Otóż byłam dzisiaj rano na spacerze z psem ( normalnie chodzi mąż , ale wczoraj odwiozłam go do szpitala , bo ma planowany zabieg operacyjny i sama gospodaruję na włościach... stąd ten spacer...)
A jak już poszłam, to, pozazdrościwszy Haniani pięknych, mroźnych zdjęć, popstrykałam trochę, przy okazji testując moje umiejętności obsługi nowego telefonu ( który dostałam od mej przyjaciółki Paulinki, bo stary zszedł był ...dziękuję Polin!!)).
Tak więc zdjęcia z naszej łączki dzisiejszego mroźnego poranka:
Ukwiały na pączkach jabłoni:
Wzbogacone kwiatostany krwawnika:
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się takiej jakości- podejrzewam, że aparat w tym telefonie może być lepszy niż w mojej starej idiotenkamerze....hm....
Pokażę Wam jeszcze tylko, co stoi na moim parapecie (i nie tylko) w pomieszczeniu gospodarczym:
Tak, tak... dobrze widzicie ZIELSKO w skrzynkach!!! mlecz polny, mniszek lekarski, babka lancetowata i zwyczajna, troszkę koniczynki....
odwaliło mi??/
otóż nie, mam przecież amatora takich smakołyków:
To nasza żółwina Reksiu, który nie ma wielkiej ochoty na hibernowanie, wiec trzeba mu zapewnić dostawy ulubionych zieleninek... oczywiście chętnie posili się też sałatą, liśćmi kapusty, ogórkiem... ale zdrowsze na pewno są dla niego takie dziko rosnące chwasty... no to wczoraj zrobiliśmy z chłopakami akcję i mamy hodowlę żółwiowego żarełka... na razie jeszcze rwiemy z pola, to posadzone musi się ukorzenić i rozrosnąć...co też człowiek dla swoich czworonogów nie wymyśli :-))).
Tu gadzina przy korytku:
Dobra, a teraz muszę zaglądnąć do pieca ( co też czynił mąż...) bo wczoraj udało mi się prawie zagotować wodę w grzejnikach!! na szczęście prawie... wolałabym uniknąć już takich atrakcji...
A kolejny post znowu będzie o pierdółkach świątecznych...
mroźne całuski
ystin
♥
o trzymam kciuki za męża i za Ciebie kochana co bys godnie go reprezentowała podczas jego nieobecnosci... Żółwik uroczy:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!!
Masz piękne widoki na okolice i śliczne zdjęcia Ci wyszły :) Trzymam kciuki żeby hodowla zieleniny dała obfite plony ;) Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia mężowi :)
OdpowiedzUsuńhaha gadzina przy korytku, dobre!
OdpowiedzUsuńpomyślności dla męża.
U mnie też ranek był taki mroźny jak na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńZieleninę rozpoznałam i zastanawiałam się po co ona stoi w skrzynkach, dopóki nie doszłam do zdjęcia z żółwikiem! Uroczy!
Dużo zdrówka dla męża.
Pozdrawiam
Ale masz piękną przestrzeń blisko siebie....Cudnie zdjęcia powychodziły!
OdpowiedzUsuńI szalenie podoba mi się to zielsko w skrzynkach:)) Dobrze tej Gadzince tam u was jest!
Jak pięknie! U nas jeszcze śniegu nie było, a już grudzień. Żółwie miałam kiedyś dwa, co ciekawe, zarówno ja, jak i mąż mieliśmy Tuptusia ;-). Drugi zwany był Gregor, ale dotarł już z imieniem. Miło tak patrzeć na jedzące żółwie :D. pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńTuptuś to rzeczywiscie imię idealne dla żółwia- można sie przestraszyc jego tuptania, złwaszcza, gdy się jest samemu w domu i nagle.....
Usuńzdrówka dla mężusia///ale fajna ta gadzina!!!!!!!
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia :) A żółwik uroczy i ma pełne wyżywienie zawsze świeże z przydomowego ogródka ;)
OdpowiedzUsuńWzorowa z ciebie opiekunka :) Nie wpadłabym na to żeby hodować zielsko dla żółwia :) Trzymaj się ciepło i dobrze gospodaruj bez męża ;)
OdpowiedzUsuńja też pierwszy raz- w zeszłym roku nie zdążyłam ,bo sniegi przykryły, na szczęście wtedy szybko się odmeldował, w tym roku się na to nie zanosi...:-)
Usuńzdrowia dla Twojego mężczyzny
OdpowiedzUsuńczego to się dla zwierzaków nie robi
słodka ta Twoja gadzina ;-)
fajny spacer i zółwik zółwiasty :)
OdpowiedzUsuńzdrowia dla Twojego męża :)
OdpowiedzUsuńaa żółwik to ma dopiero życie :)..
Po pierwsze - super łączka na spacery z pieskiem. Po drugie - rzeczywiście myślałam przez chwilkę, że Ci odbiło i że hodujesz mniszka na miodek zimą czy coś :D A po trzecie - nie strasz mnie z tym zagotowaniem wody. My niebawem odpalamy (w końcu!) nasz piec, a ja nigdy nie obsługiwałam takiego cuda jeszcze. Niby będzie dmuchawa i programator, ale i tak lekki niepokój odczuwam...
OdpowiedzUsuńjak nowy to nie ma strachu... nasz 10 letni potwór to już ledwo zipie- albo za mocno dmucha, albo za słabo, albo sie nie rozpali, albo rozhajcuje do czerwonosci...czeka nas wymiana, ale chyba będzie musiał sie sam rozleciec, zeby to nastapiło :-)
UsuńŁadne zdjęcia. A pomysł z mniszkiem i innymi w donicach - rewelacyjny (matka-polka karmicielka:)))).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i trzymam kciuki, żeby mąż szybko wrócił do domu i do zdrowia!
rozbawiłaś mnie tą matką-polką Ewuniu ;-)))))))
UsuńPrzede wszystkim wszystkiego dobrego dla meza!A łączkę masz super,,,ach,,,no i widoczki!!!
OdpowiedzUsuńDrugie zdjęcie wymiata!!!! No to teraz doszło ci obowiązków.Mam nadzieję,że mąż szybko dojdzie do siebie po operacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Świetne fotki robi ten tel.:) U nas rano też biało było, a teraz jak wracaliśmy do domu, to już zaczęła nam trawa pod nogami skrzypieć!
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla męża:)
i wiesz, że są bez żadnej obróki?- nic absolutnie!!! moze to tzw. szczęście żółtodzioba :-P
Usuńno wiesz co, norMALNIE SIE NIE PRZYZYCZAILAM JEszcze, że HAniania to ja- hehe
OdpowiedzUsuńNie zazdrośc, bo u Ciebie jeszcze piekniej, niźli u mnie ;-) trzymaj sie dzielnie
tak to jest jak sie zmienia tozsamość... ja tez musiałam poprawiać, bo mi sie pierwotnie hannah une.... napisało...:-)))
UsuńWidoki cudne
OdpowiedzUsuńMężowi życzę zdrowia a Tobie sił i wytrwałości!
Widoki piękne, chociaż zimy nie lubię:) Reksiu super atrakcyjnie je, dobrze wymyśliłaś (mniszka to i ja jadam), ma zieleninkę na bieżąco! życzę mężowi zdrowia, a za Ciebie i dom trzymam kciuki:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzękuję Wam , Kochane, za życzenia mężowego zdrowia ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNo, to całkiem poważne to Twoje panowanie. Pieca doglądać, to jest coś! Ale jak trzeba, to się człek we wszystko wciągnie:-).
OdpowiedzUsuńGorące życzenia udanej operacji i rekonwalescencji, tudzież wspólnych już Świąt w domu.
Piękne, mroźne widoki, a tu żółw, domagający się całorocznych plonów...
Mlecze w skrzynkach? Cudownie :)
OdpowiedzUsuńMróz ma swój niezaprzeczalny urok jednak.
Życzę wszystkiego dobrego!
ech-te widoczki o poranku......fajnie tak
OdpowiedzUsuńcudowny poranek :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki o poranku. Jeju ile to lat biegało się do pieca, rozpalało, dokładało i tak w koło Macieja. A w wakacje akcja drewno. Dziś mamy piec gazowy i dceniam wygodę bardzo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Justyś♥extra fotki, oj pospacerowałabym tam z Tobą ... ten czas tak goni ...brrr, nie zdążyłam napisać w poprzednich postach :( ale zawsze podziwiam Twoją wyobraźnię i niesamowite pomysły ♥ Małżonkowi duuuużo zdrowia- i uśmiechu, będzie ok:-)) Pieca nie posiadam ale chętnie te moje kaloryfery zamieniłabym na kaflowy piec...tylko...te rozpalanie, dokładanie itd ...
OdpowiedzUsuńŻółw gadzina pieszczoszek ma świeżą, ekologiczną i dietetyczną przekąskę :Dobrze mu oj dobrze :-)
całusy
O zatęskniło mi się za lataniem po polach z aparatem:) Po tych zmrożonych też :) Pozdrowienia dla męża.
OdpowiedzUsuńale widoczki piękne..zdrówka życzę:))
OdpowiedzUsuń