Mam wrażenie, że to pojęcie- vintage- jest już za szerokie i może bardziej powinno być oldschool... chodzi o lata 60-70 ubiegłego wieku i design z tamtego okresu...
Powiem szczerze, że mnie trochę to kręci, choć jakoś do tej pory były to głównie dodatki.
Ale ostatnio, za sprawą przypadku ( postanowiłam nagle zmienić trasę dojazdu do Krakowa) trafiłam na akcję "wielkie gabaryty" czyli wystawiane przez mieszkańców śmieci, które nie mieszczą się w zwykłych odpadach- zdarza się to raz na kwartał... no i proszę!
Szybka decyzja, zatrzymanie, załadunek i szafka była moja! Piękna kalwaryjska robota, lite drewno, jedna osoba nie jest jej w stanie unieść...
Stan po przywiezieniu- zakurzona:
Wystarczyło umyć, ale chodzi mi po głowie, żeby ją troszkę podrasować- czarne ranty przyczernić, lakier odnowić....
A tak się prezentuje w szerszym kadrze:
Jak widać kadr baaaardzo szeroki, bowiem wykorzystałam niezauważaną do tej pory umiejętność mojego telefonu, mianowicie zdjęcie panoramiczne- super wychodzi, prawda? znacie już to?
i dla porównania zwykłe zdjęcie:
No i widać, że dywanik z
tego posta został jednak umieszczony w saloniku- tak mi się jakoś komponował ;-).
Człowiekowi od razu się humor poprawia, jak coś sobie pozmienia, prawda?
wiec w nieco lepszym nastroju przesyłam
całuski
ystin
♥