Strony

sobota, 28 stycznia 2012

stolik pod umywalkę- metamorfoza


stolik skończony!!

troszkę naciągam, bo jeszcze muszę go polakierować, ale ponieważ nastąpi to dopiero jak będziemy lakierować podłogę w wiatrołapie, żeby było za jednym zamachem- to musiałbym czekać jeszcze z tydzień, a tego bym nie dała rady: muszę, po prostu muszę  go Wam pokazać ( cierpliwość nie jest moją mocna stroną...!)

Długo myślałam, czy go malować, czy nie  ale jak wstawiłam taki niemalowany do WC to jednak mi nie pasował, wiec decyzja zapadła.

A tak to wyglądało w trakcie:

po przeszlifowaniu papierem ściernym zaczęłam malowanie. Stolik wygadał fajnie, ale cały czas myślałam, jak by go ozdobić i z kilku pomysłów wybrałam taki:


Prawda, że dość oryginalny? to serwetki papierowe do serwowania tortów- namoczyłam je, żeby się lepiej układały i po prostu położyłam na wilgotną farbę i przemalowałam kilka razy.
Tu po drugim malowaniu:

Oczywiście szlifowałam delikatnie papierem po wyschnięciu każdej warstwy farby.
Ornamencik koronkowy był coraz delikatniejszy, wiec żeby go troszkę uwypuklić naniosłam kremową farbę na sam wycinany fragment:
 i po wyschnięciu przetarłam papierem , żeby cień został tylko w zagłębieniach.

No i efekt końcowy jest taki:




Chyba nieźle wyszło, co?
jak już zamontujemy go  w kibelku, to oczywiście pokażę całość.


pozdrawiam serdecznie


PS. zapomniałam dodać- autorką umywalki jest Dolo z bloga Decornia- Pracownia Ceramiczna.

piątek, 27 stycznia 2012

Chwalę się twórczością dzieci- post tylko dla cierpliwych mam

ten misiu wczoraj to był tylko pretekst- pomyślałam sobie, że załatwię to za jednym zamachem i powklejam dzieła moich łobuzów.

Dygresja: pamiętam jak będąc w ciąży z Rafciem rozmawiałam z moją przyjaciółką Anią, która tez była w ciąży, na temat zdolności ( przyszłych oczywiscie!) naszych dzieci. Jej się marzyło, żeby Helenka ( ta w brzuszku...!!) miała trochę zdolności artystycznych, a ja powiedziałam, że ja nie chce! ma być "ścisły", bo takim łatwiej, artyści to często wrażliwcy, podatni na zranienie, uzależnienia itd...
 no i proszę:

 6-latek rysuje: Krzyżowiec (nie mylić z Krzyżakiem!)
Żołnierz niemiecki:

Bitwa:

no i żeby nie było, że tylko militarnie- kościół ( choć nie oszukujmy, się , taki na szybko) :
jak pomagam niepełnosprawnym:

Oczywiście Franek naśladuje swojego guru i tez próbuje: nasza Rodzinka
 A ostatnio Rafciu miał na zajęciach z komputerów rysowanie, kopiowanie i wykonał taką pracę:

może z tego wyrośnie?

dobra, wystarczy tego chwalenia się, idę szlifować podłogę, bo po pierwszym olejowaniu nie jest najpiękniejsza... może uda mi się tez pomalować stolik pod umywalkę- relacje będą na bieżąco..

całuchy

czwartek, 26 stycznia 2012

Elementarz

jak wiecie mój starszy syn Rafciu ma bardzo militarne zainteresowania- czołgi, żołnierze, itd.- wie o tym wszytko.
Wczoraj , jak robiliśmy lekcje, zobaczyłam to:
czekam , aż  pani wychowawczyni wezwie mnie na rozmowę...

pozdrawiam

wtorek, 24 stycznia 2012

kwiatek do... sweterka ;-)))

no przecież nie mojego, tylko mężowego, co go cały czas robię...
Dorcia sprytnie zauważyła, że będzie chyba na Walentynki...Świetny pomysł!! że też sama na to nie wpadłam! no to luz: do walentynek troszkę czasu jest, wyrzuty sumienia zagłuszone, pokazuję co dzisiaj się zrobiło... zamiast robienia swetra oczywiście!
A robiły się wstępno-przygotowawczo-przeprowadzkowe porządki szafowe i w ręce wpadły mi sylwestrowe szale, których już raczej używać nie będę...

Poczułam zew organzy... i nie oparłam się!

moje pierwsze broszki z organzy!!!



jak widać powstały trzy ( średnica każdej to ok. 10cm):







i to chyba jeszcze nie koniec...


dzisiaj mój straszy mówi tak:
 - Mamo , kiedy tata wróci bo muszę mu powiedzieć kilka słów!
uuuuuuu....myślę, tatuś sobie nagrzebał, wiec delikatnie pytam synka:
- A w jakiej sprawie?
- Bo się pomylił, ten czołg co go wczoraj razem oglądaliśmy nie był z papieru, tylko z plastiku!
ufff, już się bałam, że to jakiś głębszy konflikt... tym razem tatusiowi się upiecze, ale nie wiadomo, kiedy znowu synek będzie musiał mu "kilka słów" powiedzieć..



serdeczności
♥

poniedziałek, 23 stycznia 2012

mała rzecz a cieszy...

nie oszukujmy się, cieszy głównie mnie, ale co tam, może Wam też się przyda taki patencik.

Oczywiście może być tak, że wyważam otwarte drzwi i jest to już ogólnie stosowane... spróbuję jednak:


Wiecie co to jest, prawda?
To takie kuleczkowe łańcuszki, na których zawieszane są czasem metki od kupowanych ubrań , butów, czasem coś przy torebkach ( pewnie osobno też można kupić...)... nigdy nie potrafiłam się z tym rozstać, bo były takie fajniutkie... no i w końcu, jak weszłam w posiadanie dzieci, olśniło mnie- wieszaczki do kurtek!!!
nienawidzę wszywania tychże, a często się zdarzało, że te co były okazywały się za małe i nie dało się przez nie wieszaków przełożyć, albo w ogóle ich nie było...albo się urywały... no to proszę:


Jak widać używam do ich zawieszenia istniejących metek, czasem je przyszywam...

W użyciu są bardzo łatwe- montaż prostacki, są mocne , nie urywają się, choć moje chłopaki z wieszaniem kurtek się nie certolą...
a!  i są wielokrotnego użytku- kurtka za mała, odpinam i do następnej jak potrzeba:


Można ich też użyć do zamków jak się uszko urwie...

słowem: dla mnie te łańcuszki to podstawa i NIGDY ich nie wyrzucam!


Jeszcze jedną rzeczą której nie wyrzucam są:

druciki, którymi mocowane są ( z reguły dość pancernie!) zabawki do opakowań kartonowych.
O ich zastosowaniu nie będę pisać, bo to oczywiste.

No i co , odkryłam Amerykę, czy się zbłaźniłam totalnie??

a może macie swoje małe patenty ułatwiające życie?

Całuski i miłego tygodnia

PS. próbuję jednak ten sweter mężowy skończyć...trzymajcie kciuki!
♥♥

PS2. mam spory problem z komentowaniem, a czasem nawet wyświetlaniem postów na niektórych blogach. Czytam, że nie tylko ja, wiec może to problem bloggera, przy tym odświerzaniu interfejsa coś znowu pobałaganili...
generalnie jak wyskakuje dodatkowe okienko komentarzy, to mogę komentować...
Bardzo przepraszam wszystkich, którzy myślą ,że ich olewam, ale tak nie jest- naprawdę próbuję co dzień, bo moze już można...
nawet na niejedno candy nie mogę się zapisać! to dopiero dramat...
♥♥♥

sobota, 21 stycznia 2012

szafeczka na....

mam w domku taką szafeczkę, którą wykonał kilka lat temu szanowny małżonek na moje wyraźne zamówienie ( drzwiczki to gotowe elementy z Obi):

szafeczkę taką polecam wszystkim miłośniczkom biżuterii naszyjnej gdyż:


można w niej  przechowywać wszystkie posiadane skarby, nie plącząc ich  w szkatułce (ja  w szkatułce przechowuję tylko pierscionki, których też troszkę mam...)
...jak widac sroka ze mnie ( w czasach pracy w korporacji nie było zakupów z których wróciłabym bez naszyjnika...) ale przyszedł czas na lifting szafeczki oraz gruntowne porządki w zasobach.

Szafkę postanowiłam pomalować na biało farba transparentną (Bloom firmy Liberon, kolor 'biały pieprz'), która nie wymaga lakierowania. Tak to wyglądało w trakcie ( malowałm dwa razy, przecierając  po pierwszym malowaniu drobnym papierem):


uchwyciki nie były zbyt fajne, więc wygrzebałam z piwnicy stare, lekko je tylko oczyszczając:


jak je przykręciłam do szafki to niestety po pierwsze były za ciemne, a po drugie szafeczka wygladała dość smutno i tak jakoś zwyczajnie... postanowiłam wiec wykonać swój pierwszy w życiu decoupage...

Mam zapas kupionych daaawno chusteczek, a że uwielbiam ornamenty wybór był prosty:

Wykonanie nijak się ma do techik decoupageu ( po prostu na mokrą farbę nałożyłam wycięty wzorek i dwa razy go tąże samą farbą pomalowałam, a następnie delikatnie sam ornament polakierowałam lakierem V33 do mebli satynowym  i przetarłam papierem ściernym... nawet nie sprawdzałam w necie , czy tak się robi, bo nie miałabym ani farb ani lakierów jakich używają fachowcy, więc nie chciałam się stresować...:-)

Uchwyty ( i zawiasy)  też pomalowałm tą samą farbą...wiem, wiem zgroza....

efekt końcowy mnie jednak zadowla...żeby nie powiedzieć zachwyca...


wnętrze też zostało uporządkowane, zostawiłam tylko to, co zdarza mi się (obecnie baaardzo rzadko!!!)  nosić lub z sentymentu:

i tak mam za sobą pierwszy "decoupage", a przed sobą...
sporo mebelków przy przenosinach będzie liftingowanych, więc pewnie będę przynudzać w tym temacie...
na razie na polu walki jest podłoga, ktorą zachciało mi się olejować...o efektach niebawem.


serdeczne
♥♥♥

czwartek, 19 stycznia 2012

Zaplątane kulki

Dzisiaj będzie dużo zdjęć ostrzegam...

Dostałam zamówienie na makramowy naszyjnik, jaki kiedyś dawno, dawno temu zrobiłam z woskowanego sznurka i gniecionych kulek w kolorze srebrnym. Nazywał się Srebro Zaplątane. Tylko teraz zamawiająca nie mogła się zdecydować czy kulki mają być gładkie czy diamentowe....no to zrobiłam i taki i taki, do wyboru.
I jeszcze coś.
I dzisiaj to wszystko pokażę.

 Diamond Fog ( Diamentowa Mgła):

















Dark&Light  ( Ciemność i Światło):

















powiem wam, że taki typ naszyjnika bardzo dobrze sprawdza się przy marynarce- gdyby kulki były dookoła , to byłoby to niewygodne. Wiem, bo przetestowałam w czasach, kiedy kostium był moim ubraniem roboczym...a tak: fajnie się układają i pod kołnierzem nie uwierają!

a z kulek które mi zostały:

Light in the Fog ( Światło we Mgle)





Środkowe, gładkie  kulki są wrobione w makramową bransoletkę, diamentowe doplecione do nich.
całkiem nieźle to wygląda na łapce.

Na koniec jeszcze uplotło mi się to: ( już bez nazwy, bo ileż można o mgle i świetle ;-))


 
Jak myślicie, który naszyjnik został wybrany??


dla ciekawskich rozwiązanie w moim sklepiku, bo ten co został  tam właśnie trafił.

Pozdrawiam serdecznie

PS. Mój osobisty, jak zobaczył te naszyjniki to powiedział , że bardzo ładne, bo;
" te z tego, jak mu tam, sutaszu, i koraliczków to wszystkie takie same...".
Oj, poczeka sobie na ten sweter, poczeka....

wtorek, 17 stycznia 2012

inspiracje

jak wiecie toczy się nasze wykańczanie domku. Ostatnio szukając w sieci czegoś o boazerii ( chcę mieć białą, taką w angielskim stylu ,  w jednym kibelku)  trafiłam na takie cudo;
i po prostu odleciałam!! prawda, że piękne? a ile pracy...jaki kunszt...

 przez to zdjęcie trafiłam na stronkę z innymi takimi 'wspaniałościami'
http://ekskluziff.pl/

np. genialne rozwiązanie dla małych toalet:

myślę, ze każdy budujący, wykańczający i  urządzający swoje M znajdzie tam garść inspiracji do wykorzystania... najpierw oczywiście musi przestać się śmiać!

całuski

poniedziałek, 16 stycznia 2012

urodziny Franka

dzisiaj tak szybciutko, bez moich tworków, tylko zdjecia jubilata:
i od razu przepraszam, że zdjęcia są takie poobcinane, ale wydawało mi się, (jak je robiłam), że to takie fajne robić je pod kątem... taaaaaa... okazało się jednak, że do oglądania takie pod kątem to porażka:


To był Franek przy "torcie"- bardzo przejęty .

A tu z prezentem, zgadnijcie od kogo???

no jasne, od Ewuni, mistrzyni słodkich bukietów! więcej zdjęć bukietu u Ewy.

Całuski serdeczne