałam ,że spotkania klasowe to stres, a tu proszę .... stres odpadł :) :) :) . Dobrego małżeństwa nic nie zniszczy :)
    Dywanik EXTRA !!! Jak zwykle masz niebanalne pomysły , czego Ci zazdroszczę
    ( tak pozytywnie )
    pozdraiam

    OdpowiedzUsuń
  5. dywanik do saloniku :) zdecydowanie
    pokojami się nie ma co martwić u mnie niby dorosła córeczka :) a sajgonia non stop :) na wiesnę wpadniemy znowu zrobic hałas i zawirowanie :) to licę że cudaków będiez wiecej bo jak widzisz twoje wierne fanki chcą d ciebie więcej hihihihihih buziaki i tęsknty m.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny dywanik! Troche Twoja twórczość przypomina mi malowanie papieru tzw Marbling:)
    Wyszło rewelacyjnie!
    Ja latem pomalowałam bawełnianą sukienkę liśćmi i kwiatami. Eksperyment się powiódł i czekam do wiosny z następnymi:) Jak znajdziesz chwilę to zapraszam :
    http://ogrod-mojekrzakiptakiinnedziwaki.blogspot.com/2016/10/magia.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz!