Moi mili zaglądacze:

czwartek, 28 czerwca 2012

naszyjnik Femme d'Or

Można powiedzieć, że to moja klasyka....

naszyjnik dla Pan Małgosi, do sukienki   w trudnym kolorze- beżowo-łososiowo- różowym...
bałam sie strasznie, że nie trafię z odcieniem, ale tu z pomocą przyszła mi Pani Małgosia, która sama zakupiła kamień i wysłała mi wraz z kawałkiem materiału... byłam w domu...

Forma naszyjnika wybrana przez zamawiającą- moja ulubiona♥




Zapięcie na trzy koraliki z regulacją:



W pięknym plastrze agatu z ławtwością odbija sie niebo:







Naszyjnik podklejony i podszyty beżwym cieniutkim  filcem, obustronnie  impregnowany.

Jutro pofrunie do nowej właścicielki.

dłubałam go bite dwa tygodnie.....to efekt mojego braku zapału do pracy....


A jutro uroczystość na której pewnie sie popłaczę-  koniec I- szej klasy  Rafcia...



serdeczne

środa, 27 czerwca 2012

Za ciosem, czyli sutasz freestyle 2- komplet Verdiana

Tak na prawdę od tej broszki się zaczęło, bo znajoma chciała coś dla swojej znajomej, która jest w stylu biznesłomen i takich bardziej stonowanych rzeczy potrzebuje.

Komplet  Mystery z fioletem powstał jakby w międzyczasie.

Więc teraz  to, co powstało wcześniej, ale czekało na możliwość prezentacji:

Komplet Verdiana:


Broszka, tym razem w kolorach zielony, biały, turkus, czarny, nieco większa: 6x4,5 cm.





I kolczyki- 3,5 cm element sutaszowy, 6 cm ze srebrnym biglem i dyndadełkiem:




Tak to wygląda w proporcji do ręki:




Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęć na półgłówku...

Powiem Wam szczerze, że o ile cały komplet bardziej mi się podoba ten z fioletem  ( Mystery) to te kolczyki wygladają na uszach po prostu bosko!!! ( nie ma to jak się samemu pochwalic...:-))).


Czyli takie tam małe sukcesy, że udało się coś uszyć...choc nadal nie jest to euforia twórcza....

całuski serdeczne

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Czy tawułka to mała tawuła???????

Otóż NIE!!!

Tawuła to krzew liściasty a tawułka to bylina ( roślina wieloletnia całkowicie ginąca na zimę...).

Na początek trochę systematyki:  i tawuła i tawułka należą do Domeny eukarionty, Królestwa roślin ...

Dobra, żartowałam!!

To nie jest istotne, ważne, że tawuły na zimę są bezlistnymi krzaczkami, a tawułki wogóle nie są....giną z powierzchni całkowicie,pod ziemią zimuje tylko korzeń.

Zaczniemy od tawuły ( Spirea), który to rodzaj obejmuje ok. 100gatunków.
najbardziej znane są  tawuły japońskie, oraz  tawuła Van Houtte'a, tawuła szara, tawuła nippońska, a z dziko rosnących tawuła wierzbolistna ( zainteresowanych pozostałymi  gatunkami odsyłam do Wikipedii ;-)).

Tawuła japońska ma wiele ozdobnych, dekoracyjnych odmian, różniących się kolorem ulistnienia, kwiatów i tempem wzrostu.  Zawsze tworzy mniejszą lub większa kopkę ( kopę) dobrze znosi przycinanie ( po kwitnieniu!!) i jest całkowicie mrozoodporna.

Ja mam u siebie odmiany Gold Flame ( Goldflame) i Golden Princess:

które jak widać niewiele się różnią: "Goldflame" ma ciemniejsze listki ( choć nadal w tonacji żóltozielonej), ciemniejsze kwiatki i jest minimalnie szybsza we wzroście. Młode listki ( u obu) mają delikatnie czerwonawe zabarwienie co wygląda bardzo dekoracyjnie.
To tę miałam w wazonie:

Mam jeszcze tawułę japońską "Anthony Waterer":


Która ma intensywnie zielone liście i ciemnobordowe kwiatki.


Odmiana o białych kwiatkach to "Albiflora":



Jest jeszcze najdrobniejsza "Golden Carpet":

 
lub Little Princess:



I wiele, wiele innych. Warto je mieć w ogrodzie bo nadają się zarówno na  pojedynczo rosnące krzewy w rabacie jak i na delikatne żywopłoty czy obramowania rabat, bo doskonale znoszą cięcie i formowanie.
Pamiętajmy tylko, ze przycinamy po kwitnieniu.


Tawuła nippońska jest blisko spokrewniona z japońską i tu mamy takie odmiany jak;
"Snowmound"

czy "White Carpet"- niewielkie różnice we wzroście. Generalnie t.nippońska kwitnie na biało, tworząc charakterystyczne girlandy..

Tawuła van Houtte'a jest najczęściej spotykanym krzewem w założeniach parkowych i osiedlowych- gdy kwitnie ( wczesną wiosną) wygląda bardzo dekoracyjnie- jak  fontanna z białych kwiatów :

Jest tez odmiana o żółtych liściach ( "Gold Fountain" ale nie kwitnie aż tak obficie).

Tawuła szara :"Grefsheim"- to po prostu kwiatowe sztuczne ognie :


i ostatnia z tych bardziej popularnych-tawuła wierzbolistna- ma kwiaty tworzące kłos i kwitnie  na różowo:



To tyle o tawułach- jest z czego wybierać, prawda? Polecam bo to naprawdę wdzięczne i dekoracyjne rośliny.

A teraz kilka słów o tawułkach- czyli bylinach.
Najbardziej znana- tawułka Arendsa ( Astilbe arendsii)  ma kilka odmian kolorystycznych, ale już nie będę Was zanudzać.:




Lub tawułka chińska "Pumila":




Jak widać  bogactwo roślin zachwyca na każdym kroku.
Tawułki lubią  bogatą glebę niezbyt ciężką i lekko zacienione miejsca- wtedy kwitną najobficiej. Są mrozoodporne.



A jak wiemy nasze zimy ostatnio nie są fajne, i biedne roślinki nam głupieją i niestety przemarzają, tak jak np. mój wieloletni winobluszcz trójklapowy , który obrastał całą stodołę, w tym roku wygląda tak:

Z hortensji, jak pisałam wcześniej,  zakwitnie tylko jedna:


Ale nic to. Nie poddajemy się!!! zdolność roślin do odradzania się jest nie poskromiona.

Naprawdę warto poczekać , zanim się coś definitywnie wyrzuci, bo może nas zaskoczyć...
mnie w tym roku zaskoczył wiąz Wredei, który właśnie zaczął puszczać listki, a już go spisałam na straty....
Ale o wiązach kiedy indziej...


cmoki serdeczne

piątek, 22 czerwca 2012

Sutasz freestyle

Chyba coś mi się w mózgu odblokowało i pozwala mi robić rzeczy bez symetrii!
Już wcześniej cos tam się pojawiało , ale teraz mam wrażenie jakby puściła tama!
i oto prezentuję całkowicie niesymetryczny, całkowicie freestylowy ( co się ukręci to jest, bez planu i projektu!)
komplet Mystery:


Jest to broszka ( 4,5 x 5,5 cm) w kolorach - fiolet, zieleń, turkus, czarny.



i kolczyki (3,5cm element sutaszowy, z dyndadełkiem i srebrnym biglem 6cm)





Na uszach tak mniej więcej:



I jeszcze tak;
 a broszka tak:

Oczywiscie nie obyło się bez pomyłki, bo zapomniałam, że kolczyki musza być swoim lustrzanym odbiciem....

No w każdym razie spodobało się, pewnie cos jeszcze powstanie, choć musze przyznac, że jakos straciłam zapał i jesli nie mam zamówienia to nic mi się nie chce robić... może to ta pogoda... wolę tak to sobie tłumaczyc niż naprzykład tzw. słomianym zapałem...

cmoki serdeczne

PS. baaaardzo dziękuje za Wasze odwiedzinki, i miłe słowa!

wtorek, 19 czerwca 2012

Rozbijanie piniaty i wygrane candy

( tak, tak- znowu coś wygrałam!!!- szczęścia najwyraźniej też chodzą parami♥)

Festyn za nami mogę trochę odetchnąć. Moim zdaniem był bardzo udany- to już drugi organizowany przez nas ( Szkołę w Łuczycach i Stowarzyszenia Nasze Łuczyce)  festyn dla dzieci i ich rodzin.
Festyn całkowicie bezalkoholowy ( jakoś nie było protestów).
Dochód w całości przeznaczony zostanie na potrzeby szkoły.

Nie będę was zanudzać, pokażę tylko kilka zdjęć z rozbijania piniaty- w końcu wszyscy dowiedzieli się co to jest!!!


Pierwsze uderzenie:

Fot.B.Rosiek

Drugie uderzenie:
 Fot.B.Rosiek

i nie zliczę ile było następnych...niestety pierwszy skapitulował sznurek, ale i tak się posypało!!!

 Fot.B.Rosiek

Czyli taka praktyczna uwaga- albo robimy piniatę delikatnieszą, albo dajemy mocniejszy sznurek a górną część piniaty, tam gdzie sznurek jest mocowany musimy zrobić naprawdę mocną!!!
Warto też do środka wsypać konfetti, kawałki zwiniętej bibułki aby wysyp był obfitszy i bardziej kolorowy.

A co wygrałam po raz drugi?
Świetną książkę dla rodziców i dzieci :


Wygrałam ją u Cinnamon z bloga Cynamonowe dni, gdzie możecie znaleźć  rzetelne i świetnie napisane recenzje najnowszych pozycji wydawniczych.
Polecam serdecznie!!
Książka jak widać już jest w czytaniu- na razie robię to dla siebie, a jak skończymy czytać Harego Pottera, poczytam chłopakom, bo naprawdę warto.

No to tyle na dzisiaj, a następny post będzie o tawułach, które warto mieć w ogrodzie.
W moim wazonie prezentują sie tak:




Całuski słoneczne

czwartek, 14 czerwca 2012

Sutaszowe NIEdoskonałości i wygrane candy

Kiedyś, na początku blogowania obiecałam sobie i Wam, że będę pokazywać też to, co mi się nie udaje , no i właśnie nastąpił ten moment:
Kolczyki, w których sutasz mnie nie słuchał: nie chciał się równo układać, zaciągał się itd... oczywiście mogłabym zwalić winę na jakość sutaszu, ale wiecie... płochamu dansioru....

Dzięki temu kolczyki będą dla mnie, bo na prezent a tym bardziej do sprzedania się nie nadają...


Ich historia jest dość ciekawa, bo bardzo spodobały mi się kolczyki zrobione przez Agnieszkę:

najpierw te ( moim zdaniem sa po prostu boooooskie- idealne!!!)


a potem te:

I tak miałam je w głowie, że przyśnił mi się kształt sutaszowy, i tak powstały te moje koślawki:






Na uszach na szczęście tych niedoskonałości nie widać a i Wam radzę się bardzo nie przyglądać...



A teraz wygrane candy!!!
Jak Hannah ogłosiła swoje candy XXL  to po prostu ślinka mi pociekła do kolan, bo było tam coś co marzyło mi się od dawna: stare przyprawniki i to w kształcie szyszki!!!
Zapisałam się oczywiście nie mając wielkich nadziei, ale proszę los jest łaskawy i oto mam:


a to nie wszystko bo candy było XXL i przyszła do mnie wieeeeeeeeeelka paka z cudownościami:
skrzynia, podkowa, śliczny świecznik i kubas z lilijką:


Same powiedźcie- super sprawa , co nie???


Takie wydarzenia poprawiają humor choć za oknem nadal woda...

już zaczynam się niepokoić, bo ten festyn w niedzielę...
 dzisiaj rozwiesiłam plakaty... miałam wczoraj, ale szkoda mi było na ten deszcz, miałam nadzieję, że już przestanie padać... tylko wróciłam do domu i lunęło... będą mokre szmatki z tych plakatów...


mokre całuski!

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Przepis na piñata (piniatę)

Piniata to tradycja mexykańska bez której nie może obejść się praktycznie żadne spotkanie towarzyskie z udziałem dzieci...


Zawsze chciałam taką piniatę zrobić na urodziny moich chłopaków, ale jakoś nie mogłam się za to wziąć...
Teraz nadarzyła się wspaniała okazja, ponieważ organizujemy Festyn Rodzinny w naszej miejscowości, którego jednym z pkt. programu będzie właśnie rozbijanie piniaty.
Dzięki uprzejmości Pani Marzeny, która jest żoną Mexykanina, i zgodziła się przygotować na nasz festyn kilka mexykańskich atrakcji, mogłam uczestniczyć w "produkcji" piniaty.
I teraz podzielę się z Wami fotorelacją z tych poczynań w formie  małego tutka:


Potrzebujemy :
balon,
gazety,
klej z mąki *
sreberko kolorowe,
bibuła  gładka,
bristol ( 5x A4),
choinkowe łańcuchy,
taker na zszywki,
klej zwykły,
nożyczki,
linijka,
nożyk do tapet.

* klej:
3 części wody zagotować,
1 część mąki ( pół na pół ziemniaczanej i pszennej), wymieszać z kopiasta łyżką soli i łyżeczką cynamonu i rozpuścić w jednaj części wody.
Mieszaninę wlać do gotującej wody i energicznie mieszać do zgęstnienia.
Klej można przechowywać kilka dni....w lodówce!

No to zaczynamy:
przygotowujemy klej , najlepiej trochę wcześniej żeby ostygł. Pani Marzenka zdradziła mi sekret, ze dodaje do niego łyżeczkę cynamonu, żeby miał ładny zapach ... jest to oczywiście kwestia gustu, ale rzeczywiście miło się pracowało z takim klejem... Można tez użyć innego kleju wiążącego np. wikolu.

Gazety rwiemy na drobniejsze fragmenty:



Nadmuchany do żądanej wielkości balon smarujemy naszym klejem :


i obkładamy gazetami, które znowu smarujemy... i znowu obkładamy...

Gdy gazety zaczynają robić się zbyt wilgotne to znak, że pierwsza warstwa gotowa-  musi wyschnąć przed nałożeniem kolejnych.
Ważne jest by do balona przymocować sznurek, dość mocny, bo nasza piniata będzie robić się coraz cięższa a do schnięcia musimy ją wieszać.



Tak wygląda gotowa , wyschnięta skorupa z trzech warstw z usuniętym balonem ( balon często sam pęka, zwłaszcza przy suszeniu na słońcu...).




Tak przygotowana skorupę obklejamy sreberkiem w wybranym kolorze:


Na rogi wycinamy kwadrat z bristolu:


sklejamy go w rożek;

i oklejamy sreberkiem w kontrastowym kolorze:

Praktyczna rada: potrzebujemy 5 takich rożków, z czego w 4 zostawiamy skośny dolny brzeg, jeden rożek obcinamy na równo.
Brzegi dolne nacinamy i odginamy:


Przygotowujemy frędzle z bibuły- arkusz bibułki składamy na 4 i nacinamy od linijki nożykiem do tapet ( można nożyczkami, ale nie zawsze ładnie to wychodzi...).
Frędzle wklejamy do rogów.

Rogi mocujemy na piniacie zaczynając od dolnego: ustawiamy piniatę na otworze i na szczycie mocujemy takerem ( lub klejem jak kto woli, choć nie jest łatwo) róg z płaskim dołem (1.).



Po bokach mocujemy dwa skośne;

Kolejne dwa skośne mocujemy w części górnej zwracając je w przeciwną stronę:


Miejsca styku zakrywamy łańcuchem choinkowym, mocowanym klejem lub zszywkami


Piniatę ozdabiamy, np. gwiazdkami.

W górnej części przewlekamy sznurek i ozdabiamy wlot bibułą lub łańcuchem.


Kolory i rozmiary piniaty oczywiście dowolne:




Relacja z rozbijania tych piniat po festynie!!!

W trakcie "produkcji" Pani Marzena powiedziała mi, że w Mexyku takie piniaty w różnych rozmiarach ( od kieszonkowych po ogromniaste) można kupić w każdym sklepiku, bo jest tam normą, że jak się spotykają znajomi to dorośli mają piwo,  grilla , salsy itp, a dla dzieci jest piniata...

Ten kształt gwiazdy to najbardziej typowy kształt w Mexyku, ale oczywiscie jesli ktos ma wenę, może zrobić wszystko...

Myślę, że będzie sporo zabawy!!oby pogoda dopisała...

całuski serdeczne


PS. nie napisałam najważniejszego: Piniatę wypełnia się cukierkami, rozbija waląc w zawieszoną na sznurku, kijami, a potem jest zabawa ze zbierania rozrzuconych słodkości!!!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...