( za Wikipedią)
Efekt motyla (ang. butterfly effect) – anegdotyczne przedstawienie chaosu deterministycznego. W tytułowej anegdocie trzepot skrzydeł motyla, np. w Ohio, może po trzech dniach spowodować w Teksasie burzę piaskową. Przykładami efektu motyla są zjawiska meteorologiczne.
Kto jest zainteresowany genezą odsyłam tu. ( warto!)
Osobiście uważam, że efekt motyla jest jedynym pewnym zjawiskiem na tym świecie!!! przy czym my, ludzie nie jesteśmy w stanie w najmniejszym stopniu przewidzieć jego skutków, ani tym bardziej ująć je w jakiekolwiek ramy...
Dlaczego zaczynam tak naukowo???
dlatego, że u mnie też ten efekt wystąpił, tylko w charakterze motyla wystąpiła palma!
To był genialny ruch- zapytanie się Was o zdanie w tej kwestii - pojawienie się palmy i Wasze opinie wywołały u mnie burzę myśli, gorączkę poszukiwań, dziesiątki wędrówek po domu i okolicy w poszukiwaniu elementów które zadowoliłyby moją potrzebę praktyczności, mężową niezagracania i jeszcze na dodatek było nietuzinkowe, oryginalne i dość zaskakujące- zadanie trudne - biorąc pod uwagę fakt, że palma musi zostać...
Najpierw testowałam takie ustawienia z bambusami ( część już znacie):
potem kolejna porcja pomysłów- bardziej "industrialno-vintagowych"-
opcja z różowym, bardzo sfatygowanym krzesełkiem i siatką na ryby wzbudziła gwałtowne "NIE" u mojego męża , choć mi się dość podobała...:-)).
Niebieski stolik wydawał się zbliżony do ideału, i nawet pasujący do ręczników, ale przecież nie zawsze wiszą granatowe...
A w efekcie zrobiło się to:
Stolik został przemalowany, na stoliku położyłam cynkową starą tacę a na ścianie zawisło stare ustrojstwo z IKEA na różne drobiazgi .
Szafka sosnowa chyba będzie też malowana na biało... ale jeszcze nie wiem....
I jeszcze rzut okiem na prysznic:
...i tu w końcu widać mój dawno zrobiony kinkiet z odzysku ( drugi wisi nad lustrem, ale to już całkiem inna historia...- na całkiem inny dłuuuugi post...).
Efekt palmy pociągnął za sobą zmiany w saloniku:
stoliczek bambusowy wylądował w kącie za szafą ze wszystkimi pierdółkami w kolorze białym ( bardzo fajnie rozjaśnił ten kąt, który wcześniej był ciemnawy):
Przy okazji wyjaśnienia dot. lampy
wymiary abażura ( nie jest jakiś bardzo duży):
średnica obręczy- 26 cm,. w najwęższym miejscu średnica 16 cm.
wysokość- 26 cm ( nie wiem ile tuba miała przed, ale na pewno się troszkę rozciągnęła...)
Odległość od sufitu do dolnej obręczy- 97cm., do stołu mają 95 cm.
Element metalowy ma 110 cm a lampy wiszą w odlegości 95 cm od siebie
i uspokojenie: nic się nie nagrzewa- żarówki, choć mocne, są energooszczędne, więc dają bardzo mało ciepła, poza tym to przecież jak zwykły abażur materiałowy, czy szydełkowy...nie dotyka żarówki w żadnym miejscu.
Białe poszło za szafę, wiec na stoliku-barku znalazł miejsce mój ulubiony stary budzik:
Łojesu, ale Was namęczyłam znowu zdjęciami....
już niedługo tych moich domowych rewolucji, bo sezon się chyba jednak zacznie!
Dzisiaj takie piękne słoneczko u nas, że po prostu widać wiosnę!!! i niech tak zostanie!!!
całuski serdeczne
ystin
♥