Moi mili zaglądacze:

środa, 27 marca 2013

plany wzięły w łeb...

Kto przewidział, że na koniec marca będzie leżał taki śnieg????
Mieliśmy, jadąc do Rodzinki na Święta zabrać krzesła , które kupiłam już jakiś czas temu na allegro i są do odebrania pod Wrocławiem... ale w tym celu mieliśmy jechać dużym autem, które jest na letnich oponach!!! przecież nie wybiorę się z dwójka dzieci w góry na letnich!!!
No nic, krzesła będą musiały poczekać do wakacji...na szczęście mogą..

No i okazało się, że od jutra już nie ma szkoły! było to dla mnie zaskoczenie, bo w sumie dlaczego??
Zdecydowaliśmy wiec, że jedziemy już jutro! dzieciaki się ucieszą i dziadkowie też.
Okna nadal nie umyte, ale jestem chora od ponad dwu tygodni- nic dramatycznego- kaszel, ZBCC- więc nie mam ochoty fikać po parapetach , w towarzystwie padających płatków, bynajmniej nie kwiatowych....

Tak wiec w ostatnim poście przed świętami, życząc wszystkim Wam miłych i spokojnych, pokazuję szybciutko ostatnią dekorację świąteczną: branka- świecznik, którego nabyłam w szpejowni za całe 6 PLN. Troszkę go podrasowałam i jest:


Baranek jest z grubego kawałka drewna, pobieliłam go i przetarłam, nakleiłam też dwa wydziurkowane paseczki.
Baranki to chyba jest taki uniwersalny symbol- i na Wielkanoc i na Boże Narodzenie...



Stanął w towarzystwie nieodzownej rzeżuchy, posianej w tym roku w koronie ( nauczona zeszłorocznym doświadczeniem nie poskąpiłam ziarenek tym razem i mam bujny łan...).

I to już wszystko,
do zobaczenia po Świętach,
 mam nadzieję, że już w bezśnieżnej scenerii...
całuski
ystin


PS. moje specjalne ciasto, o którym pisałam w poprzednim poście wyszło takie sobie, na pewno nie nadaje się do fotografowania. Specjalne w nim było to, że to ciasto przechodnie, tzw. chleb z Watykanu, który piecze się  raz w życiu, przekazując zaczyn dalej....podobno  ma spełniać życzenia... ja traktuję to bardziej jako zabawę i przekazanie dobrych myśli , uczuć ludziom, których się lubi i którym się dobrze życzy... i przy tym zostańmy♥

niedziela, 24 marca 2013

uratowana skrzynka

Szperając ostatnio  za czymś w piwnicy natknęłam się na starą, brudną, drewnianą  skrzynkę...
a że lubię skrzynki, wiec nie mogłam jej biduli tam samej zostawić..


Wyglądała tak:




Zafudowałm jej pełne spa: ciepłą kąpiel, peeling w pianie, wygrzewanie z dosuszaniem, wygładzanie, natłuszczanie woskiem, polerowanie...

Dostała tez kółka z odzysku i teraz wygląda tak:




zajęła miejsce poprzedniczki, która została oddelegowana do innych zadań:


 
 
 
 
Taki recykling to naprawde fajna rzecz. Wszystkich którym leży na sercu ekologia, zapraszam do odwiedzenia strony ekotaniej.pl.
 

A teraz z innej beczki ( skrzynki...pocztowej!!)
Objawiała mi się ostatnio nowa członkini Knuj-knuj-klanu, przysyłając niespodziewaną niespodziewajkę:
 
czyli komplet pięknych kartek-jajeczek- jest nią agajka z bloga serdecznedrobiazgi- bardzo Ci Aguś raz jeszcze dziękuję, zaskoczyłaś mnie totalnie!
 
Jedna karteczka już pomknęła w świat, stąd na zdjęciu tylko 5!
 
 
A teraz zmykam,bo muszę się zabrać za pieczenie- rzadko to robię i nie wiem czy wyjdzie, ale to bardzo specjalne ciasto... może uda mi się jakąś relację uskutecznić....?
 
całuski serdeczne
ystin


środa, 20 marca 2013

Gdyby nie Hannnah une Femme...

już dawno dałabym spokój a tak musiałam się zmobilizować...
ale żebyście słyszały, jak ze sobą rozmawiałam: no nawlecz igłę... usiądź... zacznij szyć... dalej samo pójdzie...
No i jakoś poszło!
jak pamiętacie ( albo i nie ;-))  Hannah wygrała u mnie (dawno, dawno temu!!!) dowolny twór sutaszowy za oddanie największej ilości głosów na filmik naszej szkoły o zdrowym żywieniu. No i jak to z Hanusią bywa, nie mogło być prosto, bo to babka, która wie czego chce i nie zadowala się półśrodkami. A że wymarzyła sobie kołnierzyk....
Po wielu konsultacjach, uwzględniajacych moje umiejętności i moce,  ustaliłyśmy w końcu jego wygląd.

Na lniany kołnierzyk naklejone zostały elementy sutaszu.
Szycie nie jest moją mocna strona, więc jest sporo niedoróbek i krzywości, prawdziwy hand made ;-))



Sutasz jest biały, wykorzystałam opalizujące cyrkonie, srebrne drobne koraliki i rurki i większe przjżyste i opalizujące koraliki. Kołnierzyk się błyszczy i mieni- takie było zapotrzebowanie:


Odkurzyłam półgłówka, żeby zaprezentować na nim wygląd kołnierzyka:



I na koniec ogłaszam, że niestety, z powodu wstrętu psychicznego, zarzucam robótki sutaszowe na czas nieokreślony!
Przepraszam te z Was, które chciały coś u mnie zamówić, ale w najbliższym ( i dalszym) czasie będzie to niemożliwe....jeśli coś się zmieni, dam znać!
Mam jeszcze jedno zaległe zamówienie od Dorci (  z zeszłego roku) i to spróbuję jakoś zrealizować... ale nic wiecej - sorki....


całuski
♥♥♥
j.

niedziela, 17 marca 2013

masa solna.... hm....króliczki??? ....hm.....

Gdyby nie fakt, że za 4 dni zaczyna się kalendarzowa wiosna to dzisiejszy dzień  mógłby być jednym z piękniejszych tej zimy: mrozik, czyściutki-bielutki śnieg, piękne słońce, niebieskie niebo.... no marzenie po prostu...
tylko dlaczego dopiero teraz??? cała zima była jakaś taka zachmurzona, a teraz proszę!!!

No nic, trudno, przeczekamy, w końcu podobno nam się ociepla a nie oziębia, wiec wiosna musi przyjść... ciekawe czy od razu walnie upałem... wszystko jest możliwe więc i 25stC na Wielkanoc, zobaczycie....
Dobra, do brzegu- miało być o masie solnej...

Zarażona przez Witchqueen postanowiłam i ja spróbować... wybrałam jeden z wariantów opisywanych prze W. na blogu, wykonałam masę - nie wiem czy dobrą bo nie mam porównania- nigdy wcześniej nie robiłam - i zaczęłam lepić- a właściwie zaczęliśmy- bo cała rodzinka przysiadła.... niestety, nie okazało się to takie proste jak myślałam... Trzeba mieć jednak troszkę zdolności manualnych....:-((

Mimo to pokazuję moje wytwory, bo są jedną z nielicznych ozdób świątecznych w tym roku:



powstało takie stado króliczków, pomalowanych na pastelowe barwy ( może nie widać dokładnie w tym światło-cieniu ale są białe, różowe, niebieskie i turkusowo-zielone...)
Przykucnęły na tacy, w towarzystwie paterki z jajkami sprzed dwu lat. Drewnianymi oczywiście;-)).
Moją walkę z nimi opisałam tu a efekty pokazałam tu- to były początki mojego blogowania....jak ten czas leci....

Jajeczka zawisły też na kolejnej przytachanej z ogrodu gałęzi- pięknych czerwonych pędach derenia:


Jajeczka są zdobione reliefami- oczywiście to jest reliefowa profanacja, bo jak powinny wyglądać reliefy zobaczcie  u Oxi- to jest mistrzyni tego typu zdobienia!



No i cały salonik, w promieniach zimowo-wiosennego słoneczka prezentuje się przedświątecznie tak:

( słoneczko bezlitośnie obnażyło stan okien, ale jak tu je myć zimą?????).

Muszę jeszcze tylko posiać rzeżuchę, a jajka-pisanki  malowane będą w obierkach cebuli, sposób przypomniany także prze Witchqueen- to jest istna kopalnia pomysłów!


Byle do wiosny!
całuski
J.

czwartek, 14 marca 2013

kolor!

za oknem biało...
miejmy nadzieję, że już po raz ostatni...
za to u mnie: KOLOR!!!! nawet powiedziałabym- tęcza!


Naoglądałam się Waszych szydełkowych dzieł i zapragnęłam coś wydziergać...
miałam w szufladzie prawdziwe resztki włóczek, bez ładu i składu...


postanowiłam coś  z nich zrobić, raczej treningowo... ale w trakcie roboty krystalizował mi się pomysł :



Wydziergał mi się pokrowiec na pufę, który jest prawdziwą eksplozją koloru w moim saloniku- choć jak się przyjrzeć, to nie jest tak całkiem sam...


To wszystko przez to, że brak koloru na zewnątrz... jakoś trzeba sobie radzić:-)).

Dotarła też do mnie przesyłka od Seszen, z nasionami tykwy, z których właścicielka robi przecudne lampy.

Zobaczymy co mi wyrośnie i może też jakaś lampkę sobie zrobię, choć nie mam złudzeń- nie będzie to proste...

Seszen robi też lampy na zamówienie, więc w razie niemca....


tymczasem żegnam się, życząc nam wszystkim:
 więcej słońca, więcej koloru, mniej białego...
serdeczne
♥♥♥
J.

niedziela, 10 marca 2013

ostatni post o łazience...

Już pewnie wszyscy mają dosyć mojej łazienki, ja powoli też, bo na fali zmian wzięłam się do ostatecznego jej wykończenia i wreszcie mogę ogłosić :  to już KONIEC!!! nigdy więcej słówka nie usłyszycie,  żadnego zdjęcia nie zobaczycie- obiecuję - ale teraz muszę.

Tak wygląda ostateczna wersja drugiej strony łazienki po metamorfozie:


a tak wyglądała przed:



Każda rzecz z innej parafii, postanowiłam wiec, w celu ujednolicenia wyglądu i nawiązania do obudowy wanny ( która nota bene jest prowizorką ze starego domu, ale nie potrafię się zdecydować czy chcę wannę zabudowaną, czy wolno-stojącą, wiec tymczasowo wstawiliśmy tę starą , z drewnianą obudową zrobioną ponad 13 lat temu przez męża- no i tak sobie stoi... a ja dojrzewam...) zrobiłam to samo co na obudowie- czyli okleiłam  drzwiczki szafek tapetą:





pomalowałam na biało i zamieniłam wszędzie gałki na porcelanowe.

W efekcie zrobiło się tak:


Zastanawia się, czy nie lepiej pasowłaby tu okragłe lub owalne lustro, np. takie:

znalazłam je TU.


Szafka sosnowa zostaje na razie w swej pierwotnej- choć nie do końca- postaci:  nadaje troszkę barwy wnętrzu ( jak to stwierdziła któraś z Was):


Jeszcze wczoraj wyglądała tak:

 
ale coś mi brakowało, taka była zwyczajna jakaś...
 i tak długo łaziłam, kombinowałam, przyglądałam się, myślałam, aż przypomniałam sobie o posiadanych z dawien dawna, zakupionych oczywiście w IKEA, czarnych naklejkach na meble...

Nie są to naklejki od Cienkiej- choć jestem pewna, że znalazłabym u niej wiele ciekawych rzeczy, ale musiałam sprawdzić, czy to będzie ok ( najpierw myślałam o białym ornamencie...), nakleiłam i na razie zostanie, choć wydaje mi się, że długo nie pociągną- są zupełnie inne niż te od Karoli, co poszły na stolik RTV- wydaje mi się, że nie przylegają tak dobrze i wkrótce- biorąc pod uwagę, że to łazienka- mogą się zacząć odklejać- wtedy na pewno uderzę do sklepiku "nie tylko na"...



utensylia kosmetyczne zostają na razie luzem, bo był jeden projekt, ale chyba nawet jak na mnie zbyt szalony..
mianowicie:

stara emaliowana waza.....

nie przeszła....


Małej metamorfozie uległo za to  lustro, które okleiłam koronką ( prezent od Dorci doczekał się wykorzystania:-))). i polakierowałam czarną farbą w sprayu:



I już!

Na koniec chciałam Wam tylko powiedzieć, że ta łazienka to naprawdę "śmieciowo" stworzone pomieszczenie: jedynymi nowymi elementami jest podłoga i prysznic. Płytki na ściany upolowałam na allegro- za 180 zł nabyłam 15m2 leżących u kogoś w piwnicy czeskich białych płytek... mozaika prysznicowa -też allegro- 10m2 za 400zł- bo komuś zmieniła się koncepcja.. Szafki jak widać stare, malowane, lustro też allegro...
Słowem taka zbieraninka, mam nadzieję, że jakoś to wszystko zagrało ... mi się podoba i chyba wstydu nie ma...
Może kiedyś będzie mnie stać na ganz- funkel- nówki- jest jeszcze jedna łazienka do zrobienia... ale jak znam siebie znowu będę kombinować...

To chyba takie skrzywienie z lat mojej pracy w korporacji, gdzie miałam dużo wyjazdów służbowych i noclegów w hotelach... luksusowe, marmurowe, błyszczące chromem łazienki kojarzą mi się wyłącznie z  hotelami i za nic w świecie nie chciałabym mieć takiej w domu...
 ma być moja, swojska, ciepła, z indywidualnym charakterem, a nie zimna i bezosobowa jak te w hotelach....Howgh!!!


całuski
ystin
 
 
PS. Palmie miejsce pasuje, bo właśnie wypuszcza trzy nowe liście!

czwartek, 7 marca 2013

dostałam...

niespodziewaną niespodziewajkę od  Ewy z Krokus-biżuteria artstyczna.
Ewa robi piekną biżuterię, także z sutaszu a ostatnio stworzyła całą gamę  sutaszowych  kolczyków, dla których szukała nazwy- jako kolekcji.
Zaproponowałam Arcadia- bo z tą mityczną krainą szczęśliwości i piękna mi się skojarzyły, zarówno pod względem barw, jak i kształtów...
A Ewie się ta nazwa spodobała i w nagródkę dostałam  śliczną, wiosenną bransoletkę:

 
zdjęcie pożyczam od Ewy, bo moje nie wyszły, jakieś swiatło dzisiaj takie....

A jeśli chcecie rzucić okiem na kolekcję Arcadia, zapraszam TU.

Dzisaj bardzo krótko i mało zdjęć, ale muszę Wam jeszcze tylko coś pokazać: jakiś czas temu wygrałam u Lore-Mii gazetkę wnętrzarską, którą sobie z przyjemnoscią poogladałam, troszkę poczytałam i wiecie co znalazłam?
Rzecz , którą mam dokładnie taką samą,  z tego zdjęcia:


a mianowicie drewnianą kopyść do mieszania prania, z napisem  " Persil bleibt Persil", czyli  w  wolnym tłumaczeniu "Persil to Persil'


Oto moja:
 
jeszcze nie znalazła swojego miejsca, ale jak wiadomo, nigdy nie wiadomo, co gdzie i kiedy do łba strzeli!!!
 
 
I to by było na tyle.
Podobno ma być mrozik  w przyszłym tygodniu... powiem tak- lepiej teraz niż potem, bo szkód będzie mniej, niech się wymrozi do końca i wynocha!!!
 
całuski posyłam
♥♥♥
j.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...