Wiem, że to nietypowe, że z reguły większa motywacja jest w towarzystwie.... ale nie u mnie. Może dlatego, że to jest mój czas na poukładanie dnia, przemyślenie pewnych spraw, zaplanowanie innych. Trochę mi głupio, gdy padają propozycje wspólnego chodzenia a ja się muszę tłumaczyć, że nie... ale robię to, bo postanowiłam być asertywna ;-).
Chodzę kiedy chcę ( mogę!), gdzie chcę, w tempie jakie mi odpowiada... i nie muszę gadać o pierdołach ;-))) na gadanie jest czas przy kawce, na fotelu ;-))
Jak widać chodzenie wkręciło mnie mocno, i jeśli macie ochotę śledzić moje osiągnięcia to pod postem jest wklejka z aktualnymi danymi: km, czasy, prędkość.... nie ma tylko kalorii, a tych spaliłam już blisko 20 000 ;-)).
No i wracając do tytułu: chodzę i myślę...
Po pierwsze: dlaczego to chodzenie tak mi pasuje??? czyli o wyższości chodzenie nad.... wszystkim innym!!!
1. chodzenie nie obciąża tak kolan jak np. bieganie, co w przypadku dużej masy jest nie do uniknięcia
2. wysiłek jest w miarę jednostajny, a jak wiemy aby spalić tłuszcz, należy ćwiczyć co najmniej godzinę ( 1,5 h chodzenia to 0,5 godz. spalania )
3. chodzenie po pagórkowatym terenie daje efekt zmęczenia pod górkę, ale jak schodzimy, nadal spalamy ( na rowerze pod górę można dostać zawału, a z górki nie robisz nic....)
4. wyszczuplamy łydki- taki ma efekt chodzenie a bieganie i jazda na rowerze ( gdy naciskamy na pedały palcami) buduje łydy jak u panczenisty....( już i tak nie mogę nosić kozaków...)
5. wysiłek jest akceptowalny- czujesz zmęczenie, pracujące mięśnie ale nie padasz na ryj i nie mas wrażenia, że wyzioniesz ducha...
6. Można chodzić nawet po posiłku: bieganie, czy aerobik z pełnym brzuchem jest nie do wykonania!!
7. chodzenie jest za darmo ( rower nie, aerobik, siłownia też nie!)
8. w trakcie chodzenia obserwujemy przyrodę, możemy też pomóc jej przedstawicielom: ileż uratowałam żab, które niechybnie zostałyby rozjechane ;-))
9. no i mamy czas dla siebie! można myśleć, słuchać....no i spalać tłuszczyk, wzmacniać mięśnie, rzeźbić pupsko.... po prostu zajęcie doskonałe...
jeden minus- trzeba mieć czas.... no ale na inne aktywności sportowe też jest on potrzebny!!!
Reasumując : chyba się uzależniłam!
Mam też przemyślenia bardziej utylitarne, sprowadzające się do starego powiedzenia: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia....
Chodzę po wiejskich drogach, które nie są tak do końca wiejskimi, bo nasze wsie też już do końca wiejskimi nie są.... całe osiedla domków jednorodzinnych, dużo ludzi, dobre fury... a drogi wąskie.... co z tego, że w większości asfaltowe? brak pobocza nie mówiąc już o chodnikach dla pieszych....
Jestem kierowcą z wieloletnim, dużym doświadczeniem, swego czasu robiłam blisko 50 000 km rocznie po całej Polsce, myślę, że dość dobrze znam przepisy, nie miałam nigdy wypadku z udziałem innych użytkowników dróg....
Teraz jestem częściej pieszym, wiec patrzę z drugiej strony....
I potwierdzam sobie tylko to , co uważałam od dawna, czyli o tym punkcie widzenia...
Jak już ktoś usiądzie za kierownicą, to staje się królem! On ma rację i panuje! piesi z drogi! chodzi toto jak święte krowy, nawet nie zejdzie na pobocze!! Przecież ja się spieszę, muszę kupić marchewkę!!! z drogi!!!
Ten sam kierowca, gdy wybierze się z rodziną na spacer, pomstuje na innych kierowców: nie widzisz, że idę z dzieckiem!!! czego tak pędzisz!! gdzie mam zejść, przecież zaraz jest rów, to Ty musisz uważać, pieszy na drodze to świętość!!!
A nawet sobie nie wyobrażacie ile spotykam osób chodzących nie tą strona drogi! od matek i babć z dziećmi przez dorosłych po wycieczki klasowe!!!
Nic dziwnego, że kierowcy się wściekają....
Albo idzie grupa, trzy osoby, zajmują pół drogi, samochód musi się zatrzymać przed nimi, bo z naprzeciwka jedzie drugi.. i co? wielkie oburzenie, że samochód staje im na drodze, że muszą ominąć poboczem!!!!
A z drugiej strony- wąska droga, teren zabudowany- samochód mija mnie z taką prędkością, że pęd powietrza podrywa włosy.... lusterko prawie uderza w rękę....
I są to ludzie , których często znam, czasem widzę w pędzącym samochodzie nauczycielkę, czasem ojca, który narzekał na zebraniu wiejskim, że na jego osiedlowej drodze kierowcy jeżdżą za szybko....
Wniosek jest jeden- nie potrafimy myśleć szerzej, mamy jednotorowość: albo kierowca- król szos, albo pieszy-święta krowa.... wczucie się w drugą stronę nie wchodzi w grę ;-(
Mam nadzieję, że generalizuję, i że nie jest tak źle... ale...
Idę!! dzisiaj zaplanowałam sobie 7 km spacerek, niedziela, ruch będzie mniejszy ;-))
całuski
ystin
♥
A ja chciałam biegać, kurczę nastraszyłaś mnie z tymi łydkami. Życzę rychłych rezultatów.
OdpowiedzUsuńWiesz, to nie jest jakiś zastraszający proces, ale ja mam już takie łydy, że strach! wolę nie dodawać :-)))
UsuńBoże, spraw, żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce !
OdpowiedzUsuńPodziwiam i pozdrawiam
Mnie bardzo motywuje Endmondo, najtrudniej zacząć ;-)
UsuńJa też chodzę :) ale po lesie z córką i psem na spacery :)) wiele osób się dziwi mieszkam na wsi a chodzę z psem na spacer, nie wystarczy mu jak pobiega po podwórku ? a no nie w lesie jest tyle fajnych rzeczy, a nad jeziorem kaczki, kąpiel w wodzie i można pobiegać za motylkami :) Na takie chodzenie wyczynowe chyba jestem za leniwa :)) najdłuższe moje maratony to jesienią po lesie za grzybami :) podziwiam ludzi którzy realizują się czy to w bieganiu czy w chodzeniu :) powodzenia
OdpowiedzUsuńchodzenie w każdej postaci wygrywa !!
UsuńTeż uwielbiam długie spacery:)
OdpowiedzUsuń;-))
Usuńjest jeszcze jednak fatalna rzecz, psy wybiegające z nie zamkniętych podwórek i szarpiące spodnie, buty, łydki
OdpowiedzUsuńtfu, tfu.... jeszcze mnie to nie spotkało ;-)) ale za to goniły mnie gęsi! przyznam, że troszkę przyśpieszyłam ;-))
Usuńa ,kiedy w tygodniu robiłam scyntygrafię mojej kostki ...po bieganiu-pan doktorek powiedział ,ze marsz jest najlepszy i najskuteczniejszy na odchudzanie...zwłaszcza jak sie ma taka masę jak ja:))-powodzenia!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńno widzisz!! moja masa jest dość "okrągłą" liczbą, wiec dla mnie też!
UsuńOch, jak ja uwielbiałam chodzić , ale od 4 lat nie robię tego, zapuściłam się :-( ale moja córcia rośnie i z czasem może zacznę chodzić z nią
OdpowiedzUsuńa na razie to Ci zazdroszczę takich spacerów i tego czasu na przemyślenia
Pozdrówka ciepłe
dzieci muszą być mniej absorbujące, to fakt! ja w tygodniu po prostu chodzę po moich do szkoły ;-)
UsuńJustynko,jak ja cię doskonale rozumiem-ja rowerzystka ;p Rowerzyści są tak samo traktowani przez kierowców-jak przeszkoda na ich torze! Ale co się dziwić skoro niektórzy-a może nawet większość -kierowców za nic traktuje nawet pieszego na przejściu.Ot taka polska kultura.
OdpowiedzUsuńale najgorsze i tak jest to, że taki kierowca czasem też jest i pieszym i rowerzystą, ale to wcale nie zmienia jego zachowania się za kierownicą... i odwrotnie ;-(
UsuńJa choć nie mam dużej tuszy także nie mogę biegać ani uprawiać aerobiku bo mój kręgosłup tego nie wytrzymuje. I dlatego tez dużo chodzę :)
OdpowiedzUsuńo widzisz!! jeszcze jeden plus- kręgosłup!!!
UsuńBardzo ciekawy wpis. Z przyjemnością przeczytałam. Słuszne uwagi wobec jazdy rowerem:) nigdy nad tym się nie zastanawiałam. Jak widać spacery dają do myślenia:)
OdpowiedzUsuńoj dają! czegóż to ja już sobie nie przemyślałam.....
Usuńa ja kupiłam dostawke dla Dzidzica do roweru i łaczę- z górki jeżdzę pod- chodzę ;))))))
OdpowiedzUsuńale Dziedzic ma radoche a ja jestem mega spokojna
Z dzieckiem to jedyne rozwiązanie! uważaj na łydki :-P
Usuńja chodzę okazjonalnie, ale nie lubię tupać sama- jakaś taka stadna jestem i tyle. Faktycznie to jedyna forma do której się nie zniechęciłam od razu tyle, że nie robię tego regularnie, bo ...pewnie za leniwa jestem i nawet nie szukam wytłumaczenia:( polecam jednak każdemu- pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo widzisz... a ja się rękoma i nogami bronię przed towarzystwem, bo co chwila ktoś mnie zaczepia.... ludzie są dziwnie, nie?
Usuńobecnie a raczej nadal biegam za chłopcami :-)
OdpowiedzUsuńbuźka
jest co robić, wiem coś o tym ;-)
UsuńPróbowałam biegać kilka razy zaczynałam, nie dla mnie. Chodzenie mi odpowiada. Musze się zmobiliować do częstszych spacerów.
OdpowiedzUsuńBieganie lubię ale mój kręgosłup - dyskopatia w odcinku piersiowym i lędźwiowym już nie bardzo....wiec też wolę chodzić a że mam prawie 2 letnią córeczke to jak pogoda dopisuje spacereruję czasem kilka km jak wózek bierzemy, choć córa już wózkiem osostnio nie chce jeździć . Uwielbiam spacery po lasach ,łąkach ,polach u rodziców na wsi z psem i wówczas cisza, spokój, śpiew ptaków tylko otacza....a to na grzyby się chodzi, a to roślinki do zielnika zebrać, a to fotki po robić....uwielbiam tak czas spędzać :)
OdpowiedzUsuńa ja chodzic za bardzo nie mam gdzie
OdpowiedzUsuńO, chodzić lubię bardzo... biegać też, ale z powodów, o których raczyłaś wspomnieć powyżej, zarzuciłam - a chodzę sobie dzień w dzień po tych moich hektarach wte i wewte ;) Wolnym kroczkiem, czyli spalam niewiele niestety ;-))
OdpowiedzUsuńA tymi kierowcami to święta prawda... sama jak wsiadałam do auta, stawałam się innym człowiekiem, jakimś panem Hyde ;) całe szczęście, że zazwyczaj sama jeździłam, to nikt nie musiał słuchać tych wyzwisk ;) Ale dla pieszych zawsze miałam atencję.
Rzeczywiście czas by się ruszyć. Ale póki co ogrodowa praca ważniejsza. Jak się uporam, to buty wyciągnę z szafy i potruchtam tempem slooooooow ;)
OdpowiedzUsuńświęta racja... :) Do tych rozważań można by było jeszcze dołączyć cyklistów ;)
OdpowiedzUsuńpunkt widzenia BARDZO zależy od punktu siedzenia ;))))
Buziaki dla piechurka ;) Uważaj na siebie! :) :*****
Justyś, powiem jedno ... jesteś bardzo mądrą kobietą!!! <3
OdpowiedzUsuńŚwietną formę aktywności przygarnęłaś, zwłaszcza teraz, gdy ciepło i zielono :)
OdpowiedzUsuńSuper! Ja biegam bo na chodzenie czasu nie mam póki co. ...pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńoj ile prawdy w Twoich slowach... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo i chodzi, chodzi i... se poszła! Haaalo! Jest tu kto? Justynko wracaj! Zamyśliłaś się pewnie? A wiesz, ja też lubię pomyśleć. Na ogół przy grzebaniu w ziemi. No ale te chodzenie ma coś w sobie! Może ja bym sobie tak pochodziła? Ściskam Cię mocno!
OdpowiedzUsuńaga
Hej!
OdpowiedzUsuńGdzieś Ty polazła,że tak dłuuuugo Cię ni ma?
Pozdrawiam cieplutko:)
ty może nie łaź bo jak żeś polała to cie wszystkie szukajom ,,, :)
OdpowiedzUsuńHej,hej! Kobieto! Gdzieś Ty? Miesiąc minał,a Ciebie ni widu,ni słychu! Przyleź tu kochaniutko do nas:)
OdpowiedzUsuńwróć !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń