Mieliśmy, jadąc do Rodzinki na Święta zabrać krzesła , które kupiłam już jakiś czas temu na allegro i są do odebrania pod Wrocławiem... ale w tym celu mieliśmy jechać dużym autem, które jest na letnich oponach!!! przecież nie wybiorę się z dwójka dzieci w góry na letnich!!!
No nic, krzesła będą musiały poczekać do wakacji...na szczęście mogą..
No i okazało się, że od jutra już nie ma szkoły! było to dla mnie zaskoczenie, bo w sumie dlaczego??
Zdecydowaliśmy wiec, że jedziemy już jutro! dzieciaki się ucieszą i dziadkowie też.
Okna nadal nie umyte, ale jestem chora od ponad dwu tygodni- nic dramatycznego- kaszel, ZBCC- więc nie mam ochoty fikać po parapetach , w towarzystwie padających płatków, bynajmniej nie kwiatowych....
Tak wiec w ostatnim poście przed świętami, życząc wszystkim Wam miłych i spokojnych, pokazuję szybciutko ostatnią dekorację świąteczną: branka- świecznik, którego nabyłam w szpejowni za całe 6 PLN. Troszkę go podrasowałam i jest:
Baranek jest z grubego kawałka drewna, pobieliłam go i przetarłam, nakleiłam też dwa wydziurkowane paseczki.
Baranki to chyba jest taki uniwersalny symbol- i na Wielkanoc i na Boże Narodzenie...
Stanął w towarzystwie nieodzownej rzeżuchy, posianej w tym roku w koronie ( nauczona zeszłorocznym doświadczeniem nie poskąpiłam ziarenek tym razem i mam bujny łan...).
I to już wszystko,
do zobaczenia po Świętach,
mam nadzieję, że już w bezśnieżnej scenerii...
całuski
ystin
♥
PS. moje specjalne ciasto, o którym pisałam w poprzednim poście wyszło takie sobie, na pewno nie nadaje się do fotografowania. Specjalne w nim było to, że to ciasto przechodnie, tzw. chleb z Watykanu, który piecze się raz w życiu, przekazując zaczyn dalej....podobno ma spełniać życzenia... ja traktuję to bardziej jako zabawę i przekazanie dobrych myśli , uczuć ludziom, których się lubi i którym się dobrze życzy... i przy tym zostańmy♥