Strony

piątek, 30 marca 2012

Kilka migawek domowych i wygrane candy

Mam wrażenie, że los się do mnie jakoś często uśmiecha ostatnio♥.
Udało mi się zostać wylosowaną w kolejnym candy, tym razem u Asi z bloga Asia majstruje, i znowu prawie bym przegapiła... oj, ciapa jestem... czy zamieszania domowe mnie tłumaczą... no może troszkę.
W każdym razie wczoraj dotarła do mnie paczuszka z wybranymi przeze mnie słodkościami- bo tym razem znowu można było wybrać sobie wzór- a uwierzcie mi było z czego, bo Asia to po prostu wulkan twórczości.
Wybrałam sobie kolczyki i pierścionek w iście wiosennych kolorach:


a tak się prezentowała cała zawartość przesyłki:

czyli było coś dla mnie, coś dla domu, coś do zjedzenia, coś do wypicia, coś do poczytania- słowem baaardzo dużo "cosiów".
Asieńko - dziękuję serdecznie♥♥♥

No i obiecałam kilka migawek domowych.
Po pierwsze rzeżucha wyrosła:


taka mała uwaga dla jeszcze nie "siejących" a mających w planie- warto sypnąć więcej nasionek- ja chyba troszkę pożałowałam i tak biedniutko to wygląda...

Po drugie: chłopaki w szkole robili ( z pomoca nauczyieli oczywiscie♥) palmy wielkanocne i oto efekty ich pracy :
Wyższa Franka, niższa Rafcia.
W naszej szkole jest taki zwyczaj, że dzieci robią palmy a potem je sprzedają zarabiając pieniążki dla szkoły. No więc ja zakupiłam palmy chłopaków- no jakżeby nie!!!

 A po po trzecie mąż mój wykonał własnoręcznie listwy przypodłogowe w części wyłożonej płytkami i jeśli pamiętacie mój dylemat: "czy w kolorze podłogi czy białe" to teraz rozwiązałam go sobie empirycznie- listwy zdecydowanie białe, bez względu na kolory ścian i podłóg ( to chyba angielski taki zwyczaj  jest??).

Zwłaszcza ma to sens, gdy stolarka drzwiowa jest biała, ale myślę, że generalnie białe listwy nadają jakiejś  takiej elegancji wnętrzu...
Przy okazji pochwalę się podłogą w holu na dole: duże, rustylane kafle ( 40x40) z małymi granitowymi kwadracikami. Te granitowe kwadraciki to mój pomysł, bo w oryginale podłoga była z dekorami metalowymi w kolorze miedzi, po 5 zł za szt. Taaa, koszt podłogi natychmiast wzrastał o 1000 zł... poszperałam, poszukałam i zakupiłam, na allegro oczywiście, mozaikę kamienną w cenie 12 zł za plaster. Na podłoge potrzebowałam dwa takie plastry- koszt- 24zł + przesyłka...chyba było warto!
Kostki granitowe są każda inna więc podłoga ma jeszcze bardziej naturalny charakter:




Oczywiście kupiłam troszkę wiecej takiej mozaiki, i resztę wykorzystałam w innym miejscu, ale o tym następnym razem...

Zmykam do roślinek pozdrawiając serdecznie

poniedziałek, 26 marca 2012

Sutasz znowu broszka i cudna niespodzianka

Sezon się zaczął, więc więcej czasu poświęcam moim roślinkom, wybaczcie więc, proszę, rzadsze wizyty na Waszych blogach i mniejszą aktywność w ogóle...
Ale coś tam powstaje, jakby mogło nie..
 no i właśnie  prezentuję mój ostatni tworek- broszkę a właściwie broszeczkę ( wym 4x5cm)
Leśna Nimfa:

Zamówienie było na broszkę w stonowanych kolorach, dla Pani lubiącej brązy, zielenie  z nutka turkusu.
Musicie uwierzyć mi na słowo, ale to nie jest błękit tylko turkus. Dodałam jeszcze sutasz w kolorze starego złota, metalizowany, żeby broszka była bardziej elegancka i "jaśniejsza".
mam nadzieję, że przypadnie do gustu.

Jak na mnie jest  malutka:


i wygląda jak taka mała leśna żabka...  no powiedzmy nimfa zaklęta w żabkę...


A miłą tytułową  niespodziankę sprawiła mi Ewkiki, która wygrała w moim candy pocieszajkę dla pierwszej zapisanej na candy osoby.

Otóż Ewunia przysłała mi ( w odwecie) niespodziewanie prezencik:


i jak widzicie same cudka- : przepiekne błękitne serducho ozdobione reliefem, małe mięciutkie serduszko z różyczką, drewnianego wypalanego ptaszka i dwie śliczne klamereczki z motylkami, które przytrzymują zestaw smakowitości pitnych...no i śliczna scrapbookowa karteczka...


Oh, bardzo to była miła niespodzianka, a serducho znalało juz swoje miejsce w sypialni:
czyli przytuliło się  do mojego krzesełka z poprzedniego posta.

dziękuję Ci Ewuniu, bardzo miłą niespodziewajkę mi sprawiłaś♥

A Wam wszystkim życzę samych takich niespodzianek w nadchodzącym tygodniu.
♥♥♥

środa, 21 marca 2012

Kupiłam sobie krzesło i pozazdrościłam rzeżuchy w skorupkach

Muszę się Wam pochwalić dzisiejszym , niespodziewanym zakupem: przypadkowo zaszłam do sklepu z używanymi meblami i innymi takimi duperelkami, zobaczyłam  krzesło, zapytałam o cenę ( 45 zł- szybka kalkulacja: krzesełko czy dwie puszki farby???) i cóż- musiałam je kupić- dobrze, że byłam samochodem!
Krzesło nie jest chyba żadnym antykiem ale  jest cudne ( moim zdaniem oczywiście ) i choć styl odbiega od tego co mam, to przecież nie znaczy, że nie pasuje! Zresztą już wam pisałam, że lubię mixy i to jest właśnie tego efekt:


Krzesełko ma piękne detale na oparciu:
słodką tkaninę obiciową:


i niestety małe przetarcie na rogu:
Ale mi to nie przeszkadza!

Co więcej: zostawiam je dokładnie w takim stanie jak jest, nie odnawiam, nie maluję, nie szukam nowego obicia: ma wyglądać na swoje lata, na to, że żyło gdzieś innym życiem...
Nie chcę by było jak świeżo odebrane z fabryki... może jestem troszkę upośledzona pod tym względem???  nieważne...czasem tak musi być...

A teraz rzeżucha !!
Pozazdrosciłam Sunshine seeker  zielonego w skorupkach i skoro już wypełzłam z domku, to i rzeżuchę  nabyłam ( oczywiście musiałam też kupić watę bo kto ma teraz watę w domu? ja będę mieć przez długi czas, bo kupiłam dużą pakę:-)).
Skorupki z porannej jajkownicy zostały pracowicie umyte i oto jest:


Podobno szybko rośnie, wiec za niedługo mam nadzieję pochwalić się efektem... no i muszę się przyznać, że jak na razie jest to jedyna moja świateczna dekoracja... taaaaak...w dekorowaniu okolicznościowym to ja niestety na szarym koniuszku jestem....


całuski serdeczne


sobota, 17 marca 2012

Sutasz: naszyjnik Kolory Wiosny, cukierasek od Barbarki i pierwsze nieśmiałe wiosenkowe zwiastuny

Miałam dzisiaj napisać szybciutko posta, ale wsiąkłam w Wasze blogi i mam trzy godziny opóźnienia- dobrze, że nie było klientów ( jeszcze prace w przydomowych ogródkach nie ruszyły na dobre...) więc mogłam sobie pozwolić, ale to już chyba ostatnia taka leniwa sobota...
udało mi się skończyć zamówiony naszyjnik- zawieszkę.
Miał być  pierwotnie powtórką Tęczy Majów, ale tak mi się spodobała pozioma forma kamienia i kształt zawieszki Pink Princess, że postanowiłam trochę powielić. A że zamawiająca się zgodziła, to wyszło to:


Prawie wszystkie kamienie to turkusy afrykańskie- duży gładki, małe fasetowane, tylko dyndadełko jest szklane :-).


Wymiary: 7 x 10 cm.
Na trzech zielonych sznureczka i z magnetycznym zapięciem.




To tyle mojego, a teraz cukierasek , który wygrałam w candy u Barbarki.
Wygraną miała być bransoletka z kotkiem ( no cóż by innego- jak zglądniecie na blog Basi- Rudiego przypadki-, to dowiecie się dlaczego...) a ponieważ Basia  zajmuje się wyrobem srebrnej biżuterii,( do pooglądania tu i na stronie widocznej na wizytówce) pozwoliła mi na własną kreację. Ustaliłyśmy szczegóły i wczoraj dostałam paczuszkę a w niej:



Oczywiście rzuciłam się z pazurami i w tym ślicznym czerwonym pudełeczku znalazłam to:


Przepiękną srebrną bransoletkę, zrobioną specjalnie dla mnie z kamieniami, które są najlepsze dla mojego znaku.
Basia po kolei umieściła w niej ( idąc od kotka w prawo):
lapis lazuli, cytryn, granat, ametyst, kyanit, opal, awenturyn, labradoryt, karneol, kwarc różowy, apatyt, szafir (!!!)


Basieńka napisała mi nawet co który z nich oznacza :


Panna


Kamieniem szlachetnym najbardziej wskazanym dla znaku Panny jest szafir. Kamień ten przyniesie spokój umysłu, ochroni przed chorobami i zapewni bezpieczeństwo w podróży.

Jaspis złagodzi skłonności obsesyjne Panien, takie jak choćby pedantyzm czy pracoholizm. Kamień ten pochłania negatywną energię.



Talizmanem osób spod znaku Panny mogą być też kamienie w odcieniach szarości i granatu.

Warto je nosić zwłaszcza w przypadku problemów z układem nerwowym, jelitami, tak charakterystycznych dla Panien.



ametyst sprzyja intuicji i rozumieniu duchowych prawd;

cytryn ożywia umysł i ducha;

jaspis potęguje wrodzoną skromność oraz wzmacnia zdrowy rozsądek u zodiakalnej Panny; (na zawieszce masz :)

karneol - daje poczucie bezpieczeństwa i pewności w życiu;

kwarc różowy - pobudza do artystycznej twórczości



i choć ja jestem Panną połowiczną ( bardziej Lwopanną rzec by można, bom dokładnie z przełomu) to bransoletka tak mi się podoba, że chyba będę w niej spać!
Oczywiście Basia dołącza do grona Knuj, bo w pudełeczku było także i to:

i zaraz się przyczepiło tu :

( przy okazji widać jak zaawansowanym sprzętem się posługuję, ale jestem z tych co uważają, że telefon ma być telefonem... ).
jak to miło dostać taki prezent!
zwłaszcza, że wiosna u nas baaardzo niemrawo się zbiera i ze wczorajszych jej poszukiwań mogę zaprezentować to:

Przekwitnięty oczar wirginijski odmiany Fauerzauber:
(przekwitnięty, bo oczar kwitnie styczeń-luty,  a popularniejsza jest odmiana o żółtych kwiatkach),

wznowioną aktywność kretaów ( są ich chyba miliony!!!):

nabrzmiałe pączki bzu:

nieśmiałe listki wiciokrzewu:
kiełkujące zimowity:
Kwitnące wrzośce:
i młode listeczki na wrzosie:

Przy okazji dla laików: wrzosy i wrzośce są prawie identyczne w wyglądzie, różnią się tylko porą kwitnienia ( wrzośce kwitną wiosną, wrzosy jesienią) no i wrzosy maja więcej odmian kolorystycznych, także jeśli chodzi o liście... upodobania glebowe i klimatyczne te same.

Dobra wystarczy na dzisiaj, bo was zamęczę.
Kto dotrwał, ten zuch!
całuski serdeczne



czwartek, 15 marca 2012

kilka spraw

Pierwsza ważna  to Pani Niteczka.

pewnie część z Was już zna jej historię a jeśli nie to odsyłam do Czarnej Loli, która zebrała wszystko w jednego zgrabnego posta ( tutaj).
Ja tylko zachęcę jeszcze do oddania głosu na p.Jolę Radomską ( czyli Panią Niteczkę) w plebiscycie na Kobietę Roku 2011- niech Polska o niej usłyszy!!!- ankieta tu.

Druga sprawa to fakt, że stałam się członkinią ( prawie jak marszałkini to brzmi, ale co tam, feminizujmy nazwy!!!) grupy Małopolanki Tworzą:

W końcu jestem Małopolanką od dobrych 10 lat! no i coś tam tworzę...
Myślę, że będzie z tego kawał fajnej zabawy!

Kolejną sprawą są wyróżnienia, którymi zechciałyście mnie obdarować.
Jest mi bardzo miło z tego powodu, i choć nie zawsze łapię się w zasady przyznawania, a Wy , moje kochane mimo to mnie wyróżniacie, to jest to coś co topi moje serducho.

A więc od początku: zostałam dwa razy ( przez Magaro-art i Katarzynę) obdarowana wyróżnieniem:

.
bo gdzieś po drodze zagubił się wymóg  mniejszej niż 200 ilości obserwatorów.
Bardzo mi się podoba idea wyróżniania młodych blogów,  to dodaje im skrzydeł  a nam  pozwala poznać je szerzej. W związku z tym ja chciałabym to wyróżnienie przekazać następującym duszyczkom:

Maryś
artMamowanie
białe Grochy
the Smile Factory
AnaYo
Big Mama
Marta

 w zasadach, o ile pamietam- było cos o pokazaniu swoego ulubionego tworu , czegoś z czego jesteście dumne! - a jesli nie było to może niech będzie!!
ja jestem wyjatkowo dumna z tego:


no i tego:
czyli moich chłapaków- przy okazji ich miejsce pracy w starym domu, gdzie mogli rysowac po ścianie- tylko ten fragment i ich meble- dobry patent na twórcze dzieci- na innych ścianach nie miałam nawet kreseczki!!


Dostałam też od  AnyYo kolejne wyróżnienie:

która powiedziała-" nie ma lekko, trzeba pisać...".
ponieważ już to wyróżnienie miałam, to pisałam też o sobie i mogłabym po prostu odesłać tu, i troche tu, ale pomyślałam sobie, że może czas garść innych informacji Wam sprzedać...

A więc:

1. zawodowo zajmuję się aktualnie sprzedażą roślinek ozdobnych ( stąd moja sezonowa praca, która Was troszkę czasem intrygowała...)
2.właśnie wykończyliśmy nową, dobudowaną do starego część domu- urządzam ją powolutku, ale ze świadomością, że jak kiedyś wyremontujemy starą część, to prawie wszystkie aktualne pomieszczenia zmienią swoje przeznaczenie...mam nadzieję, że dotrwamy razem do tego momentu :-)).
3. uwielbiam być w domu i jak tylko mogę bronię się rękami i nogami przed wychodzeniem ( jeśli już muszę, to kumuluję wszystkie sprawy wymagające przemieszczania się i załatwiam hurtem).
4. nie lubię systematycznego sprzątania.
5. uwielbiam czytać  zwłaszcza przy jedzeniu  ( jak pracowałam jeszcze w korporacji i często nocowałam w hotelach, to w desperacji, gdy zapomniałam wziąć ze sobą jakieś słowo pisane czytałam zasady obowiązujące w hotelu i menu...zboczenie, wiem!)
6. jestem naprawdę "dużą" babką- trudno, uwielbiam jeść!
7. jestem cienka w podtrzymywaniu kontaktów: nie pamiętam o urodzinach i imieninach, nie lubię telefonów, jak ktoś mnie gdzieś nie wyciągnie to sama niechętnie....taki niby mruk, ale w sumie dość sympatyczny jak już ktos mnie przyciśnie...

no i to tyle.
Wyróżnienia tego nie podam dalej, bo o ile pamiętam w zasadach było coś o 16 blogach... dramat. Zwłaszcza, że nadal pozostają aktualne moje obserwacje zebrane tu.

Całuski serdeczne

PS. może uda mi się dzisiaj zrobic kilka wiosennych zdjęć , bo ta zima w nagłówku to już troszkę nieatualna ( mam nadzieję!)

wtorek, 13 marca 2012

Jesteście wspaniałe ♥

I nie jest to podlizywanie się, tylko szczera prawda!
I nie ma to nic we związku z minionym 8.marca.

Chodzi mi o Wasze komentarze odnośnie rogów. Są one mianowicie tak kontrowersyjne ( rogi, nie komentarze ;-)), że nawet chciałam w ostatniej chwili skasować posta, żeby nie stawiać  Was w głupiej sytuacji oczekiwania samych pochwalnych komentarzy...nawet się tego trochę bałam, że będą same ochy i achy...
Ale po raz kolejny mnie pozytywnie podbudowałyście- jak się nie podoba to o tym szczerze piszemy!!!

Baaaardzo Wam za to dziękuję! dzięki temu wiem, że jak się zachwycacie to też  szczerze i jest mi miło z tego powodu.
Jeśli chodzi o rogi- to zostają oczywiście, ale powoli dojrzewa we mnie myśl o dalej idącej przemianie- w tej wersji są jednak nadal  zbyt dosłowne, zbyt mocno kojarzą się jeszcze nieszczęściem żywej istoty....nie zmienię tego faktu, ale nadam im jeszcze bardziej metaforyczny charakter... może już niedługo....

To tyle o rogach, a teraz chciałam Wam przedstawić moje niedawne odkrycie w blogowym świecie, a mianowicie kolczyki RIO, stworzone przez autorkę bloga kolczyk-wisiorek. Cóż, żałuję, że to nie ja je wymyśliłam, bo są odjazdowe:


Zresztą znajdziecie tam wiecej takich cudeniek, i choć blog jest młodziutki, to autorka ma spore doświadczenie w sutaszowaniu! więc jesli sutasz was kręci to serdecznie polecam.

I to tyle na dzisiaj, zmykam sprzątać, choć tego nie znoszę!!

Całuski!
♥

niedziela, 11 marca 2012

o przyprawianiu rogów...

jeśli chodzi o urządzanie wnętrz, to muszę stwierdzić, że nie ma jednego stylu , który by mi się podobał, a już na pewno nie tak, żeby podporządkować mu w całości  wystrój domu.
Powiedziałabym, że najbardziej zbliżone jest to do eklektyzmu ( żeby nie powiedzieć zbieraniny...), no i zawsze dążę do tego, żeby gdzieś tam zaistniał efekt zaskoczenia. Stąd też biorą się czasem moje pomyłki...bo nie zawsze to  wychodzi...
To tyle tytułem wstępu, bo teraz właśnie chcę zaprezentować coś, co może być kontrowersyjne...



Od momentu, gdy zobaczyłam wnękę jaskółki w holu na górze, wiedziałam, że musi tam wisieć albo zegar z kukułką, albo rogi...


padło na to drugie. I choć najfajniej by było, gdyby były to rogi w pełni desinerskie, to jednak z powodów finansowych ( nie stać mnie na taki wydatek po prostu) zdecydowałam się na awangarde w domowym wydaniu- prawdziwe rogi pomalowałam po prostu biała farbą:





No i wiszą:

Hol służy teraz za biuro i to jeszcze nie skończone, więc na zdjęcie z oddalenia musicie poczekać...

No i jak sięWam podoba ta kontrowersja????
Może zbyt dosłowna ?

Dla złagodzenia pokażę Wam jeszcze jak przerobiłam cynową konewkę, na którą z braku szablonu nakleiłam ornamenty do scrapbookingu ( dostałam ich troszkę od Ewuni i Alexandry i jak widać wykorzystuję niezbyt zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem):

Konewka pomalowana białą farbą, ornamenty czarną, naklejone. Konewkę w całości polakierowałam.
Jeszcze nie znalazła sowjego miejsca docelowego...

a na koniec  zdjęcie dzisiejszego nieba- takie lubię najbardziej- trochę błękitne a trochę  szarostalowe, z zapowiedzią deszczu... jeszcze chwila i usłyszymy grzmoty pierwszej wiosennej burzy!!!:


Pozdrawiam Was serdecznie życząc miłego, wiosennego nadchodzącego tygodnia
♥♥♥

piątek, 9 marca 2012

Sutasz- zawieszka Pink Princess i miłe wydarzenia

Dostałam zamówienie na małą zawieszkę... hm... ja i małe wytworki!
No ale w końcu każde wyzwanie trzeba podjąć, podjęłam więc i to a teraz przestawiam jego efekt:

Zawieszka Pink Princess:



Nie dość, że jak na mnie to maleństwo ( wszystkiego 7cm x 4,5 cm) to jeszcze po raz pierwszy odważyłam się na poziome umieszczenie owalnego kamienia!!
A jest nim szary, fasetowany  labradoryt o pięknym benzynowo-zielonym refleksie- starałam się uchwycić to na zdjęciu, ale nie jest łatwo. Cyrkoniowe kamyczki  opalizują  zielenią i różem.
Zawieszkę umieściłam na dwu sutaszowych sznureczkach w kolorze pudrowego różu.


Wielkość dobrze widoczna na półgłówku:
i nie mogłam się powstrzymać przed pokazaniem także zdjęcia z lampą błyskową, dzięki której widać "ten błysk":

mam nadzieję, że przyszłej właścicielce się spodoba

A teraz o miłych wydarzeniach.
Oczywiście chodzi o wygrane candy, ale nie tylko to było miłe.
Wyobraźcie sobie, że tak naprawdę, to ja to candy przegapiłam! Zapisałam się, zapomniałam  i jakoś tak czas mijał... w zeszłym tygodniu dostaję maila od baaardzo miłej właścicielki bloga Zacisze Wyśnione z delikatnym przypomnieniem- bo candy miało miejsce w GRUDNIU!!! Wyobrażacie to sobie?  Powinna mnie po prostu olać, bo o czym to świadczy? że nie zaglądam na bloga ... zrobiło mi się baaardzo głupio i bardzo miło jednocześnie ...oczywiście napisałam maila z przeprosinami i wczoraj dotarła do mnie przesyłka z takim ślicznym zawiniątkiem:


skrywającym to:

Blog jest bardzo ciekawy, bo Magda ma wyjątkowo lekkie pióro. A jeśli macie ochotę przy okazji brać udział w losowaniu książek, to Zacisze Wyśnione jest do tego idealne! Losowania są często, a książek do wygrania sporo.Słowem polecam!

Wygrałam jeszcze jedno candy, ale ponieważ cukierasek dla mnie się tworzy , napiszę o tym jak już do mnie dotrze, żebym mogła go w pełnej krasie pokazać.

Całuski serdeczne