Moi mili zaglądacze:

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jajka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jajka. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

no dobra: niektóre są całkiem niezłe...

i nawet mi sie podobają. Tak naprawdę to oczywiscie jestem zadowolona z efektu, choć myślałam, że osiągne go dużo szybciej, łatwiej , ot, tak, spod palca... Niestety... ilosc warstw farby, mozolne zawijaski, szlifowanie, znowu farba, kilka warstw lakieru...  cieżki kawałek chleba.


Przy okazji mała refleksja na temat wyrzucania, tudzież chomikowania różnych rzeczy: długo myślałam czym by tu zasłonić dziurki pozostałe po szaszłykowch patyczkach...a ponieważ  sutaszowa gorączka spowodowała małe spustoszenie wśród korali, i ich rozbrojenie, pozostało mi po tym procederze sporo takich właśnie "przekładek" i drucików, które teraz były jak znalazł!
Czyli- NIE WOLNO WYRZUCAĆ! wszystko moze się przydac i to w najmniej spodziewanym momencie. A jak już coś niestety wyrzucę, na bank w ciągu kilku dni okaże sie, że to własnie byłby teraz idelane!!
Teraz rozglądam sie za bielutkimi wstążeczkami, ale takich na 100% nie mam w domu, znaczy trzeba do sklepu....


niedziela, 17 kwietnia 2011

oto one: jajka wymalowane



coś tam się w końcu udało, ale namęczyłam sie strasznie- cóż,  talentu nic nie zastąpi....
Ponieważ obiecałam, ze niedoróbki też będę prezentować, wiec są!
Zdjęcie je trochę "wygładza" ale są baaaaaaaaardzo niedoskonałe... trzeba trenować i nie wiem, czy mi wystraczy zapału.
Buziaczki!

piątek, 15 kwietnia 2011

jaja malowane

czyli światecznie wielkanocnie w końcu.
jednak zaczęłam cos tworzyc , ale od razu musze się przyznac, ze nie jest lekko.
Wymyśliłam sobie, ze bede w tym roku ozdabiac jajeczka drewniane- żeby były trwalsze- reliefami wykonanymi konturówką do szkła....taaaa. na blogach istne dzieła sztuki a ja mam schody- nie jest to łatwa technika dla kogos, kto  z rysunkiem wogóle a na szkle w szczególnosci niewiele miał wspólnego...
ale od początku:
zakupiłam drewniane jajka na allegro oczywiście.
Zwykłe , małe drewniane jajeczka. Mogłam kupić takie na patyczku, ale były nieco droższe i moja poznańsko-krakowska dusza mi nie pozwoliła. Przyszły bardzo szybciutko i natychmiast okazało się, że jednak patyczek bardzo ułatwiłby proces malowania....patyczki do szałyków znajdują sie w moim posiadaniu należało je tylko połączyć z jajkiem przy pomocy dziurki w tymże. Dziurki wykonałam stosując starą tatową wiertarkę, którą mój mąz zainstalował w piwnicy , jako że teść mu ją oddał.
Żeby była pełnia grozy oto ona:
Po połączeniu okazało sie, że jeszcze muszę wykonać stojaczek, coby się jajeczka pięknie suszyły.  W desce wiec nawierciłam troche otworków, także przy użyciu potwora ( wbrew pozorom  taka wiertarka jest prostsza w obsłudze od zwykłej recznej ....)
Całość zaczęła wyglądać tak:


Zaczęłam je malować i prędko okazało sie, że najważniejszy w te klocki jest pędzel- musi byc miękki żeby nie zostawiac smug ( smóg???)- mój taki nie był, ale zanim do tego doszłam pomalowałm je trzema warstwami farby. W końcu mi sie znudziło i wzięłam mały synowy pędzelek, dzięki któremu szybciutko  uzyskałam gładką powierzchnię:

A co było ( i będzie) dalej, to w następnym poście, bo musze potrenować malowanie konturówką. To co wyszło teraz jest O-K-R-O-P-N-E!!!!! Pozdrawiam!!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...