Strony

poniedziałek, 21 maja 2012

Prawdziwy staroć i klopotów z Bellą ciąg dalszy

Franek uwielbia chodzić na strych, głównie dlatego, że są tam stare zabawki... zawsze uda mu się cos przemycić .. a ja chodzę tam z nim. Ponieważ zabawki interesują mnie średnio, porządkuję coś, przekładam, i dziwię się jak tyle rzeczy można zgromadzić... ale dzisiaj przytargałam coś o czym zapomniałam na śmierć a jest to piękne:

Rodzinna pamiątka- nie  antyk oczywiście i wartość muzealną ma żadną- ale sentymentu dużo. Obraz jest drukowany na płycie drewnianej, rama z gipsowymi kwiatami, dziury po kołatkach, wybrzuszenia...
Moja Babcia dostała go na ślub w roku 1936 w Rosji. Potem w 1957 dostała go moja mama. Ja oczywiście na ślub go nie dostałam, bo wtedy bym tego nie doceniła i moja mam doskonale o tym wiedziała, dostałam go na 10tą rocznice ślubu w 2003r i od tego czasu Madonna leżała sobie na strychu, bo nie miałam gdzie jej powiesić... 

Dzisiaj, jak tylko ją zobaczyłam wiedziałam gdzie będzie jej miejsce- "koronkowy" komin w sypialni:


Jak widać poduchy, które wygrała Hananh une Femme za 3000ny komentarz są u mnie i tu zostaną, bo Hanus poprosiła mnie o nieco inne, bardziej osobiste poduchy. Są w trakcie tworzenia i jak dostanę pozwolenia od Haneczki, to je Wam po zrobieniu pokażę...)

 Wcześniej jak pamiętacie to miejsce wyglądało tak:

Wogóle kilka mebli zmieniło miejsce w ostatnich dniach, ale jeszcze nie do pokazania, bo albo meble albo miejsca wymagają pracy, tak więc powolutku.

A co z Bellą?
Problem zgoła odwrotny niz poprzedni - teraz Bella wsuwa wszytko, łącznie z resztkami ze śmietnika, itp. Ale najgorsze jest , że nam ucieka , przegryzając siatkę, i poluje na kury sąsiadów...
Już dwa kurczaki zginęły od jej zębów
 Przynosi je na podwórko wiec dowody zbrodni są... to jest bardzo zła wiadomość, bo u nas na wsi takie zachowanie to praktycznie wyrok na psa... prędzej czy później ktos wyłoży koło swojego kurnika truciznę i skończy się tak jak z Verą...
Jestem zrozpaczona...
Na razie trzymamy ją na uwięzi, w planach jest zrobienie kojca- ale kurczę, nie po to chcieliśmy mieć psa, żeby siedział w kojcu albo uwiązany... mamy prawie hektar ogrodzonej łąki, mogłaby biegać do woli...tylko siatka niestety nie jest najmocniejsza...
Chodzi mi też po głowie taki pomysł z pastuchem elektrycznym nowej generacji- taka obroża , która gdy pies się oddali zbytnio wysyła mu impuls elektryczny...
Czy ktos ma jakiś pomysł, radę albo podobne doświadczenia- będę wdzięczna....

i tak jakoś mnie ta Bella smutkiem napawa, że nawet mi się blogować nie bardzo chce, tak więc wybaczcie moją mniejszą aktywność...


ściskam serdecznie
♥

17 komentarzy:

  1. Chciałabym pomóc, ale nie znam się... do tej pory nie miałam też takich problemów, więc na siłę mądrości prawić nie będę:( Przykro mi, że ciągle pod górkę macie... Pozostaje mi mocno trzymać kciuki

    OdpowiedzUsuń
  2. Justynko< Madonna piękna,pełna melancholii, daleka od dzisiejszych:)takie ulubiam - jej wartość to nie tylko sentyment, to wszystkie wysłuchane modlitwy, to opieka...
    moje otrzymane od ojca i babci niedawno znalazły miejsce w mieszkanku.
    A Belli może przydałaby się odpowiednia tresura?mam nadzieję,ze jej zapędy myśliwskie trochę osłabną i sąsiad nie będzie miał więcej powodów do niezadowolenia.trzymam kciuki:)
    całusy wieczorne a Belli szepnij do uszka by była już grzeczna:))
    dorcia

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z poprzednim komentarzem. Pies sam się nie domyśli co jest złe i czego się od niego oczekuje. Kojec to też nie rozwiązanie, bo piesek szcześliwszy nie będzie. Musicie ją wyszkolić, to jest praca czasochłonna ale się opłaca. Niestety bez tego, ani rusz.

    OdpowiedzUsuń
  4. mam jamnika który miał podobne zapędy ale polował tylko na nasze kury (dusił), chodziłam z nim stale na smyczy , jak go pilnuję to już nie łapie kur - co najwyżej przegania ale wystarczy krzyknąć i odpuszcza czyli przeszło mu ale niestety pies nie może sobie biegać luzem , wychodzę z nim 4 - 5 razy dziennie na łąkę , na podwórku mało bywa luzem inaczej uciekł by mi na drogę bo ogrodzenie jest nie szczelne , niestety pies na wsi to nie jest łatwy orzech , albo łańcuch albo klatka ale jedno i drugie odpada więc jest dużo w domu i oczywiście się nudzi

    OdpowiedzUsuń
  5. Przykro mi slyszc, ze problemy z Bella sie nie skonczyly. Trzymam kciuki, zeby udalo Wam sie ja wytresowac na tyle, zeby jednak mogla swobodnie biegac. Przydalby sie teraz jakis Cesar Millan, co?

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana Ystin, nie martw się, że psina jest niegrzeczna. Jej zachowanie jest typowym zachowaniem psa, który kocha swoją rodzinę. Bella poluje i znosi kury na Wasze podwórko... Ty się martwisz... ale to nic innego z jej strony jak przejaw wdzięczności i miłości do Was. Jest jej z Wami dobrze i ona w ten sposób próbuje się "zrewanżować" na psi sposób :) Niestety nie wiem, jak spowodować aby tego nie robiła, ale na pewno znajdziesz gdzieś takie informacje.
    Wierzę, że jest to męczące i irytujące, zwłaszcza, że sąsiedzi mogą być nieobliczalni.
    Odnośnie ikony... jest piękna. Prawdziwy rodzinny skarb. Twoja mama wiedziała, co robi :) Świetne miejsce na kominie, ikona tam prezentuje się doskonale!
    Ściskam mocno:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Sądzę, że behawiorysta psi mógłby pomóc, wytłumaczyć podłoże takiego zachowania i doradzić, jak z Bellą pracować... w zasadzie większość złych nawyków czy zachowań da się wyeliminować. Nie martw się, kochana, Bella jest na pewno dobrym i słodkim psem, ale nie wiadomo, jakie było jej życie przed schroniskiem...
    Osłodą za te zmartwienia niech będzie Twój koronkowy komin z przyległościami - jest przepiękny, nastrojowy, bajeczny ;-)) Po prostu cudny klimat wyczarowałaś!
    Ściskam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Idealne miejsce znalazłaś dla swojej Madonny. Przepieknie jest wyeksponowana.

    Co do Belli to nie mam podobnych doświadczeń, ale trzymam kciuki, może rzeczywiście tresura i konsekwencja uda Wam się ją choć trochę okiełznać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Coraz więcej wspolnego mamy ze sobą:) My też braliśmy ślub w 1993:) w kwietniu. A Madonna przepiękna i miejsce dla niej znalazłaś dobre, jakby na Nią czekało. Niech się Wami opiekuje:) Co do Belli, pracuję z koleżanką, która zajmuje się behawioryzmem psim, czy jak to tam się nazywa. Może coś by doradziła. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Obrazu miejsce i on sam niezwykły, poduchy pasują jak szyte tam na miarę! Justynko, jak o madonnie pisać kiedy takie z Bella zamieszanie... Nie mam pojęcia z tymi pastuchami, ale wydaje mi się to pomysł zły, bo musi ona dostać jakiś sygnał, kiedy zrobi źle, ale może rzeczywiście pomoc z zewnątrz... Nie wiem kompletnie, kiedy sama na siebie skazanie podpisuje tymi kurami. No i bezradnie ja piszę literki, bo chcę pomóc Tobie, a nie wiem jak...

    OdpowiedzUsuń
  11. Moje też mają zapędy uciekinierskie w końcu to psy myśliwskie z afryki ale instynkt jest instynkt. Ja zamiast obroży pomyślałam o elektrycznym pastuchu impuls nie jest duży ale skoro odstrasza od wycieczek konie to Bellę też powinien.

    OdpowiedzUsuń
  12. poduchy idealnie sie wpisały:))))) co do Belli nie poradzę..ale chyba faktycznie trzeba ja ułożyc...Powodzenia-trzymam kciuki:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Ikona to prawdziwy rodzinny skarb. Dobrze, że przyniosłaś ją ze strychu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana tak się zastanawiam co z Tym Twoim psiskiem. Może ma problem z adaptacją? Szczerze powiedziawszy nie wiem jak mogę pomóc. Poszukam po forach.
    Trzymaj się Kochana

    OdpowiedzUsuń
  15. justyś wyszło przepieknie
    co do belli nawet jak bardzo bym chciałą pomoc nie dam rady bo sie nie znam mozesz jeje jedynie powiedziec zeby przestala swirowac

    buziole

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj.
    Obraz bardzo ładny.
    A co do Beli to nie umiem ci pomóc.
    Przykro mi.
    Powodzenia:)
    Sylwia D.

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękna madonna, dobrze, że ją zniosłaś z tego strychu, Miejsce też odpowiednie jej na kominie znalazłaś. Ja mam też obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej przedwojenny i też wisi sobie w Kaczorówce, niedawno zabrany z szopy, gdzie wisiał u rodziny, bo taki już stary i rama poobijana. Fajne są takie stare świątki, ja je uwielbiam. Marze o a takiej Maryjce gipsowej, wiesz w niebieskiej szacie, mama ma taką, ale na razie nie chce jej oddać. A Bella? no cóż kiedyś miałam Beja, który też znosił kury sąsiadów do domu, musiałam zatykać kolejne dziury w ogrodzeniu, które sobie robił. Potem w dzień wisiał przy budzie, był zwalniany tylko na noc( wtedy kury spały), albo gdy byliśmy na podwórzu, nie ryzykowałam sąsiedzkich awantur. Może awaryjnym rozwiązaniem byłby miękki kaganiec?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz!