Planowałam post o ogródkach, projektach itp. ale moje myśli zdominowała chęć pochwalenia się nagłym olśnieniem, jakiego doznałam, poszukując pojemnika na przepyszne ciasteczka, pieczone przez moją przyjaciółkę Jadwigę ( ma wraz z mężem małą lokalną piekarenkę w naszej miejscowości a nasze chłopaki uwielbiają jej ciasteczka). Z regóły znikają tak szybko, że nie ma potrzeby przechowywyania, ale czasem kupimy więcej i chciałoby się w czymś ładnym....
Najpierw pomyślałam o dostanym niedawno kloszu ( jeszcze raz dziękuję Beatko!), ale ciasteczka nie chciały się w piramidkę ułożyć...rozsypywały się , trudno było je przykryć....
I tu nastąpiło pierwsze olśnienie- klosz mogę potraktować jak wazę... a czym przykryć???
Rozglądnęłam się po kuchni...: na półce stała srebrna pokrywka, kupiona kiedyś na allegro i jako wielkie rozczarowanie ( bo płaska i mała) miała być wyrzucona... ale szkoda było, wiec ją za słoikami postawiłam... i to była ta EUREKA!!!! pokrywka pasuje idealnie i na dodatek wygląda całkiem całkiem w komplecie z tym odwróconym kloszem:
Jakby były dla siebie stworzone...
jeszcze jedno potwierdzenie, że nie należy pochopnie wyrzucać....
Mam więc piękną bombonierę na ciasteczka od Jadwigi.
Wiem, że to mała pierdółka, ale jak cieszy :-))))))))))))
A w salonie już nie pachnie atramentem :-))), bo zamiast magnolii stoją teraz gałązki śliwy Pissardi
I to tyle- mówiłam, że będzie krótko???
A o ogródkach dla początkujących, wynikach sondy etykietowej i sprzątaniu Łuczyc następnym razem;-))
serdeczne
ystin
♥