Posadziliśmy na naszej działce kilka kasztanowców i muszę Wam powiedzieć, że jestem zaskoczona tym, jak szybko owocują- drzewa maja około 7 lat i są jeszcze niezbyt duże ( maja max 4m).
Oczywiście docelowo będą wielkie- każdy wie jak wygląda stary kasztanowiec- więc miejsca muszą miec sporo, ale jakby ktoś miał kawałek terenu to polecam- posadzić jak się dziecko rodzi a jak pójdzie do szkoły to własne kasztany miec będzie- tak jak my! wielka to radocha wyjść na własny ogródek i pozbierać...
W tym roku będziemy też mieć własne żołędzie- nasze dęby zaowocowały także. Myślę, że w końcu będzie tez spora ilość szyszek sosnowych i modrzewiowych- oj chyba troszkę wieńców uda mi się poczynić....
A z kasztanów oczywiście powstają figurki:
Dobrze, że przy fascynacji moich chłopaków transformersami nie musieliśmy takowych wykonywać z kasztanów, choć nomenklatura obowiązuje: tryb bojowy, tryb domowy, pozowalność...
Jesień, jesień...
większość z nas jej nie lubi-albo przynajmniej niektórych jej aspektów- wiadomo dlaczego...
a ja lubię... wiecie za co?
za to:
za cuda jakie wyprawia słońce zaglądając po południu do zachodnich okien... jest już niżej i promienie sięgają głębiej dając niesamowity spektakl... czasem to aż mam wrażenie, że coś w sypialni się pali... taka jasność...
Uwielbiam to...
A na koniec jeszcze pochwalę się ostatnim moim łupem z allegro ( właśnie dzisiaj przyszła paczka):
Spełniło się moje marzenie- stół w jadalni będzie mieć stare ( podobno XIX wieczne) nogi. Kosztowały mnie całe 90zł z przesyłką. A już myślałam, że się nigdy nie uda takowych za rozsądna cenę nabyć... ( nowe to 100 za sztukę- co najmniej...).
Chyba będę z nimi spać....
Stare dechy dębowe czekają w piwnicy- jak tylko sezon ogrodniczy się zakończy ruszymy do pracy ( tzn. mąż ruszy, bo to on mi ten stół obiecał...)- mam nadzieję, że się uda♥.
Pozdrawiam Was słonecznie
ystin
♥
No to trzymam kciukasy za ten stół!Nogi masz wszak boskie:P U mnie czeka na strychu gotowy na szczęście dębowy do odnowienia, szkoda, że mąż mi tego nie obiecał. Ale za to będę mieć frajdę malując go sama:D
OdpowiedzUsuńhm... malowanie to tez będzie moja rola: biale nogi ciemny naturalny blat... zobaczymy...
UsuńGratuluję udanych zakupów. Nogi cudne!!!. Kasztany u nas tez obrodziły ale jeszcze nie robiliśmy ludzików. Tez lubie klimatyczna jesień. Całuski.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, żeby stół był właśnie taki o jakim marzysz)Początek jest niezły:)na resztę czekam cierpliwie!
OdpowiedzUsuńWłasne kasztany..., miodzio! I cała reszta, czuję że jak ruszysz z wiankami to się nie pozbieramy:).
OdpowiedzUsuńNogi cudne, stół będzie wielkim przedsięwzięciem małżeńskim! Czekam z niecierpliwością.
Buziaki i idę coś kopnąć w domu, bo dopiero wróciłam a wszystko mnie wola....
no własnie nie wiem, jak z tymi wiankami bedzie, bo jeszcze nigdy ich nie robiłam... troszkę sie boję....
UsuńA ja mam dynię, a nie mam kasztanów ! Ale ludziki kasztanowe też robiłam, jak to dawno było, oj dawno :)
OdpowiedzUsuńKasztanowe dekoracje domu nadają mu wspaniały klimat !!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZa to dziecięca wyobraźnie doskonale się rozwija przy konstruowaniu nawet militarnych kasztanowych ludków ;-)
Pozdrawiam Agnieszka
Świetny pomysł z tymi kasztanami - aż żałuję, że nie mam ogrodu:) Trzymam kciuki za stół w nowej odsłonie - mam nadzieję, że się nim później pochwalisz:)
OdpowiedzUsuńjeśli tylko będzie czym....
UsuńBardzo się cieszę, że posadziliście kasztany..to piękne drzewa których zostało już tak nie wiele..pięknie zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kasztany a najlepiej takie w łupinach jak Twoje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
no to trzymam kciuki za ten stół ... już się doczekać nie mogę efektu :P nogi świetne :-)))- ja mam stoły tam gdzie trzeba i jakie chciałam to bym je na świeczniki przerobiła :P hihi
OdpowiedzUsuńpozdrawiam słonecznie
oj, to dobrze, ze mnie nie ubiegłaś...
Usuńoj ja też ostatnio pozbierałam kasztany... one dodają energii:) a za te światło w pokoju też uwielbiam jesień:) i nawet jak czasem pada też ją lubię :)
OdpowiedzUsuńŁał!!! Są cudne! Już sobie wyobrażam ten stół z powyła... tfu! z dziewiętnastowiecznymi nogami ;-)))
OdpowiedzUsuńLudki z kasztanów też popełniałam w weekend, bo wnusio u nas był (od córci padrowej, ale mówi do mnie "babciu Iwonko" i się rozpływam...).
Gdyby te dynie nie były takie nieporęczne, bym Ci z jedną wysłała... ;-) ale i tak Twoje swetrowe wymiatają ;-)
Ściskam czule ;-)
hehehe "chyba będę z nimi spać":) faktycznie jest się z czego cieszyć, piękna rzecz i jak okazyjnie! Pozdrawiam i życzę weny przy tworzeniu stołu:)
OdpowiedzUsuńJa wyjdę z domu i mam, oj nie wiem ile, ale sporo kasztanowców w dwóch parkach. Moje dziecię już ich nie zbiera, stary koń już, ale jak zbierał to całe reklamówki i potem takie spleśniałe trzeba było ukradkiem w środku zimy wyrzucać. W Kaczorówce za to mam szyszek pod dostatkiem, kto chce szyszki, bo już szykuje się ostatni wyjazd w tym roku.... Ciekawam tego stołu, ale spodziewam się czegoś superowego. Chwała mężusiowi:))
OdpowiedzUsuńZdjęcie z kasztanami - niesamowicie urokliwe! I nareszcie się dowiedziałam, gdzie jest ten stół z powyłamywanymi nogami.
OdpowiedzUsuńOd dawna podziwiam twoje allegrowe zakupy i tak też jest tym razem :) A dzisiaj sobie właśnie myślałam, że super było by mieć własnego kasztanowca (obok lipy i akacji - ten zapach...!). Pozdrawiam i fascynuję się gąsienicą :)
OdpowiedzUsuńDziś mam hmm, powiedzmy ambiwalentny stosunek do posiadania własnego kasztanowca - moje dziecię uzbierało u koleżanki całą torbę kasztanów i niezabezpieczoną zostawiło w samochodzie. Jak zahamowałam, to wiadomo, co się stało... Pewnie do wiosny będę je znajdować w różnych zakamarkach.
OdpowiedzUsuńTeż jestem pod wrażeniem Twoich zakupów allegrowych.
Na jesień wymyśliłam sobie sposób - u mnie jesień kończy się w październiku, wraz z ostatnimi promieniami słońca i przed szarugami. Listopad to osobna pora roku;)
gdybys miała swojego, to nie byłoby przewożenia samochodem...:-))
Usuńalez cudne te nogi. udalo Ci sie
OdpowiedzUsuńkasztan mi sie marzy ale dzialke dopiero ogarniam wiec moze jak Zuzka bedzie chdozic do szkoly to bedzie nosic swoje wlasne kasztany :P
pozdrawiam
o tak jesień to jest to!!!!!!!!!!!!!nogi.....tak taki stół to marzenie:))))))))))
OdpowiedzUsuńZgrabne nóżki :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rewelacyjne te nogi!!!Ja tak długo polowałam i się nie udało :) Użyłam tralek schodowych :) Pozdrawiam D.
OdpowiedzUsuńteż o tym myslałam, ale się udało!
Usuńludki powiadasz a ja tam gąsienicę widzę :)
OdpowiedzUsuńi do tego z niebieskimi czułkami !!!!
taaaa to ja chętnie popatrzę na stół rafciowy :) trzymam kciuki
buziaki m.
gąsiennica to pomysł Rafcia!
UsuńTe nogi są niesamowite ! a pomysł z kasztanami bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńUwielbiam jesień za spokój, zapach palonych liści i ciepły wiaterek :)
OdpowiedzUsuńA nie zaatakował Was szrotówek?
zaatakował , a jakże... choc w tym roku było go mniej i większość drzew zdążyła/dała radę wydać owoce. A było go mniej, bo wymarzł w lutym... usuwamy poza tym wszytkie opadłe liscie, co jest podstawą w walce ze szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem♥
UsuńWspaniałe nogi, oj będzie piękny stół
OdpowiedzUsuńno własnie sobie uświadomiłam, że jak nie wyjdzie to dopiero bedzie wstyd...
UsuńAle będziesz miała stół! Takie nogi są bardzo efektowne (oczywiście po odnowieniu). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńjejku, fajny pomysł tym sadzeniem drzew :) być może niebawem będzie mi dane wsadzić "nasze" drzewo :)
OdpowiedzUsuńja lubię jesień między innymi za to samo - barwa światła zachodzącego jesiennego słońca jest wyjątkowa.
A nóg zgrabniutkich gratuluję! i już się doczekać nie mogę, gdy pokażesz efekty Waszej pracy nad stołem :)