Pisałam o nich w zeszłym roku (TU) więc teraz już nie będę, wspomnę tylko, że cebulki zimowita mają dwa okresy spoczynku i w związku z tym można sadzić je dwa razy- wczesną wiosna i w okolicy sierpnia.
Chciałabym też uspokoić wszystkich, którym szkoda było jak obciachałam całkiem lawendę w lipcu ( TU). Właśnie ścięłam ją po raz drugi, bo wyglądała już tak ( oczywiście zbiór nie był już tak obfity, ale jednak):
Tak naprawdę jest to już konieczność, bo za chwilę zaczną się pierwsze przymrozki, co dla pędów kwiatowych jest zabójcze, więc jeśli chcemy by lawenda dobrze przezimowała, należy ją przyciąć tak, by usunąć wszystkie pędy z zawiązkami kwiatowymi.
Chciałam tez polecić wam do ogrodów różę , w której jestem po prostu zakochana: jest to róża okrywowa The Fairy. To miniaturowa różyczka, która tworzy niewysokie, raczej szersze, ciągle kwitnące krzaczki. Kwitnie praktycznie od wiosny do jesieni, zwłaszcza przy usuwaniu przekwitniętych kwiatów, tworząc piękne kiście malutkich różyczek. Nadaje się na obramowanie lub wypełnienie rabat.Jak widać na poniższym zdjęciu oprócz kwiatów ma całe mnóstwo pączków...
no i wytrzymuje zwykle dwa tygodnie ( wrzucam połówkę aspiryny do wody wazonowej...)
Przy okazji chciałam Wam bardzo serdecznie podziekować za uwagi dotyczące koszy wstawionych pod stół: sama zastanawiałam się czyby ich nie przemalować... powiem Wam szczerze, że jest mi ich po prostu troszkę szkoda, a poza tym, chyba jednak nie chcę mieć tak do końca biało, zwłaszcza, że okna mam brązowe, a stół w części jadalnianej, który ma powstać ze starych desek też będzie raczej z naturalnie brązowym blatem...
Może wiec te kosze w swojej oryginalnej wersji będą pasować...
Zrobiłam zdjęcie z ujęciem okna, żeby Wam to pokazać.
A co do figurek afrykańskich... nie ucieknę od pamiątek z moich podróży.- nawet nie chcę.. na jednej ze ścian ( jeszcze nie pokazywanych) wisi oryginalna tarcza wojownika Masajów...więc jakaś analogia jest;-))
Tak.... ten pokój jest wybitnie eklektyczny.
Czyste shabby chic to raczej nie będzie!
Przy okazji: zawsze fascynują mnie stoły na zdjęciach w czasopismach wnętrzarskich- są na nich ustawione piękne kompozycje z książek, wazonów, zastawy stołowej i innych ozdób. I zawsze się zastanawim , czy osoby tam mieszkające mają tak na codzień? jak to się sprawdza w praktyce? Ja jakoś nie potrafię się przemóc...może musze jeszcze do tego dorosnąc ( albo moje dzieci...)
A Wy , jak macie? piękna kompozycja na codzień, czy do zdjęcia?
całuski serdeczne
♥
Przecudna ta Twoja różyczka, ślicznie kwitnie, jak kiedyś będę mieć swój wymarzony ogródek to też taką posadzę ;) a salon bardzo przytulny, co do koszy zawsze można je pomalować, więc ja bym się wstrzymała aż bedą wszytkie elementy salonu i wtedy rozważyła czy pasują czy nie ;)
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty ! Co do stołu - sądzę, że tak jest tylko do zdjęcia, bo zazwyczaj to powierzchnia użytkowa :)
OdpowiedzUsuńRóża jest przepiękna. Jakoś nie mam ręki do róż. Próbowałam wiele razy z mizernym skutkiem.
OdpowiedzUsuńDo swoich zdjęć nigdy nie robię ustawki. Zawsze mam na stołach i stolikach cukiernice albo wazony ze świeżymi kwiatami lub patery z czerwonymi jabłkami.
Pozdrawiam ciepło
My, droga Ystin, mamy totalny sajgon na co dzień ;-)) a to z powodu zbyt dużego nagromadzenia rzeczy, jak i z lenistwa ;-) Jak mam zrobić zdjęcie, to odgruzowuję kawałek albo znajduję wolną powierzchnię i tam ustawiam fanty.
OdpowiedzUsuńA do brązowych koszyków przyzwyczaimy się ;-))
Róża cudna! Chcę taką mieć! Ściskam.
Nie mam pięknych kompozycji na stole, bo go nie mam:) W zasadzie mam , ale tam chwilowo (od roku) jest warsztat pracy. Może w dużych domach z wieloma pomieszczeniami to jest możliwe? A staram się, żeby na ławie stały jakieś kwiaty, albo zioła w osłonkach,jakieś owoce w koszyczku...i tak zawsze obok jest mały bajzelek, ciągle ktoś coś kładzie i nie zabiera:) Twój salonik jest śliczny, okno marzenie, z pięknym parapetem, brakuje mi takich parapetów w mieszkaniu. A różyczki też o nich myślałam, ale na moim ugorku źle rosną i marzną bo już próbowałam. Buziaki
OdpowiedzUsuńJa zawsze zagłosuję za pozostawieniem koloru :) I chociaż biel doceniam za jej sterylność, bo daje wrażenie ładu i porządku, to MUSZĘ mieć jeszcze jakieś zdecydowane kolorystycznie dodatki. Więc uważam, że kosze, okna i inne drobiazgi, pozostawione w swojej naturalnej, pięknej barwie, dopełniają wnętrze, równoważą tę sterylność. Mieszkanie całe w czystej bieli wygląda czysto, ale na pewno nie przytulnie i miękko. Dzisiaj nawet szpitale są kolorowe :) U Ciebie widzę tę kolorystyczną równowagę i tak jak jest bardzo mi się podoba :)))
OdpowiedzUsuńNa stole i na wszelkich powierzchniach płaskich mam zawsze masę ksiażek i czasopism, bo jesteśmy wszyscy w domu molami książkowymi, i z trudenm udaje się wygospodarować miejsca na postawienie innych dekoracji :)
Cudne kwiaty, a róże po prostu przepiękne!!!!!!!!! Niesamowicie zdobią Twój salon.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o kosze, to najlepiej widzisz, co pasuje. Bo rzeczywiście zdjęcie nie jest w stanie pokazać całej przestrzeni, na żywo dopiero wiadomo, co i jak! Tak, czy inaczej Justyno - Twój salon jest śliczny:).
Ja mam w pokoju, w którym życie się toczy piękny, stary stół. Ale wygląda magazynowo tylko chwilkę, jak sprzątam. Potem mój M. gromadzi na nim co się da, ja czasem też. I trochę mi smutno, że nie wygląda tak, jak bym chciała. Ale w małych przestrzeniach nie da się.....
Buziaki
Zazdroszczę zwłaszcza zbiorów lawendy.Ja mam małą roślinkę w doniczce na balkonie- myślisz,że zimą w domu będzie rosła?
OdpowiedzUsuńPrześliczne kwiaty :)) jesień idzie, idzie .... miejmy tylko nadzieję, że będzie piękna, słoneczna i kolorowa :)
OdpowiedzUsuńiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii ja chcemmmmmmmmmm tem różę:)))))) koniecznie na wiosne sobie sprawię ...a może jeszcze na jesieni???można??? a co do koszy to dobrze im tak jak są:))))Nie zlewają się ze stołem:)))) ja mam zawsze cos na stole..nie umie mieć pustego...ale to jednak różnie...i kompozycje..i pełno bajzlu....czytaj mężowych papierów:))
OdpowiedzUsuńJesień- to co tygryski lubią najbardziej! =D
OdpowiedzUsuńCudna lawenda wobec tego zetnę i moją. A ta róża w donicy się uchowa? bo może dokonałaby inwazji na mój balkon w przyszłym roku? Co do shabby ... wiesz nie jestem obiektywna bo nie cierpię wprost ... koloru białego w moim mieszkaniu. Ma chyba wszystkie możliwe wady łatwo się brudzi, jest bezpłciowy i nie daje charakteru w pomieszczeniu. Oczywiście podziwiam wszystkie .. białe blogi, ale ja osobiście w takim pomieszczeniu gdzie wszystko jest białe czułabym się jak w szpitalu, a nie cierpię szpitali. Więc ta odrobina koloru u ciebie na stole i pod stołem bardzo mi przypada do gustu. Mogłabym u Ciebie bez stresu napić się kawy. Chyba po prostu we wszystkim trzeba zachować umiar tak w kolorach jaki w ich braku :)
OdpowiedzUsuńCo do porządku podczas sesji i poza nią. Ekhm. Dziś rano robiłam w kuchni zdjęcia do posta. Moja córcia nie mogła więc zjeść w niej swoich płatków bo używałam stołu. Skutek był taki że wylała je sobie w pokoju na biurko i książki. Tak to niestety do sesji wygląda, a poza nią stoi mnóstwo niepotrzebnych rzeczy :( Cóż ma się dzieci
Wiesz co, chyba się z tobą zgodzę.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście gdyby te kosze były białe to wszystko by się zlewało, a tak wyróżniają się.
Masz rację że pasują do okien i do stołu w jadalni.
Wtedy nie było tego widać na zdjęciach.
Nie zmieniaj. Jest OK.
Piękne kwiaty i fajny salon :)
OdpowiedzUsuńTwój salon wygląda coraz piekniej. I zdecydowanie jestem za poozostawieniem koszy w oryginalnym kolorze.
OdpowiedzUsuńU mnie też drugi zbiór lawendy się odbył :) Kosze zostawiłabym takie jakie są. Róże bajeczne, u mnie w tym roku były ubogie. Nie wiedziałam o aspirynie:) Dzięki za podpowiedź. Napisz czy tylko do róż czy do wszystkich kwiatów ciętych wrzucasz?
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny :)
Róże wyglądają bajkowo! A ziemowity faktycznie przypominają liliowe dywany. Ech, jesień...
OdpowiedzUsuńA swoją drogą nie widzę sensu w kładzeniu gdzieś książek tylko do zdjęcia. Jeśli mam podglądnąć czyjś pokój to wolę żeby był naturalny a nie zaaranżowany na kwadrans...
Pozdrawiam :)
PS Właśnie - uchyl rąbka tajemnicy z tą aspiryną :)
OdpowiedzUsuń..ystin..jestem u Ciebie chyba pierwszy raz, ale tak mnie zachwyciłaś, że będę wracać. Wyjątkowo kreatywny blog, a ściślej mówiąc wyjątkowa osoba.Mnóstwo inspiracji, rad. Miło się czyta i ogląda.Nie napiszę dzisiaj co mi się najbardziej podoba, bo nie potrafię odpowiedzieć...Cieszę się, że Cię znalazłam :))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam!
hej Justys no motywujesz mnie dziewcyzno niesamowicie !!!
OdpowiedzUsuńjak ogladam blogi i caly shabby chic to mi sie bardoz podoba ale myslalam,ze nie mam gdzie tak zrobic a jednak... jutro/pojutrze pan zaczyna malowac przedpokoj. ramki czarne do powieszenia dzis kupilam. farba biala,zeby pomalowac meble czeka - lada dzien (oczywiscie z chlopakami bo bez nich nie wyjdzie dzis 3 pedzle kupilam - dobrze,ze rowno nie trzeba :D) sie bierzemy a jeszcze dojdzie napis home, ktory pomalujemy na bialo. a sciany dosyc ciemnawy braz wiec b.jak na mnie nietypowo. jeszcze zaslona ma byc na drzwiach i sie waham bo mam niebieska gruba co by sie z praktycznego punktu widzenia nadala bo ja mam :) i gruba ale nie wiem jak bedzie pasowac ale poki co lepszy rydz.
wiec widzisz ida zmiany ida. kusi mnie jeszcze tapeta w czarno biale gazetowe wzory na drzwi co by je odswiezyc po psach :)
jak bedzie gotowe pokaze moze wyjdzie fajnie :P
ja z pamiatkami mam ten sma problem. to jets moja przeszlosc i chce miec je w domku chocby nie pasowaly. musza byc i juz. dlatego w pelni rozumiem i akceptuje.
koszyki tez bym zostawila (jak to mowia co za duzo) przemalowac zawsze mozesz. super wygladaja pod tym stolem. a w stole i jego odcieniu jestem zakochana. podziwiam twoj zapal i niepoddawanie sie jak cos nie wychodzi. nie ta metoda to inna. wydaje mi sie, ze tobie jak zamkna drzwi to zawsze znajdziesz okno :P
uwielbiam twoje porady kwiatowe - moje guru ogrodnictwa (dziekuje za te prywatne- tylko troche czasu miec,zbey cos porobic bo sie za zimno zrobi,zeby cos sadzic :P)
pozdrawiam buziaki
Zabieram się w takim razie za obcinanie jutro lawendy :)
OdpowiedzUsuńKosze wyglądają bardzo fajnie, z kocami to dobry pomysł, a co do okna to powiem jedno: mam chyba identyczne :)
Wypasione kompozycje to ja lubię oglądać, ale mieszkać w takim tłoku wszystkiego to byłoby dla mnie za dużo, a już na pewno dla mojego metrowego Cyklonu... :)
Zajrzyj: http://mnemosyne-ocalicodzapomnienia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńRzadko coś piszę, ale dziś tak. Skłonił mnie do tego stół..pusty. Otóż przyznaję się, że ja jednak wolę puste stoły!! Też podejrzewam, że mnie za to zlinczują, ale trudno. Mam wówczas gdzie postawić kawkę, odłożyć książkę, w razie czego podać ciasto itd.... Nie cierpię, gdy walają się tam niepotrzebne akuratnie rzeczy od razu czuję się, jakby był bałagan.... Dekoracje wolę.....na parapecie :)
Róża jest bardzo wdzięczna, tak myślę, czy jest w innych kolorach? U mnie w domku jest dużo brązu, więc ciepły kolor byłby odpowiedniejszy :)
ciepło pozdrawiam :)
Kochana uwielbiam Twój gust. Nic dodać nic ująć, po prostu cudo, zakochałam się w Waszym domku ;)
OdpowiedzUsuńcudnie :)
OdpowiedzUsuńcudnie :)
ja chcem taki bukiet teraz zaraz już !!!
Pięknie urządziłaś pokój! Harmoniczny, trochę eklektyczny ale bardzo wysmakowany...ale nagadałam...;)
OdpowiedzUsuńJustyś - nie ma u mnie pięknych kompozycji na stole, raczej przeważa twórczy nieład ;) a w takim pokoju jak Twój, to chyba miło się przesiaduje, co? :)
OdpowiedzUsuń