Strony

wtorek, 30 kwietnia 2013

nie wytrzymałam: u mnie też zdjęcia kwiatów....

No bo jak można się powstrzymać, gdy w końcu wszystko kwitnie, nabiera koloru i uśmiecha się do słoneczka???
No nie można i już!

Najbardziej cieszy mnie śliwa Pissardi (Prunus cerasifera 'Pissardi'), która właśnie cudnie kwitnie i polecam ją każdemu, bo jest wytrzymała, ma cudne różowe kwiatki a liście są ciemnoborowe, wiec jest ozdobą cały sezon:


Ma ciekawy, kielichowaty pokrój i dobrze komponuje się z innymi kolorami w ogrodzie:


U mnie w towarzystwie forsycji drobnej i sosny żółtej.

Oczywiście zakwitły  też czereśnie:


Jeśli nic się nie wydarzy, to będzie wyjątkowo "czereśniowy" sezon♥

W tym roku zakwitła tez po raz pierwszy brzoskwinka- u nas jest troszkę zimno dla niej, ale może coś się uchowa:


( przy okazji, żeby nie było tylko o roślinkach : w tle nasz domek, można zobaczyć jaki malutki był pierwotnie- aktualnie mieszkamy w tej dobudowanej części i zbieramy kasę na remont starej- docelowo będą stanowić jedną całość.
A tak się to prezentuje -prezentowało zimą- z drugiej strony:)



Dobra , wracamy do kwiatków:
moje ulubione sasanki też już zakwitły:


A w doniczkach posadziłam jednoroczne:

 
Chyba wystarczy!
 
Coś ten długi weekend niezbyt ciepły się kroi...
 
Życzę Wam wszystkim miłego wypoczynku!
całuski
J.


czwartek, 25 kwietnia 2013

wygrane candy i najpiękniejszy komplement

Dzisiaj się chwalę, bo udało mi się ostatnio wygrać piękne Candy u Kasi z Różności dla przyjemności:



Jest to zestaw dla Małej Dziewczynki w postaci okładki na książeczkę zdrowia, woreczka na pieluszki, trzymadełka do smoka i ślicznej maskotki. W paczuszce znalazłam tez kasetę z Teletubisiami.
Kasieńko- bardzo, baaaardzo Ci dziękuję♥♥♥.

Muszę wam też pokazać coś, co mnie zachwyciło- taki prosty pomysł, a jaki piękny- koperta została przez Kasię po prostu uszyta:


Prawda, że świetny!

No i oczywiście muszę szybciutko wyjaśnić, że ja nie znajduję się w posiadaniu Małej Dziewczynki, nie spodziewam się też takowej ;-))).
Za to mam na oku piękne wybrzuszenie, które wkrótce Małą Dziewczynka się stanie i to z myślą o nim stanęłam w szranki zabawy. I jak widać udało się!


Druga sprawa- komplementy.
Jak wiemy są różne i nie zawsze wiadomo, co się komu spodoba...
Ja usłyszałam ostatnio najpiękniejeszy z pięknych:

Macie starą podłogę? - zapytał się kolega po wejściu do wiatrołapu....
Miód na moje serce!!
Oczywiście podłoga jest nówka ( ledwie roczna) ale wygląda jakby była tu od lat... pamiętacie jak z nią walczyłam?
A teraz ma taki wygląd jaki chciałabym utrwalić na zawsze. Dopiero teraz wiec pomaluję ją lakierem!
Wiem, że jestem nienormalna....wiem....mój bzik vintage-owy trwa, wiec po prostu muszę...


A w  tę sobotę urządzamy u nas kolejne sprzątanie świata , wiec trzymajcie kciuki za pogodę i frekwencję mieszkańców.

całuski serdeczne
J.

niedziela, 21 kwietnia 2013

abażur szydełkowy po raz trzeci

powstał na zamówienie Pani Ewy, miał być większy niż dotychczasowe, wzór taki jak ten TU.

Zrobiłam go wiec z podwójnego kordonka a do usztywnienia wykorzystałam największą misę, jaką miałam...
Zdjęcie robione na szybko przed pakowaniem, wiec nie jest najlepsze:


Mam nadzieję, że będzie pasować...

Tak to jest z zamawianymi rzeczami...zawsze jest obawa, że się nie trafi w oczekiwania, choć wszystko staramy się opisywać w mailach.... i tak rzeczywistość jest zawsze troszkę inna niż zdjęcia...wyobrażenia...

Mnie to w każdym razie zawsze stresuje...

na szczęście pogoda już tego nie robi♥ ( nawet  sobie ramiona  lekko przysmażyłam pracując przy roślinkach....).

Miłego tygodnia wszystkim życzę
♥♥♥
y.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

zaczęło się od lampy....

Gdy tylko ją zobaczyłam, wiedziałam, że musi być moja...



i wiedziałam też, ze przyszła pora na mały lifting biurka i jego okolic. Oczywiście w stylu vintage...

Tak moje biurko wyglądało przed :




a tak, gdy pojawiła się na nim lampa...


zdjęcia są nie najlepszej jakości, bo mój aparacik nie potrafi zniwelować kontrastu oświetlenia  a jak wszyscy zauważyliśmy- w końcu jest słoneczko i zdjęcia w stronę okna są jakie są.... trudno. Mam nadzieję, że klimat zmian zostanie zauważony;-)).

Przede wszystkim na oknie ustawiłam stare skrzynki, a małą metalową ( pierwotnie szarą) pomalowałam na turkusowo- miętowy.

Do poziomicy dołączył stary hebel a do kompletu barwnego ustawiłam  stare butelki w tym cudnym, wodnym kolorze:

puszki na pierdółki biurkowe dostały nowe kubraczki ( zrobiłam je na szydełku):


i na koniec machnęłam jeszcze na ten sam kolor co skrzynkę- puszki, w których trzymam różności do biżutków:


Trudno mi było zrobić zdjęcie z oddalenia bo im dalsza perspektywa tym  bardziej jarzyło się okno- to jest maks- na którym coś jeszcze widać:


Krzesło oczywiście też musiało być stare, choć powiem szczerze, nie wiem, czy tu zostanie, bo jednak te obrotowe są wygodniejsze i praktyczniejsze.... może uda mi się dorwać gdzieś jakiegoś obrotowego staruszka?

No i to tyle moich metamorfoz- powiem Wam szczerze, że ten vintage mnie opanował doszczętnie- muszę się bardzo pilnować, żeby nie zrobić z domku śmietnika :-))


całuski słoneczne
ystin

czwartek, 11 kwietnia 2013

szybciutko mały dowcip, bez zdjęć

Własnie wróciłam z zebrania naszego lokalnego stowarzyszenia, trochę się pośmialismy , pogadalismy,  poustalalismy,
fajnie było!
I przypomniał mi się stareńki dowcip:

Znacie trzy zboczenia partyjne?



1. wciąganie na członka
2. członek z ramienia
3. członek wysuwajacy się na czoło....


sorki, nie mogłam się powstrzymać...


całuski wieczorne
ystin


PS. chyba dobrze, że bez zdjęć....

wtorek, 9 kwietnia 2013

o kurzu...czyli porcja moich mądrości ludowych ;-))

Temat powinien już być nieaktualny, bo czas generalnego sprzątania miał był dawno minąć... ale cóż... pogoda choroby itd. sprawiły, że wszystko jeszcze przede mną...
A muszę Wam powiedzieć, że jestem beznadziejnie leniwa , jeśli chodzi o sprzątanie.... nie lubię i już.... a  wycieranie kurzu to moja pięta Achillesowa....
Ale jest płomyczek nadziei i właśnie o nim chciałabym Wam napisać. Może wyważam otwarte drzwi, może już o tym wiecie, ale co tam- dla mnie to jest objawienie ostatnich tygodni i muszę się podzielić.
Otóż całe życie wycierałam kurze w sposób tradycyjny- sucha szmatka, trzepanie tejże i dalej wycieranie.
Potem próbowałam  najpierw na sucho, potem na mokro.... potem zaczęłam używać środków w sprayu  tzw. antistatic....
I NIC!!! zawsze po ok. dwu dniach można było na parapetach ( ciemne) pisać.....
Aż w końcu odkryłam to: ( bez żadnego interesu reklamuję...)


nie sama oczywiście, bo nigdy by mi do łba nie przyszło używać olejku na kurz.... a jednak!!!
Uwierzcie mi, że odkąd zaczęłam go stosować wycieram kurze raz na tydzień!!!
i naprawdę nie musi to być olejek z górnej półki, ten z obrazka się doskonale sprawdza. Jadę nim po wszystkim, łącznie z telewizorem i elementami metalowymi ( w końcu najlepsza do czyszczenia elementów chromowanych jest oliwka dziecięca...) i mam spokój, a wszystko błyszczy się jak asfalt po deszczu. No po prostu cudo!!!

A Wy , jak walczycie z tym cholerstwem? stosujecie olejek? czy tradycja? a może u Was się nie kurzy?????

całuski dla wszystkich
ystin



sobota, 6 kwietnia 2013

Dzieła Ewy

Muszę się pochwalić, co zrobiła dla mnie Ewunia z Zakątka Dzieciątek- piękne Zaproszenia, Podziękowania i karteczki na stół ( wizytówki) w związku z I-szą Komunią Rafcia.
Kolorem przewodnim, jak widać,  jest zieleń:







Ewuniu, dziękuję bardzo!!!

Aż nie mogę uwierzyć, że to już za miesiąc... mam tylko nadzieję, że śniegu nie będzie....

Pozdrawiam serdecznie
ystin


wtorek, 2 kwietnia 2013

Garażowo- piwniczne skarby (śmieci....)

Już w domku, po jak zwykle wyczerpującym wyjeździe świątecznym ( łącznie ok. 1200 km w  4 dni...).
Było oczywiście miło spotkać się z rodzinką i znajomymi, a w tym roku jeszcze, gnana moją niedawno rozkwitłą miłością do stylu vintage, pogrzebałam w tatowym garażu i bratowej piwnicy...
no i wygrzebałam przedmioty, które dla wielu są śmieciami, dla mnie natomiast są  budzącymi zachwyt skarbami...

Miłośniczki słodkiego shabby chic i pastelowo- białych wnętrz proszone są o zamknięcie oczu ;-)).

Na pierwszy ogień nich idzie stary ( około wojenny) minutnik z tatowego garażu- w pełni sprawne urządzenie, oznajmiające upłynięcie 30 min delikatnym dzwonieniem:


Powiesiłam go w holu i śmiejemy się z mężem, że będziemy niektórym gościom odliczać czas pobytu...



Udało mi też wypatrzeć w piwnicy mojej bratowej ( pozdrowienia, Hanuś- Adelajdo, proszę przekaż mamie :-))) słój; ogromny, stary, apteczny chyba:


Jak widać natychmiast odegrał rolę dzbanka...

W tejże samej piwnicy natrafiłam na piękny stary futerał do aparatu lub kamery- niestety pusty....:



Zawisł w wiatrołapie , wzbogacając kolekcję:


W tatowym garażu wyszperałam też starą poziomicę ( tzw. waserwagę), która na razie stanęła na parapecie ( trzyma poziom!!!), ale chyba zmieni miejsce:


A na koniec już maluteńka zagadka, bez nagród, od tak, dla satysfakcji.

Znalazłam takie coś:

Pytanie oczywiście jest z gatunku: CO TO JEST?

Dla ułatwienia dodam, że to jest tylko część, i normalnie występuje w parze...

u mnie ustawiło się w kibelku na boazerii:



Mam jeszcze kilka takich skarbów, w tym jeden naprawdę duży ( dzięki Moniś raz jeszcze), ale muszą poczekać, bo ich prezentacja wymaga oprawy....

Obiecałam sobie, że już nic nie będę pisać/mówić o tym co za oknem, wiec tylko serdecznie Was wszystkich pozdrawiam życząc spokojnego poświątecznego tygodnia

całuski
♥♥♥
j.