Strony

środa, 30 listopada 2011

Ekipa reniferów i Bławatki


Wczoraj dotarła do mnie przesyłka od przemiłej blogowiczki Kaliny . Wiedziałam, że te reniferki są słodkie, ale jak otworzyłam paczuszkę to po prostu musiałam się uśmiechnąć do nich i nadal nie mogę przestać- są przecudne!!
A Kalamaja-Kalina robi jeszcze inne piękne ozdoby filcowe! Warto do niej zaglądnąć.
Ten najmniejszy  to zawieszka na telefon i tam też się znalazł- telefon też się uśmiecha!!!

Na razie wiszą sobie w mojej małej galerii zdjęć rodzinno-podróżniczych, ale czekają na choinkę, gdzie dumnie zawisną powieszone przez moich łobuzów- już mi zapowiedzieli, że oni będą stroić choinkę w tym roku...już się boję....



A teraz Bławatki, czyli kolczyki szkolne dla nastolatki.
To było wyzwanie, bo sutasz jest z założenia jakby bogato-okazały , a tu powinien być raczej dziewczęcy i niezbyt "błyszczący" .
Myślałam, myślałam, aż wymyśliłam to, czyli Bławatki:


 A potem, żeby jednak nie było tak łyso, powstała jeszcze do kompletu zawieszka:



Tak się prezentują razem:





Nowa właścicielka otrzyma je na Mikołaja i mam nadzieję, że się ucieszy!

Pozdrawiam serdecznie, zwłaszcza wszystkich candydujących i już przygotowuję się do losowania-
 dzisiaj o 24.00 zamykam listę zgłoszeń na Candy!

wtorek, 29 listopada 2011

Sprawa Kuby

miało być o czym innym, ale tak to za mną chodzi, że muszę...

Zacznę od końca: Kubie, bardzo kreatywnemu 9-cio latkowi usunięto bloga-a  był świetny, Kuba pokazywał w nim bardzo ciekawe rzeczy z papieru,które sam robił...
 a cóż się stało:

Otóż Kuba był tez projektantem HopmArtu i przed Halloween pokazał tam przepis na wykonanie czapki czarownicy....świetny zresztą.
Jedna z projektantek  DT HopmArtu, osoba bardzo wierząca, zwróciła mu tylko uwagę, że obchodzenie Halloween nie jest najlepszym pomysłem, bo korzenie tego obrządku nie są chrześcijańskie itd.
 Pewnie nic by się dalej nie wydarzyło, gdyby nie to, że rozpętała się, jak to w internecie, gdzie każdy moze wtrącić swoje trzy grosze- burza. W efekcie projektantka ta musiała rozstać się z HopmArtem!! .
W miedzy czasie wzięła jednak udział w dyskusji  do artykułu: " Są powody , by powstrzymać Haloween" na stronie "Gościa Niedzielnego" i w jednym z komentarzy podała link do strony Kuby!!  Co chyba jednak nie było rozsądne,  i oczywiście nie twierdzę, że to dlatego, ale na stronie Kuby zaczęły pojawiać się bardzo zjadliwe, anonimowe komentarze, łącznie z groźbami zgłoszenia bloga do usunięcia i  oszczerstwami, że Kuba nie prowadzi bloga sam, że tak naprawdę on nie istnieje itd...
Efekt: bloger usunął bloga Kuby...

To się nie mieści w głowie, że jeden kapelusz, pokazany akurat przed Halloween  ( ale równie dobrze, mógłby być pokazany przed karnawałem, bo przebrać się wtedy za czarownicę, to już nic groźnego...) doprowadził do takiej burzy medialnej, do takiego zacietrzewienia blogowiczów,  do dyskusji nt. wiary, pogaństwa, satanizmu ....
W tym wszystkim  wyróżniają się tylko komentarze samego Kuby- 9 latka , który, wydaje się jedyny, w całym tym zamieszaniu zachował zdrowy rozsądek i choć to on najwięcej stracił, nie ma w jego wypowiedziach jadu i zajadłości jak u innych,  dorosłych, blogerów.
Chyba powinniśmy brać z niego przykład.

Niestety blogosfera to miejsce, gdzie każdy może powiedzieć  (napisać ) co chce, nie licząc się , ani nie próbując zrozumieć innych...
Popadanie w skrajności, zacietrzewianie się, obelgi, groźby...
Szkoda też,  że chłopak od razu na początku swojego życia dostaje taką lekcję od dorosłych....

Do przemyślenia....

Pozdrawiam

PS. BARDZO WAŻNE!!!!!

dzięki Ewuni już wiem, że blog Kuby został przywrócony!!!!
 to była wielka akcja, każdy mógł stanąć w obronie i wiele z nas stanęło a w efekcie:
TA DAM!!!!

http://mam-hobby.blogspot.com/2011/11/nowy-przepis-i-straszna-przygoda.html

niedziela, 27 listopada 2011

Sutasz: kolczyki Indian Soul albo Indiańska Dusza- jak kto woli...

bo nie wiem w sumie, czy angielskie nazwy nie trącą troszke snobizmem...

 W każdym razie kolczyki formą podobne do tych candowych, ale kolorystyka, wykończenie  i efekt zdecydowanie inny...

są niewielkie- znowu jak na moje i sutaszowe standardy: mają 4,5 cm.

Powstały jako alternatywa do pewnego zamówienia ( o którym następnym razem) ale teraz egzystują samodzielnie.

Pięknie się mienią na uszach:



A w tajemnicy powiem Wam, że mam w planach dorobienie naszyjnika, tylko sznureczki w kolorze zielonym mi się skończyły...  zamówione, więc już niedługo....

Coś ostatnio robię więcej  kolczyków,  choć szczerze mówiąć nie lubię...
Jestem za mało precyzyjna i ciężko mi uzyskac idealną symerię w obu sztukach, a ja, jak to nazwała mnie Roma, jestem panią Symetryczną :-))).




Dobrze, że półgłówek ma tylko jedno ucho, więc nie musze się przejmować...


A na koniec jeszcze , gdybyście chciały zobaczyć prawdziwą doskonałość w sutaszoym rzemiośle, zglądnijcie tu. To jak idealnie układają sie szureczki Anecie jest moim niedoścignionym wzorem!!!!


pozdrawiam serdecznie!

sobota, 26 listopada 2011

Czytadełko i wyróżnienia

Jak wiecie moja ulubioną polską autorką jest p.Hanna Kowalewska. Można sobie o tym poczytać tu.  Udało mi się też być na spotkaniu autorskim ( krótka relacja tu).
a teraz w końcu doczekałam się na ostatnią , kończącą cykl o Zawrociu, książkę pt. "Przelot  bocianów".

Była bardzo wyczekana- wiadomo- ostatnia część, wyjaśnienia, zakończenia... Rzeczywiście dużo spraw się wyjaśniło, jedne mają lepsze, inne gorsze zakończenia...
Podobało mi się , owszem, ale... chyba mniej niż wcześniejsze części...może miałam zbyt duże oczekiwania??? zbyt się nakręcałam??? odczekam troszkę i przeczytam jeszcze raz, na spokojnie....



A teraz wyróżnienia!
Na początek trochę wyjaśnień- ten post o wyróżnieniach miałam napisany już jakimś czas temu, wtedy gdy dostałam te nominacje, ale był częścią posta, który nadal czeka na publikację.
W międzyczasie dostałam kolejne, wiec nie mogę już dłużej zwlekać, bo wyróżniające mnie dziewczyny pomyślą, że olewam sprawę...

 A wiec :
( tak, wiem, nie zaczyna się od... itd. mam to w nosie)


obdarowały mnie nim w tym samym czasie dwie osoby: M(aniek) i Alexandra.
Baaardzo Wam dziewczyny dziękuję.

A ostatnio dostałam znowu:
tym razem od Betinaa40 i Agnes- podwójnie miło!!!

Ponieważ te wyróżnienia krążą w sieci od jakiegoś czasu,(zwłaszcza to drugie) a zasady mają podobne-  to wszystko o mnie można znaleźć tu i tu.

Nie będę też podawać zabawy dalej, bo ...

no właśnie, pozwolę sobie ( bo to mój blog więc mogę...) na kilka refleksji związanych z takimi wyróżnieniami:

Zgadzam się , że  wyróżnienia są miłe, zwłaszcza po raz pierwszy...
ale:
1. jak dla mnie powinny się raczej nazywać "podaj dalej" zwłaszcza, gdy muszę "wyróżnić" 15-16 blogów
2. wyróżnienie, żeby miało sens powinno dotyczyć max. 3-5  blogów, wraz z krótkim uzasadnieniem, tak, żeby czytający mógł się zorientować dlaczego dany blog jest naszym zdaniem fajny...
3. rozumiem dziewczyny, które nie przyjmują wyróżnień- w takiej wersji robi się to troszkę nudne
4. nie wiem, kto zapoczątkowuje te zabawy, ale mam apel, aby urozmaicać "zadania" do wykonania, żeby nie pisać w kółko faktów o sobie ( tylko  np. dokończ zdania... trzy największe marzenia... gdybym miała dużo kasy, to...najbardziej nie lubię, gdy... to też jest oczywiście w jakimś tam sensie o sobie, ale myślę, że jednak troszkę inaczej...)
5. jestem krótko w blogowym świecie, wiec przepraszam, jeśli moje powyższe uwagi zrobiły komuś przykrość- nie to jest moim zamierzeniem- chcę się bawić, tylko z sensem :-))

no i to już tyle moich "mądrości ludowych".

  Całuski serdeczne!

czwartek, 24 listopada 2011

Wygrane candy i przesyłka od Ewy.

Zacznę od Candy, które wygrałam.

Udało mi się upolować u Skrzydlatej Głowy  taką oto śliczną filcową bransoletkę w pięknych jesiennych barwach:


A już myślałam, że coś zapeszyłam, bo mam wrażenie , że Wy ciągle coś wygrywacie, a ja taka sierota szczęścia w losowaniu nie mam!!!
Już nawet miałam pisać posta "odczarowującego" a tu proszę! i to podwójnie szczęśliwe wydarzenie, bo nie dość , że się udało, to jeszcze załapałam się na tzw. niespodziewajkę, czyli extra prezent!!
No mam nadzieję, że teraz już z górki.

A teraz o wieeelkiej paczce od Ewci- ta Knuja juz mi się odgrażała, że też dostanę od niej troszkę scrapbookowych przydasi, ale chyba mamy różne pojęcie co znaczy troszkę!!!:


Było to zapakowane w wielkie kartonowe pudełko a w środku był liścik , zaczynający się od słowa

"PRZEPRASZAM"!!!

no myślałam, że padnę!


Co można zrobić z taką Ewcią????

Mam oczywiście wyrzuty sumienia, bo ja jeszcze swój odwet  knuję... ale już niedługo....

Skrzydlata Głowo i Ewuniu- baardzo Wam dziękuje za miłe prezenty!

całuski serdeczne

środa, 23 listopada 2011

Dokładka do candy

Tak jak obiecałam, do candowego wisiora dokładam kolczyki ( co prawda miało być, jak liczba chętnych przekroczy setkę, ale co tam...nie będziemy się handryczyć o tych kilka głosów, a poza tym jest jeszcze trochę czasu- wszystko może się zdarzyć).





Dla jasności- nadal losuję jedną osobę- the winner takes it all!!!




Trochę musiałam pokombinować kolorystycznie, bo nie miałam środka fioletowego, ale myślę, że takie przestawienie kolorów tylko im wyszło  na zdrowie:


W kolczykach jest pewna asymetria ( po raz pierwszy u mnie!!!)  i jest ona zamierzona, nie mniej jednak mój mózg długo nie mógł tego zaakceptować...



mam nadzieję, że wylosowanej osobie będzie się podobać- zwrotów nie przyjmuję!! ;-))


( choć czytałam ostatnio na którymś z blogów, ze pewnej pani nie odpowiadał wylosowany cukierasek o czym nie omieszkała poinformować candydawczynię- nieźle, co? ja w każdym razie proszę  już teraz o nie wybrzydzanie , darowanemu koniu.... itd...)

całuski serdeczne
Justyna

PS. właśnie przyszedł listonosz z wieeeeeeeeeelką paką- zgadnijcie od kogo???




Od największej Knui świata!!! ale o tym jutro bo musze się znowu ponapawać...
buziaczki

wtorek, 22 listopada 2011

Jest, jest!!! przyjechała moja nowa umywalka!!!


Prawda, że piękna??

Od momentu, gdy zobaczyłam dzieła Dolo, wiedziałam, że muszę mieć jej umywalkę...

 ale zaczęło się i tak od czego innego...a mianowicie od kubeczka i mydelniczki, które kupiłam kiedyś w galerii decobazaar- zakochałam się od pierwszego wejrzenia:
wiecie , że lubię koronkowe dekoracje i turkus, wiec to był ideał.

A potem chodziłam sobie po różnych blogach  aż trafiłam tu:




i w którymś z  kolejnych postów zobaczyłam mój łazienkowy zestaw:

No i wiedziałam, że  to będzie mój  blog! a teraz mam od Dolo umywalkę, która będzie w małym WC na takim starym stoliczku:







Tu oczywiście stoi sobie w pokoju, na roboczo, bo łazienki dopiero będą robione...
stolik też wymaga nieco podrasowana... wybaczcie tę prowizorkę, ale nie mogłam się powstrzymać!!!

...
No właśnie, sezon roślinno-ogrodowy się kończy, więc coraz więcej postów będzie o  naszym domku, bo chyba coś zacznie się dziać...

całuski




PS. Mam jeszcze jeden ulubiony blog ceramiczno- ozdobny, ale o tym sza... coś się dla mnie tworzy i jak się wytworzy, to dopiero zobaczycie!!!

poniedziałek, 21 listopada 2011

Sutasz: komplet Amaltea*

Koniec skoków w bok- wracamy do sutaszu.


Jest to wariacja na temat bransoletki Czekoladowa Nieskończoność, którą możecie przypomnieć sobie tu.
Zamówienie było na wisior i bransoletkę z takim motywem. Więc powstał komplet Amaltea ( Amaltea była to koza, której skóra pokrywała Tarczę Zeusa,  a mi się ten komplet właśnie z tarczą kojarzy... nie z kozą :-)),





























Wisior już tradycyjnie został zawieszony na sznurkach dających możliwość regulacji:



Materiał: koraliki szlifowane akrylowe, szklane koraliki gładkie i złote rurki Jablonex. Sutasz w kolorach mlecznej i gorzkiej czekolady, od spodu złota ecoskórka.
Wymiary motywu: 6-6,5 cm.



A tak się prezentuje na modelu (półgłówku jak go nazwała Sol)


Bransoletka z tym samym motywem, zapięcie metalowe , oksydowane.
Od spodu  także złota ecoskórka.




Cóż tu więcej pisać...zaraz  poleci do nowej właścicielki.


pozdrawiam serdecznie.


*
Amalteja (także Amaltea, gr. Ἀμάλθεια Amáltheia, łac. Amalthea) – w mitologii greckiej nimfa, córka króla Krety, która opiekowała się Zeusem w czasie jego ukrycia w grocie na Krecie[1]. Według innej wersji była to koza, która karmiła Zeusa, a jej ułamany róg miał moc ciągłego napełniania się jedzeniem (tak zwany róg obfitości lub róg Amaltei)[1]. Ze skóry kozy Zeus sporządził egidę.
Imieniem nimfy (lub kozy) został nazwany jeden z księżyców Jowisza – Amaltea.

niedziela, 20 listopada 2011

kopara mi opadła do samej ziemi, a serce rozsadza duma!!

te karteczki scrapowe nie są moje:


Zrobili je moi synowie a było to tak:

wczoraj zamieszczałam mój post z pudełeczkiem i Rafciu ( straszy, skończone 6) bardzo się tym zainteresował: a czy sama zrobiłam, a z czego, itd. Musiałam pokazać mu wszystkie przydasie które dostałam od Aleksandry- nie mógł uwierzyć, że jakaś obca Pani przysłała tyle fajnych rzeczy!
Oczywiście musiałam wytłumaczyć mu do czego to służy i pokazałam karteczki : tę Aleksandry i dostaną wcześniej od Ewci- mojemu synowi oczy  się zaświeciły: "Ja też chcę!!!"

Przyznam, że ciężko było mi dać mu te cudka, bo mi ich było zwyczajnie szkoda, ale co tam, dziecko najważniejsze, jedyne co, to nie dałam mu prawdziwej bazy, tylko wycięłam z kartonu od bloku rysunkowego. Wybrał papier, zażyczył  sobie " tego białego z dziurkami", i motylków... no i pobiegł do swojego biurka...
nie musiałam długo czekać; przyleciał Franek ( lat prawie 4)- on tez chce jak Rafciuuuu!!!
Okładkę z bloku miałam niebieską, wybrał sobie dzieci na łyżwach ( tu mnie serducho zabolało mocnej, bo papierek naprawdę słodki i na dodatek pergaminowy...) docięłam mu tylko wymiar, dostał napis , i poleciał... szczerze mówiąc spisałam wszystko na straty... ale:

Najpierw wrócił Rafciu:
karteczka niestety otwiera się w drugą stronę, ale co tam...


a potem Franek:

Franek trochę źle sobie przykleił ten papierek, ale wybrnął zaginając go do góry, udało mu się ( czysty przypadek) nakleić dobrze napis, a ponieważ cała kartka dosłownie lepiła się od kleju, postanowiłam dac mu jeszcze gwiazdki do naklejenia- i tu mu troszkę pomogłam ( połowa gwiazdek naklejona przeze mnie...)

No i cóż ja mogę powiedzieć...??
mi zajęło trzy dni przyzwyczajanie się do myśli, że coś mogę scrapbookowego zrobić, a oni rach ciach i już!
Ja chyba zajmę się jednak sutaszem a scrapki w naszej rodzinie będzie robił kto inny... :-DDD

sobota, 19 listopada 2011

Test Waszej wytrzymałości....

Chodzi mi o wytrzymałość na pokazywanie niedoróbkowych pierdółek!

A mianowicie, jak pamiętamy, ogłosiłam, że chciałabym znaleźć sie w posiadania scrapbookowych cudeniek ( kto nie pamięta tej propozycji wymiankowej niech zagladnie tu).

Zgłosiła sie Aleksandra i dzięki naszej poczcie stałam sie szczęśliwą posiadaczką tego:


przez 3 dni napawałam się posiadaniem i zastanawianiem jak można takie cuda przerobić na cokolwiek- mój mózg się po prostu lasował, przegrzewał i generalnie odmawiał współpracy...

ale powolutku przyzwyczajałam się do myśli, że coś można pociąć, coć skleić... Ola załączyła oczywiście własnoręcznie wykonaną karteczkę  ( prawy górny róg zdjęcia), dzięki której ( i tym wcześniej otrzymanym również) mogłam się zorientować do czego niektóre rzeczy mogą służyć!!

potem nastąpiła prozaiczna rzecz- skończyły mi się patyczki do uszu i pozostało po nich pudełko...

synapsy zaiskrzyły i powstało....  to:




Prawie scrapbookowe ( bo nie wiem, czy  dozwolone jest wykorzystywnaie w tej technice plastikowych rzeczy !), prawie dobrze wykonane pudełeczko na pierdółki.







Aktualnie zbieram w nim piórka, które wypadają  przy zdejmowaniu  z poduch fotelowych pokrowców do prania...
mam zamiar zrobić z nich skrzydełka aniołkom,  które MOŻE powstaną jako dekoracje tegoroczne....



No i tak to poszło
Pozdrawiam serdecznie
J.

czwartek, 17 listopada 2011

sutasz: to samo tylko mniejsze


Moja przyjaciółka P.anna znalazła się  posiadaniu jednej pary tęczowych kolczyków:
 

Ale ponieważ ma też śliczną małą księżniczkę, która zapragnęła mieć takie same, postanowiłam dorobić je specjalnie dla niej, tylko oczywiście mniejsze, żeby pasowały na te 6cio letnie uszka..



Są to najmniejsze moje wytwory w "karierze":



Oczywiście małe są tylko dla mnie ( mają 4,5 cm!!!).

Jesli chcecie zobaczyć naprawdę małe dzieła, zaglądnijcie do   Agnieszki:



No , mogłabym tak długo!!
te jej cudeńka po prostu mnie rozczulaja, są takie delikatne i doskonałe!

pozdrawiam,
J.

wtorek, 15 listopada 2011

co można zrobić z zawleczek od puszek???

hm, właśnie to:






żałuję, że to nie mój pomysł, :-((( ale doskonale wpisuje się w to co lubię- dużo zwyczajnych rzeczy tworzących razem nową jakość  ( tak jak koniczynki, czy karty które pokazywałam tu).

Więcej takich fajnych pomysłów znajdziecie na blogu the 3 R's blog.

Myślę, że naprawdę warto czasem uważnie przyjrzeć się zwykłym rzeczom....




całuski
J.