Moi mili zaglądacze:

poniedziałek, 27 lutego 2012

na szybko- Broszka

szybciutko pokazuję Wam broszkę, którą skończyłam wczoraj- i dobrze, bo dzisiaj nic bym już nie dała rady zrobić:  przeprowadzka!

 
 
 
Broszka jak widać podobna w stylu do poprzedniej Sunrise.
Środek niestety troszkę krzywy wyszedł, ale to chyba dlatego, że po walce z podłogą ( jeszcze nie zakończonej...) bolą mnie strasznie ręce i trochę mi się trzęsły....

No i zaczęło się!
przenosimy się! co prawda tylko do drugiej części domu ale i tak jest jazda- aktualnie- sypialnia, pokój dzieci i salon przeniesiono. Łazienka w trakcie kończenia, kuchnia jeszcze w starej... .Niestety obie części jeszcze nie są wewnątrz połączone...
Ale już mi się podoba..
Nasze meble okazały się być mniej więcej w stylu shabby chic..niestety więcej shabby a zdecydowanie mniej chic i wymagają gruntownego odświeżenia...zadziwiające, jak na starych śmieciach nie było widać tego ich podniszczenia... albo myśmy się już tak przyzwyczaili...

ale coś tam Wam pokażę... wkrótce...

zmykam, bo mnie małżonek zamorduje za to siedzenie dzisiaj przy kompie...

buziolki

piątek, 24 lutego 2012

sutasz- naszyjnik Black Baroque

No i jest.
Zrobiony.
 A uczucia nadal mieszane: od zachwytu do zniechcenia, choć teraz jakby bardziej ku zachwytowi, ale były chwile gdy chciałam go pruć...
Wszystko przez ten ogromny ( 6x7cm) czarny agat.  Praktycznie  jest jak czarna dziura- doskonale czarny,  idealnie gładki,  z  chropowato- kamiennymi brzegami.
No i ten sztras do tego.
Duży jest, bardzo. Nawet mi się wydawało, że za duży... ale jak dorobiłam szersze boki, to jakoś to zrównoważyły.
I tak  barokowo się kojarzy ( zreszta nie tylko mi :-)).


Tym razem prezentacja na mła...
Na dużej babie to i naszyjnik jakoś mnieszy się wydaje... wybaczcie, że tak fragmentarycznie się potraktowałam ale nie chciałm demonstrować swoich podbródków i świeżo nabytych kilogramów poniżej....




Ciężko go było sfotografować, bo w agacie wszystko się odbija jak w czarnym lustrze...


Mam nadzieję, że  choć części z Was się troszkę spodoba ( i to nie jest kokieteria...!!!).

Na koniec Wam powiem tylko, że mam męża anioła- że ze mną wytrzymuje oczywiscie. A chodzi o akcję z wiatrołapem- pisałam Wam, że polakierował ostatnią warstwą lakieru podłogę i nie można było wchodzić... tak...
Nie, nie wlazłam, tylko przestał mi sie wiatrołap jako taki podobać: ani kolor ścian, który sama wybrałam, ani kolor podłgi, którą mój M 3 razy bejcą malował, 3 razy lakierował,  pomiedzy szlifując wszytko ręcznie papierem...
 i wiecie co? właśnie pomalowalismy ściany na inny kolorek  i zgodził sie, żebym zrobiła w weekend ( już całkowicie własnoręcznie jednak) postarzenie tej podłogi!!! hurrraaa!!!!!!!

Czasem się strzela babole,( no dobra, ja strzelam!!!) które się nijak nie podobają i wiadomo, że  się nie spodobają , tylko będą coraz mocniej drażnic... i fajnie jest gdy można to jednak naprawić...

 i tej możliwości nam wszystkim życzę!

całuski serdeczne


czwartek, 23 lutego 2012

3 x Z

Zajawka, Ząbek, Zdrowe ciasteczka.
Taki jest plan na dzisiejszy post.

 Zajawka dotyczy faktu, że coś tam zaczęłam dłubać w sutaszu, a to dlatego, że maż  polakierował był podłogę  w wiatrołapie i nie można było przez dwa dni wchodzić do nowej części, więc musiałam się czymś zająć!

Nie jest skończony, wiec tylko tak, na zanęcenie:

Jak zwykle naszyjnik, jak zwykle duży i nie jak zwykle ze sztrasem- po raz pierwszy użyłam tych błyszczących kamyczków- odczucia mieszane, zobaczymy jak to będzie wygladać w całości.

Drugie Z dzisiaj to ząbek- mianowice pierwszy Rafciowy wypadniety! mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że go tu nie pokażę, ale to raczej widok  mało efektowny.
W każdym razie my się bardzo cieszymy, bo od środka rósł już nowy a ten nie chciał wypaść.W końcu klocek lego załatwił sprawę, a Wróżka Zębuszka wynagrodziła odwagę.

 Trzecie Z to zdrowe ciasteczka owsiane- czyż to nie sprzeczność sama w sobie? No może troszkę ale same zobaczcie. ( przepis mam od mojej bratowej Hanki)

Skład:
Suche:
1,5 szklanki maki
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki cukru pudru
2 szklanki płatków owsianych
2 szklanki dodatków ( orzechy, sezam, słonecznik, dynia - rodzynki raczej nie, bo się przypalają podczas pieczenia).
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1-3 łyżki kakao- jak kto lubi ( lub mniej i np. kruszona czekolada).

Mokre:
250 g ( kostka) rozpuszczonej margaryny ( ja to robię w mikrofali, więc nie jest taka gorąca)
2 jajka.

Suche mieszamy, dodajemy mokre, mieszamy łychą.
Łyżką nabieramy trochę cista ( jest dość gruźlaste) i nakładamy na blaszkę lekko spłaszczajac i formując.

i do piekarnika - 180-200 st, na ok. 20 min.

Efekt:


z podanych składników wychodza trzy takie blaszki.

I powiem Wam tylko, że moje chłopaki je uwielbiają .

I jeszcze, że są dość odporne na modyfikacje. Np. tym razem zamiast cukru pudru i kakao dałam takie kakao jak do mleka dla dzieci ( 3/4 szklanki) dorzuciłam też pokruszonego mikołaja z czekolady, na którego nikt nie miał ochoty, a margaryny miałam tylko 3/4 wiec dolałam łyżkę oliwy. I też wyszły super!
Naprawde polecam- szybko i w jednej misce, co jest dla mnie kolosalną zaletą ze względu na niechęć do zmywania, bo zmywarki niet...

no to smacznego!

PS. bardzo Wam, kochane moje, dziękuję za tak liczne odwiedzinki i przemiłe komentarze!
 Serce mi rośnie od tego a świat wydaje się milszy.
 I przepraszam, że nie odpowiadam pod postem na kometarze, jakoś tak mi to nie wychodzi...

PS.2 widomość z ostatniej chwili- z powodu awarii podczas remontu łazienek w naszj szkole drugi dzień zajęc feriowych został odwołany. Nie bedzie więc na razie "podkoszulkowych " naszyjników, ale kto wie, może zrobimy je w innym terminie?

wtorek, 21 lutego 2012

Biżutkowo -warsztatowo

Dzisiaj był ten dzień kiedy przypadały feriowe warsztaty biżutkowe. Mogę Wam wiec już pokazać , co wymyślilam na spotkanie , żeby było w miarę łatwo ale oryginalnie , no i żeby udowodnić, że można robić bizuterię z ogólnie dostępnch materiałaów.
Oczywiście przyniosłam i pokazałam dziewczynkom moją produkcję ( do przypomnienia tu), a na warsztatach robiłyśmy bransoletki ze starych podkoszulków bawełnianych.

Moje, przygotowane wcześniej, wygladały tak:


Jest to bawełniany rulonik, który  powstaje z porwania ( ważne!- nie pocięcia , tylko porwania) na paski starego podkoszulka, związany  i naszyty w środku koralikami w dowolnym kolorze i sekwencji.
Mozna nosić pojedyńczo lub po kilka.


Można tez zszyć od razu np. dwa:



Lub spleść w warkoczyk, zszyć i naszyć koralikami:

:



Na spotkaniu były dziewczynki z klas 0-6, więc poziom ich umiejętnosci był baaardzo zróznicownay, ale wszystkie ochoczo zabrały się do pracy:



 A to już efekty ich działań



oraz same twórczynie:




Dziewczynkom się podobało, mi także, w piątek powtórka i zabieramy się za znane wszytkim podkoszulkowe naszyjniki.

Moje propozycje wygladają tak:



 a co wymyślą dziewczyny?


serdeczności

sobota, 18 lutego 2012

Kibelek- voila!

Mimo braku lustra ( z wiadomych powodów) zdecydowałam się pokazać Wam mój kibelek, gdyż jest to na razie jedyne wykończone ( prawie!!!) i funkcjonujące pomieszczenie w nowej części domu.

Czyli " befor & after":

Muszę się przyznać, że mimo licznych przeprowadzek  ( 5 razy jak do tej pory, przenosiny do nowej części będą przeprowadzką szóstą) nigdy jeszcze nie urządzałam od podstaw łazienki. Tak więc dobór kafelków był dla mnie wyzwaniem. Jak widać poszłam po linji najmniejszego oporu i postawiłam na biel ( zarówno mozaika jak i podłoga są białe, tylko ten odcień bieli na zdjęciach wychodzi nieco inaczej...).


Teraz mała dygresja o moich preferencjach "wnętrzarskich"- lubię zaskoczenia i nietypowe połączenia czy zastosowania typowych rzeczy.
Dekoracje ( lub tzw. kompozycje ozdobne) nie są moją mocną stroną. tzn. podobaj mi się , ale sama nie za bardzo potrafię je komponować, a jak jeszcze dodam do tego fakt, że nie jestem mistrzynią w wycieraniu kurzów to łatwo zrozumieć dlaczego wystrój kibelka jest taki surowy. Może  z czasem się więcej  cudeniek pojawi, ale na razie to jest max.

Dobra, no to szczegóły ( za dekorację robi tutaj sznur muszelek, które przywiozłam w 1993 z wyprawy do Holandii w poszukiwaniu tzw. pracy sezonowej czyli są ci one z Morza Północnego!- a mój kochany Tatulek, który wszystko zrobi dla swojej córeczki, trzy godziny wiercił  w każdej z nich dziurkę!!):


Taki ma widok siedzący na "tronie"
( ilość kontaktów może wydać sie nieco dziwna, ale jestem tak spragniona ich posiadania, po 10 latach mieszkaniaw domku, gdzie w każdym pomieszczeniu znajduje się jeden kontakt, że musicie to zrozumiec..- a tak na poważnie- Pan elektryk trochę przesadził i te dwa po prawej zostaną z czasem usunięte, tylko nie chcę na razie mojego R. męczyć- juz i tak ma wszystkiego po dziurki w nosie..).


a tu moja siurpryza - szufladka :

Od początku wiedziałam, że biała będzie tylko jej przednia część, ale na resztę nie miałam pomysłu. No i tak jakoś  mi się w końcu wykluło- wnętrze wyłożone serwetką ( taki pseudo- decoupage ) z ornamentem w  kolorze brązowo-czarno-złotym i polakierowane a boki pomalowane złotą farbą.
 Jak pisałam wcześniej- lubię zaskoczenia!
(stolik i jego metamorfoza do zobaczenie tu)


Lubie też połączenia stare-nowe ( nowoczesny kran- stary stolik), czyste formy +koronki i ornamenty.
I taki to razem dało efekt:


Ten koronkowy przedmiot na wieszczku to taka torebeczka na łazienkowe przydasie- np. szczotkę do włosów...

Historia kinkietu z szydełkowym abażurem tu.

A tu miejsce na moje lustro...


Powiem Wam, że zbiłam to lustro z własnej głupoty i lenistwa, więc mam nauczkę, ale przykro mi jest strasznie, bo już nie chodzi o moją prace, tylko o to , że było to lustro tzw. strychowe, pozostałość po poprzednich właścicielach naszego domku, jedna z nielicznych rzeczy, jakie można było wykorzystać... no i ja je stłukłam...
Mąż obiecał, że da do przycięcia nowe ( przecież to nie problem), wiec pewnie w końcu  tu zawiśnie ale już bez tej historii...

No i ciągle się zastanawiam jakie akcesoria  "umywalkowe" powinny się tu znaleźć... nie jest łatwo, bo niby w sklepach wybór duży, ale jak co do czego, to nie można się zdecydować...
chodzi mi głównie o mydelniczkę...
Najbardziej lubię mydło w płynie, więc takiej szukam, w oko wpadła mi ta:
prosta i elegancka, kolorystycznie pasuje do podłogowych, czarnych kwadracików...

jest częścią kompletu http://www.ole.pl/category/akcesoria-lazienkowe-ellipse, ale wzięłabym tylko ten dozownik....

A u Was, jak jest- przelewacie mydła do dozowników, czy stawiacie w oryginalnych opakowaniach?
ja szczerze powiem, nie mogę się zdecydować.....



całuski

PS. czy ktoś jeszcze pamięta, że robię też biżuterię???

piątek, 17 lutego 2012

Projekt-Moje Filmy Zmian


Zostałam zaproszona przez Hannah z Belgowa do udziału w zabawie- projekcie Moje Filmy Zmian.
Hannah jest zresztą pomysłodawczynią Projektu i to ona wyprodukowała ten fantastyczny banerek zabawy!
Chodzi o przedstawienie 5 filmów które wywarły na mnie wpływ ,wywołały zmiany w życiu.

Oczywiście natychmiast przyszło mi do głowy wiele filmów, które lubię, ale... No właśnie! lubienie lubieniem, ale czy wywarły one na mnie wpływ, czy wywołały jakąś zmianę w moim  życiu?? no i zaczęłam się zastanawiać...

I tak naprawdę to nie wiem, czy jakaś zmiana we mnie zaszła po ogladnięciu tych filmów, które wybrałam i zaraz Wam przedstawię, ale na pewno wywarły one na mnie duże wrażenie, jak to się mówi "trzymały" mnie przez jakiś czas i nie pozwalały zapomnieć. I nie są to tylko poważne, ciężkie dramaty psychologiczne... zresztą same przeczytajcie:

1. Vanila sky- film science-fiction, niedaleka przyszłość- czy mózg człowieka może stworzyć świat idealny? czy zawsze będzie gdzieś tam ziarenko zniszczenia, zła, psychozy , które  znajdzie drogę manifestacji? Jak dla mnie ten problem jest bardzo ciekawy,bo osobiście uważam, że my ludzie nie jesteśmy w stanie stworzyć idealnego świata, że istniejemy jako zlepek dobrych i złych cech. Ja film uwielbiam, mój mąż nie znosi.



2.Jańcio Wodnik- cudnie zagrany i wyreżyserowny film. Jan Jakub Kolski, na podstawie swojego opowiadania zrobił film kultowy, ale  w 100% wart tego "kultowania". Inne ujęcie sławy, stosunku ludzi do zjawisk nadprzyrodzonych, do cudownych mocy i tego co może się stać, gdy opanuje nas zbytnia pycha, gdy brak pokory...


3. Zielona Mila- piękny, ciepły film o dobrych i złych ludziach, o dobrych i złych uczynkach i o tym , że nie zawsze dary od Boga sa błogosławieństwem w naszym chorym świecie, zwłaszcza gdy  nie potrafimy ich zauważyć , docenić...3 godziny naprawdę poruszającej, pięknej i wzruszającej historii.


4. Jabłka Adama- czarna komedia. Naprawdę czarna ( są momenty bardzo kontrowersyjne etycznie) i naprawdę komedia- można się pośmiać, najlepiej jak już się ogląda go drugi raz, bo za pierwszym razem to jednak trudno jest dostrzec tę komediową stronę problemu... o tym , że wiara przenosi góry. Film dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, pełen wachlarz ludzkich zachowań, ułomności, pod hasłem: nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.


5. Przełamując fale- o sile miłości i poświęceniu w bardzo nietypowy sposób. Mocne. Trzymał mnie długo ale nie potrafię o nim więcej napisać. Trzeba zobaczyć.



No i to już wszystko.
Żeby jeszcze zadość uczynić warunkom projektu ( podać kto zaprosił, wymienic 5 filmów z uzasadnieniem, przekazać projekt pięciu blogom) , muszę zaprosić do zabawy 5 osób.
Oto one:

Białe Grochy
April
Asiek
artMamowanie
Maryś


Mam nadzieję, że macie ochotę podzielić się z nami swoimi ulubionymi filmami zmian!

Pozdrawiam serdecznie


PS. dzisiaj  miał miejsce mały dramat: zbiłam owalne lustro, które miało być w moim kibelku- tak bardzo chciałam już Wam go pokazać a tu takie nieszczęście...popłakałam sobie, a co, bo rama już była zrobiona, tylko lustro zamontować... ach, mówię Wam...
teraz muszę to przetrawić, pomyśleć na spokojnie, i na pewno coś tam wymyślę...

na pocieszenie mam lampkę( jej genez tu), która powieszona i zapalona wyglada super:

wtorek, 14 lutego 2012

WYNIKI CANDY

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za udział w candy, zgłosiło się 251 duszyczek ( wszytkie spisane, podwójne komentarze wykreślone) i powiem Wam, że strasznie żałuję, że nie mogę tego naszyjnika sklonować dla każdej z Was!
Niestety jest tylko jeden.
Dzisiaj w losowaniu pomógł mi Pan Random i dzięki niemu znamy zwycieżczynię losowania.


A pod numerem 94 mamy:


Koraliki Beaty pisze...
no jak sie nie zglosic jak nawet moj maz powiedzial,ze to jest piekne jak ujrzal zdjecie naszyjnika :)


ewkiki pisze...
Ojej,jakie miłosne cudowności! Oczywiście zapisuję się z ochotą!
Przesyłam serdeczne życzenia kolejnych roczków,nieustającej weny i zapału twórczego!
Pozdrawiam serdecznie!

sobota, 11 lutego 2012

Kinkiet z szydełkowym abażurem

Powstał kolejny kinkiet, tym razem do  kibelka , gdzie będzie ten stolik. Pomysł już dawno chodził mi po głowie i stwierdziłam w końcu, że do koroneczki stolikowej będzie pasować:

( w zaufaniu Wam powiem, że może pokuszę się o drugi serwetkowy abażur , tym razem na drutach, bo Lacrima tak to pięknie opisała tu, że nie sposób nie spróbować...)
Ramię kinkietu pochodzi z tego samego okresu co te prezentowane juz wcześniej tu.

Zakupione na allegro czekały na swoje 5 min.
Pomalowałam je w tym wypadku najpierw szarą farbą podkładową, potem brązową do metalu, potem popaćkałam pędzlem nierówno białą  a na koniec warstwą białą  ze spraya i przetarłam żeby był efekt shabby chic:


Mocowanie do abażuru jest takiego typu:
Nakręcane dwie części , miedzy które przychodzi abażur, nie mógł być wiec na stelażu, tylko musiał być cały sztywny.

Abażur powstał z tego wzoru:
Jest to serwetka z nr 9/2003 Robótek ręcznych. Lekko tylko zmodyfikowana w celu osiągnięcia kształtu zbliżonego do abażuru( wykorzystałam  miskę szklaną...)


Następnie abażur utwardziłam wykorzystując klej wikol ( dodałam do niego odrobinkę wody,żeby był łatwiejszy w nanoszeniu) :

Warstwy wikolu są trzy- od zewnątrz, od wewnątrz i jeszcze raz na zewnątrz.
Potem białą farba ( zwykła emulsja, ja akurat miałam Emolak) a na to lakier do mebli .
Na element mocujący wycięłam po prostu dziurę:


No i tak to się prezentuje w całości, oczywiście nadal nie w miejscu docelowym, bo jakoś nam tak to powoli idzie, tak bez napinania się.

Dzisiaj mam w planach popracować troszkę nad ramą do lustra - nie jest łatwo bo lustro owalne...

Przy okazji chciałam Wam podziękować za wszystkie rady i odnośnie listew przypodłogowych( postanowiłam, że na razie zostaną takie w kolorze podłogi, a jak już znajdę takie jak mi się podobają, to na pewno będą białe) i logo- doszłam do wniosku, że chyba mam przerost formy na treścią- kto by tam chciał kopiować te moje wypocinki... logo zostaje małe w rogu!.

Całuski serdeczne


 PS. wiem, że pojawiło sie na rynku coś do utwradzania o nazwie Poverpol, ale nie znajduję sie w posiadaniu. Wikol chyba tańszy jednak...

czwartek, 9 lutego 2012

Feriowe warsztaty

Nasza szkoła nie organizuje takich ferii z prawdziwego zdarzenia, ale nauczyciele wraz z lokalnie działającym Stowarzyszeniem postanowili urozmaicić dzieciakom dwa dni ( tak na początek).
Ponieważ udzielam się troszkę w tym Stowarzyszeniu, no i mam chłopaków  w szkole postanowiłam  przygotować dla chętnych dziewczynek takie mini warsztaty z tworzenia biżuterii. Oczywiście nie sutasz, bo i czasu za mało i technika dość skomplikowana, ale w końcu jest tyle możliwości...
No właśnie- jak zaczęłam wymyślać, co by tu dziewczynki na początek mogły zrobić, żeby było i szybko i tanio  i ładnie...
Pokażę Wam moje twory, ale nie to co w efekcie wymyśliłam na warsztaty ... to po warsztatach, razem z tworami dziewczyn- bo mam nadziej, że ktoś się pojawi...i coś powstanie!

Wszystko to bransoletki.

1.użyte materiały: metalowa stara bransoletka, guziki z masy perłowej, żyłka.



2. materiały: metalowa stara bransoletka ,kolorowy materiał ( Dorciu, poznajesz??), duży turkusowy guzik, ozdoba z kryształków, klej.



3. kawałek tekturki zszyty zszywaczem jako baza, kolorowy materiał, sznurek woskowany pomarańczowy, koraliki, zawieszki.

4.czarny kordonek ( sznurek zrobiony ze słupków) ozdobny guzik.

Można nosić na szyi:


5. czarny kordonek, ozdobny kamień akrylowy, cekin, mały koralik





6. biały kordonek , koraliki,  perełka akrylowa.
Wyszedł taki morski ślimak falbaniasty:



7. biały kordonek, czerwona  kamyczkowa sieczka (nie wiem co to za kamyczki...), zatrzask





Powiem Wam, że produkcja zajęła mi dwa dni ( a mam jeszcze troszkę zrobionych rzeczy tych na warsztaty...) i sutasz to przy tym droga przez "mąkę"...

Przy okazji chciałabym zasięgnąć Waszej porady w kwestii logo- na tych ostatnich zdjęciach mam duże logo zachodzące na moje twory . Chodzi mi o to, by nie można było wyciąć sobie części zdjęcia i go skopiować ( nie twierdzę, że tak się dzieje, ale dmuchamy na zimne...) co o tym myślicie? może jednak wygląda to niefajnie i zostać przy takim malutkim w rogu??



całuski serdeczne


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...