Pani Magda zamówiła u mnie jeszcze przed wakacjami replikę Mokki, która robiłam dla Hannah une femme i możecie sobie ją obejrzeć tu.
Oczywiście nie da się zrobić drugiego takiego samego naszyjnika, ale myślę , ze wyszedł równie piękny:
Jest nieco większy i ma inny kształt, wymuszony przez plaster agatu:
Na szyi prezentuje się tak:
a zapina się na trzy koraliki, dzięki którym można nieco regulować obwód:
i jeszcze kilka innych ujęć:
Pani Magda zamówiła kiedyś u mnie Geometrię Srebra:
więc teraz będzie już mieć dwa moje dziełka.
Niech się dobrze noszą...
Och, jak fajnie robiło mi się ten naszyjnik!! to jest to co lubię- porządny kawałek biżuterii...
Teraz biorę się za wisior dla Balbiny...kolorowy, więc znowu wyzwanie...czy podołam?
Trzymajcie kciuki!
No i myślę o Candy z racji tej setki obserwatorów...mam nadzieje, że Was nie zawiodę...
całuski
sobota, 22 października 2011
poniedziałek, 17 października 2011
moje początki
jestem w trakcie robienia kolejnych tworów więc za bardzo nie mam co pokazać, ale postanowiłam opowiedzieć Wam o moich dziełach z zamierzchłej przeszłości.
A należałam do dzieci , które zawsze chciały coś przerabiać...
Moja rodzina nie miała ze mną lekko...Jednym z moich dzieł zachowanych do dzisiaj jest taka bransoletka, którą wykonałam w czasach LO oklejając plastikową formę materiałem pozyskanym z tatowego krawata- pamiętam nawet, że była to jego lewa strona...
Kilka lat wcześniej pozbawiłam mojego starszego brata pięknego frotowego szlafroka, ponieważ uszyłam sobie z niego coś na kształt bluzy- niestety wyszła trochę ciasna....nie zachowana
Zachowała się za to- przynajmniej na zdjęciach- moja radosna twórczość patchworkowa! Oto bluza wykonana ze starych swetrów i - o ile dobrze pamiętam- frotowego ręcznika...
Jeśli ktoś ma wątpliwości- jestem osobnikiem z butelką na głowie!! jak widać bluza skończyła jako strój na wykopki...
Najbardziej spektakularna była próba uszycia spodni z prochowca taty, zakończona jednak niepowodzeniem , ponieważ wykroiłam dwie prawe nogawki...nic się juz nie dało zrobić...
I tak to się kręciło- przerabiałam, szyłam, robiłam na drutach... teraz myślę sobie, ze takie to były czasy, trochę siermiężne, i jak się nie miało kasy, to próbowałyśmy nadrabiać fantazją...
O! udanym moim dziełem było wyszycie koralikami całych przodów butów : czarnych , zamszowych mokasynów- a była to ciężka robota, bo najpierw musiałam je rozpruć, naszyć koraliki i zeszyć jeszcze raz- ale efekt był piękny- PRAWIE indiański styl!! niestety nie zachowane...
Oczywiście moja mama prawie dostałą zawału serca, jak zobaczyła, że poprułam nowe buty....w końcu wiedziała już, że nie zawsze ( czyt. rzadko) coś mi wychodzi...
Na szczęście teraz jest jakby lepiej i te moje tworki jakoś się prezentują ... przynajmniej mi się tak wydaje... a sądząc po komentarzach: Wam też się podobają- i to mnie bardzo cieszy!!!
dziękuję wiec za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie życząc Wam udanego tygodnia!!
PS. Mam już 100 obserwatorów!! tak mi pokazuje pulpit nawigacyjny, bo na górze 97- pewnie nie wszyscy obserwują publicznie... ale i tak chyba czas na candy- muszę coś wymyślić!
Strzeżcie się krawaty...
A należałam do dzieci , które zawsze chciały coś przerabiać...
Moja rodzina nie miała ze mną lekko...Jednym z moich dzieł zachowanych do dzisiaj jest taka bransoletka, którą wykonałam w czasach LO oklejając plastikową formę materiałem pozyskanym z tatowego krawata- pamiętam nawet, że była to jego lewa strona...
Kilka lat wcześniej pozbawiłam mojego starszego brata pięknego frotowego szlafroka, ponieważ uszyłam sobie z niego coś na kształt bluzy- niestety wyszła trochę ciasna....nie zachowana
Zachowała się za to- przynajmniej na zdjęciach- moja radosna twórczość patchworkowa! Oto bluza wykonana ze starych swetrów i - o ile dobrze pamiętam- frotowego ręcznika...
Jeśli ktoś ma wątpliwości- jestem osobnikiem z butelką na głowie!! jak widać bluza skończyła jako strój na wykopki...
Najbardziej spektakularna była próba uszycia spodni z prochowca taty, zakończona jednak niepowodzeniem , ponieważ wykroiłam dwie prawe nogawki...nic się juz nie dało zrobić...
I tak to się kręciło- przerabiałam, szyłam, robiłam na drutach... teraz myślę sobie, ze takie to były czasy, trochę siermiężne, i jak się nie miało kasy, to próbowałyśmy nadrabiać fantazją...
O! udanym moim dziełem było wyszycie koralikami całych przodów butów : czarnych , zamszowych mokasynów- a była to ciężka robota, bo najpierw musiałam je rozpruć, naszyć koraliki i zeszyć jeszcze raz- ale efekt był piękny- PRAWIE indiański styl!! niestety nie zachowane...
Oczywiście moja mama prawie dostałą zawału serca, jak zobaczyła, że poprułam nowe buty....w końcu wiedziała już, że nie zawsze ( czyt. rzadko) coś mi wychodzi...
Na szczęście teraz jest jakby lepiej i te moje tworki jakoś się prezentują ... przynajmniej mi się tak wydaje... a sądząc po komentarzach: Wam też się podobają- i to mnie bardzo cieszy!!!
dziękuję wiec za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie życząc Wam udanego tygodnia!!
PS. Mam już 100 obserwatorów!! tak mi pokazuje pulpit nawigacyjny, bo na górze 97- pewnie nie wszyscy obserwują publicznie... ale i tak chyba czas na candy- muszę coś wymyślić!
Strzeżcie się krawaty...
po hasłem:
bransoletka,
myself
środa, 12 października 2011
beading: bransoletka Głębia Zieleni
Tak mi spodobał wzór, który zrobiłam do bransoletki od kompletu Candy Royal ( taka nazwa została wymyślona), że musiałam zrobić sobie extra bransoletkę:
Oczywiście, żeby nie było, ze jestem taka genialna, wzór jest znaleziony tu i nieco tylko przeze mnie zmodyfikowany z powodu innych koralików. Ten wzór w oryginale jest przepiękny, ale mój tez mi się podoba...
i pięknie się mieni:
a na ręce prezentuje się tak ( kot oczywiście musiał sprawdzić co się dzieje, i czy przypadkiem nie da się trochę głasków dostać...):
Przy okazji pokażę wykończoną zawieszkę z kompletu Candy Royal ( w poprzednim poście nie miała sznureczka...):
i pochwalę się wymyślonym zapięciem:
A jak Królewskie Cukierki, to i opakowanie musi być adekwatne, wiec powstał taki oto woreczek:
Tak przy okazji: nazwa Candy Royal powstał dzieki Waszym komentarzom, a dokładnie Magdy z blogu sOWLshine, której komplet skojarzył się z landrynkami... dziękuję Magdo!!
I to już wszytko na dzisiaj.
Powinnam jeszcze zamiścić zdjęcia z pasowania Rafcia na Pierwszaka, ale musze na nie poczekać, bo sama nie robiłam. W każdym razie łezka w oku się zakręciła....
Oczywiście, żeby nie było, ze jestem taka genialna, wzór jest znaleziony tu i nieco tylko przeze mnie zmodyfikowany z powodu innych koralików. Ten wzór w oryginale jest przepiękny, ale mój tez mi się podoba...
i pięknie się mieni:
a na ręce prezentuje się tak ( kot oczywiście musiał sprawdzić co się dzieje, i czy przypadkiem nie da się trochę głasków dostać...):
Przy okazji pokażę wykończoną zawieszkę z kompletu Candy Royal ( w poprzednim poście nie miała sznureczka...):
i pochwalę się wymyślonym zapięciem:
A jak Królewskie Cukierki, to i opakowanie musi być adekwatne, wiec powstał taki oto woreczek:
Tak przy okazji: nazwa Candy Royal powstał dzieki Waszym komentarzom, a dokładnie Magdy z blogu sOWLshine, której komplet skojarzył się z landrynkami... dziękuję Magdo!!
I to już wszytko na dzisiaj.
Powinnam jeszcze zamiścić zdjęcia z pasowania Rafcia na Pierwszaka, ale musze na nie poczekać, bo sama nie robiłam. W każdym razie łezka w oku się zakręciła....
po hasłem:
beading,
bransoletka,
wisior
poniedziałek, 10 października 2011
Sutasz: kolorowy komplet
Dalsze wprawki w kolorze, tym razem to już naprawdę na ostro!:
Same zdecydowane barwy+ złoto- moim zdaniem ten komplet ma w sobie coś z klejnotów królewskich i jest też taki trochę francuski w stylu...
Powstał na zamówienie, dla pewnej ślicznej blondynki, która lubi swoje czarne stroje ożywiać barwnymi dodatkami... sama nie wiedziałam, że coś takiego powstanie, ale miałam tę dziewczynę cały czas przed oczami, i w myślach... no i tak jakoś moje ręce same to ułożyły....
A tak wygladał komplet w trakcie projektowania ( najpierw powstały kolczyki...):
Taka trochę kuchnia mojej twórczości. Jak widać zdolności graficznych u mnie brak... takie mi bazgraje wychodzą, ale najważniejsze, że potem coś tam z tego się szyje...
I mam spory problem, żeby wymyślić dla tego kompletu nazwę... może mi pomożecie???
Z aktualności- byłam w sobotę na giełdzie minerałów i wróciłam zaopatrzona w piękne agaty, korale i wszelkie drobiazgi takie jak: zapięcia, kółeczka, łapaczki itp... słowem do pracy, a zapowiada się pracowity tydzień, bo mam dwa duże zamówienia, a Rafciu ma ślubowanie ( jednak nas nie ominęło) no i jest dzień nauczyciela, a ponieważ trochę się udzielam i w szkole i przedszkolu, to jakieś latanie za kwiatkami, kartkami, itp mnie czeka.
No i na koniec najważniejsze- Mój synuś- Rafciu- kończy dzisiaj 6 lat!!!
Imprezka była wczoraj, i choć nie do końca tak jak planowaliśmy- miało być ognisko, ale pogoda nie dopisała- to było bardzo fajnie.
Niestety jeśli chodzi o zdjęcia to nie stanęłam na wysokości zadania, i jedyne co złapałam wygląda tak:
Franek oczywiście też musiał dmuchać...
Zdecydowaianie lepiej wychodzi mi fotografowanie nieruchomych obiektów.....
Ewuniu, Twoje bukiety zrobiły furorę-( dla ciekawskich tu) i Rafciu i Franek byli zachwyceni, gwiazdki zostały policzone, a żelki pochłoniete expresowo- dobrze, ze było kilkoro dzieci, to nie wszystko wrąbali moi, bo ilość żelków była ogromna!!!
Miłego tygodnia Wam życzę!
................................................................................................................................................................
Dodano: 11.10.2011
Kochane moje, dziękuję za propozycje nazw, już sobie dzięki nim i Waszym skojarzeniom ułożyłam w głowie i mam taki pomysł:
CANDY ROYAL
albo
ROYAL CANDY
- co Wy na to? które zestawienie lepiej Wam brzmi?
Same zdecydowane barwy+ złoto- moim zdaniem ten komplet ma w sobie coś z klejnotów królewskich i jest też taki trochę francuski w stylu...
Powstał na zamówienie, dla pewnej ślicznej blondynki, która lubi swoje czarne stroje ożywiać barwnymi dodatkami... sama nie wiedziałam, że coś takiego powstanie, ale miałam tę dziewczynę cały czas przed oczami, i w myślach... no i tak jakoś moje ręce same to ułożyły....
A tak wygladał komplet w trakcie projektowania ( najpierw powstały kolczyki...):
Taka trochę kuchnia mojej twórczości. Jak widać zdolności graficznych u mnie brak... takie mi bazgraje wychodzą, ale najważniejsze, że potem coś tam z tego się szyje...
I mam spory problem, żeby wymyślić dla tego kompletu nazwę... może mi pomożecie???
Z aktualności- byłam w sobotę na giełdzie minerałów i wróciłam zaopatrzona w piękne agaty, korale i wszelkie drobiazgi takie jak: zapięcia, kółeczka, łapaczki itp... słowem do pracy, a zapowiada się pracowity tydzień, bo mam dwa duże zamówienia, a Rafciu ma ślubowanie ( jednak nas nie ominęło) no i jest dzień nauczyciela, a ponieważ trochę się udzielam i w szkole i przedszkolu, to jakieś latanie za kwiatkami, kartkami, itp mnie czeka.
No i na koniec najważniejsze- Mój synuś- Rafciu- kończy dzisiaj 6 lat!!!
Imprezka była wczoraj, i choć nie do końca tak jak planowaliśmy- miało być ognisko, ale pogoda nie dopisała- to było bardzo fajnie.
Niestety jeśli chodzi o zdjęcia to nie stanęłam na wysokości zadania, i jedyne co złapałam wygląda tak:
Franek oczywiście też musiał dmuchać...
Zdecydowaianie lepiej wychodzi mi fotografowanie nieruchomych obiektów.....
Ewuniu, Twoje bukiety zrobiły furorę-( dla ciekawskich tu) i Rafciu i Franek byli zachwyceni, gwiazdki zostały policzone, a żelki pochłoniete expresowo- dobrze, ze było kilkoro dzieci, to nie wszystko wrąbali moi, bo ilość żelków była ogromna!!!
Miłego tygodnia Wam życzę!
................................................................................................................................................................
Dodano: 11.10.2011
Kochane moje, dziękuję za propozycje nazw, już sobie dzięki nim i Waszym skojarzeniom ułożyłam w głowie i mam taki pomysł:
CANDY ROYAL
albo
ROYAL CANDY
- co Wy na to? które zestawienie lepiej Wam brzmi?
po hasłem:
bransoletka,
kolczyki,
sutasz,
wisior
sobota, 1 października 2011
dopadły mnie Knuje....
i to znienacka!!!
Pierwsza była Dorotka- moja wierna czytelniczka, która kiedyś napisała mi taki miły komentarz w nie najmilszym dla mnie dniu... odpisałam jej, bo naprawdę polepszyła mi w ten sposób nastrój, i tak sobie zaczęłyśmy pisać... Dorotka nie ma bloga, wiec nie mogę Was do niego odesłać...
Do Dorotki poleciały moje pierwsze kolczyki- te brązowe, z agatami....A ta Knuja- myślę, że mogę ją tak nazwać- podstępnie poprosiła o adres, że chce mi karteczkę z podziękowaniami wysłać...
Karteczka- a bardziej list- owszem, była, bardzo piękna, zrobiona przez przyjaciókę Dorci, Danusię- tylko się do niej jeszcze sporo doczepiło. Zobaczcie:
Film z Borysem Szycem, książka Opowieści afrykańskie( uwielbiam książki, a na tę szykowałam się od dawna...), dwa notesy z ogrooooomną ilością przeróżnych karteczek , dwa komplety kredek w śmiesznych, kolorowych etui
oraz:
to co uwielbiam najbardziej PIERŚCIONEK, a na dodatek z ćmą, ( a musicie wiedzieć, że wolę ćmy od motyli dziennych, bo uważam że są piękniejsze, oryginalniejsze i w kolorach i w kształtach...) słowem Dorcia trafiła idealnie!!!
Dorotko- baaaaaaardzo Ci dziękuję, teraz już na forum, niech wszyscy wiedza jaką jesteś wspaniałą duszyczką!!
Ewuniu- proponuję Dorotkę na honorową członkinię zapoczątkowanego przez Ciebie K-K-Klanu (Knuj-Knuj-Klanu) !!!
Ewa jest zresztą tą drugą Knują, co mnie dopadła!
a oto cała historia jej knucia:
Ewa zamówiła u mnie naszyjnik z kolczykami na wesele, w kolorach szaro-srebrnych, możecie go sobie przypomnieć tu- i umówiłyśmy się, ze w ramach wymianki zrobi dla mnie dwa swoje słynne słodkie bukiety dla moich chłopaków na urodziny. Ponieważ zbliżają się urodziny starszego, Ewcia przygotowała dla niego bukiet wojskowy, ale w końcu jest Matką Założycielką K-K-Klanu, czyli tzw. SuperKnują i listonosz przyniósł mi ogroooooooomne pudło a w nim:
Skarby dla całej rodziny:
Duży wojskowy bukiet dla Rafcia, -zadanie nie było łatwe- wojskowe kolory, kwaśnie żelki- ale Ewcia jest profesjonalistką- przyznajcie same:
mały , traktorowy- dla Franka
Pakiet pierwszej pomocy - dla mnie- od razu musiałam skorzystać!!
Czekoladka miętowa- dla mężusia- żeby poczuł mięte- jak to napisała Ewcia...
Torebeczka smakowitych herbatek i ziarenek kawy w czekoladzie ... też już nie ma....
Przepiękna kartka, zrobiona własnoręcznie przez Ewę,możecie ją podziwiać u niej na blogu tu- z takim wspaniałym napisem: ( bo udało mi się niedawno skończyć magiczne 40ści....)
Powiem tylko jedno: dzień w którym dostaje się takie "knujowe" przesyłki, robi się najwspanialszym, nawet jeśli taki do tego momentu nie był....!!
a, powiem też drugie- odknuję się !!! strzeżcie się Knuje!
Pierwsza była Dorotka- moja wierna czytelniczka, która kiedyś napisała mi taki miły komentarz w nie najmilszym dla mnie dniu... odpisałam jej, bo naprawdę polepszyła mi w ten sposób nastrój, i tak sobie zaczęłyśmy pisać... Dorotka nie ma bloga, wiec nie mogę Was do niego odesłać...
Do Dorotki poleciały moje pierwsze kolczyki- te brązowe, z agatami....A ta Knuja- myślę, że mogę ją tak nazwać- podstępnie poprosiła o adres, że chce mi karteczkę z podziękowaniami wysłać...
Karteczka- a bardziej list- owszem, była, bardzo piękna, zrobiona przez przyjaciókę Dorci, Danusię- tylko się do niej jeszcze sporo doczepiło. Zobaczcie:
Film z Borysem Szycem, książka Opowieści afrykańskie( uwielbiam książki, a na tę szykowałam się od dawna...), dwa notesy z ogrooooomną ilością przeróżnych karteczek , dwa komplety kredek w śmiesznych, kolorowych etui
oraz:
to co uwielbiam najbardziej PIERŚCIONEK, a na dodatek z ćmą, ( a musicie wiedzieć, że wolę ćmy od motyli dziennych, bo uważam że są piękniejsze, oryginalniejsze i w kolorach i w kształtach...) słowem Dorcia trafiła idealnie!!!
Dorotko- baaaaaaardzo Ci dziękuję, teraz już na forum, niech wszyscy wiedza jaką jesteś wspaniałą duszyczką!!
Ewuniu- proponuję Dorotkę na honorową członkinię zapoczątkowanego przez Ciebie K-K-Klanu (Knuj-Knuj-Klanu) !!!
Ewa jest zresztą tą drugą Knują, co mnie dopadła!
a oto cała historia jej knucia:
Ewa zamówiła u mnie naszyjnik z kolczykami na wesele, w kolorach szaro-srebrnych, możecie go sobie przypomnieć tu- i umówiłyśmy się, ze w ramach wymianki zrobi dla mnie dwa swoje słynne słodkie bukiety dla moich chłopaków na urodziny. Ponieważ zbliżają się urodziny starszego, Ewcia przygotowała dla niego bukiet wojskowy, ale w końcu jest Matką Założycielką K-K-Klanu, czyli tzw. SuperKnują i listonosz przyniósł mi ogroooooooomne pudło a w nim:
Skarby dla całej rodziny:
Duży wojskowy bukiet dla Rafcia, -zadanie nie było łatwe- wojskowe kolory, kwaśnie żelki- ale Ewcia jest profesjonalistką- przyznajcie same:
mały , traktorowy- dla Franka
Pakiet pierwszej pomocy - dla mnie- od razu musiałam skorzystać!!
Czekoladka miętowa- dla mężusia- żeby poczuł mięte- jak to napisała Ewcia...
Torebeczka smakowitych herbatek i ziarenek kawy w czekoladzie ... też już nie ma....
Przepiękna kartka, zrobiona własnoręcznie przez Ewę,możecie ją podziwiać u niej na blogu tu- z takim wspaniałym napisem: ( bo udało mi się niedawno skończyć magiczne 40ści....)
Powiem tylko jedno: dzień w którym dostaje się takie "knujowe" przesyłki, robi się najwspanialszym, nawet jeśli taki do tego momentu nie był....!!
a, powiem też drugie- odknuję się !!! strzeżcie się Knuje!
Subskrybuj:
Posty (Atom)