miałam nie pisać, bo obiecałam sobie, że nie będę Was zasypywać codziennymi postami, ale tego nie mogę po prostu odpuścić.
Bohaterem tej historiii jest ten oto przedmiocik:
czyli banalna jajczarka na dwa jaja.
Wczoraj robiłam porządki w spiżarni i natknęłam się na owo ustrojstwo. Nie miałam go w rękach kilka lat, a w użyciu przynajmniej 10! stwierdziłam , że czas wyrzucić, bo ani to potrzebne, ani ekonomiczne... kto teraz dwa jajka gotowane np. w podróż zabiera??? albo na biwak???.
Już miałam machnąć do wora, gdy zapaliła mi się malutka czerwona lampeczka- jak wyrzucisz, to na mur beton w ciągu dwu tygodni będzie potrzebne!!
ale jak nie wyrzucę, to będzie mi się pałętać toto następne 10 lat!!!
chwila zastanowienia.... i jednak włożyłam z powrotem do pudła...
To było wczoraj, a dzisiaj...
otwieram rano "dzienniczek korespondencji z rodzicami" Franka i czytam:
"w środę dzieci przynoszą DWA UGOTOWANE I OBRANE JAJKA!!!!!!!!!!"
no i co Wy na to?
Magia jakaś normalnie... ryłabym dzisiaj w śmieciach jak nic!
Czy Wy też tak macie- leży nieużywane, zapomniane, kurz zbiera- wyrzucamy- za chwilę przydałoby się dokładnie to właśnie wyrzucone!!! i plujemy w brodę...
co mnie wczoraj ustrzegło ? może mądrość jakowaś mnie na stare lata nawiedza???
Całuski serdeczne
♥
Muszę się przyznać ,że mam tak dosyć często i jeszcze mnie to niczego nie nauczyło.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńheh mam tak stale... leży coś niepotrzebne, miejsce zajmuje, a gdy wyrzucę nagle okazuje się, że przydało by się :D
OdpowiedzUsuńTakie synchronizacje się zdarzają:) Mnie też:)
OdpowiedzUsuńNiezbadane są możliwości naszego mózgu, intuicji, czy czego tam jeszcze...Przypominam sobie,że Jung o tym pisał, jak czytałam o jego doświadczeniach z mandalą.
A w ogóle fajnie o tym napisałaś! Niczym Joanna Chmielewska...:)))
mam tak nieustannie i nauczyłam samą siebie "nie wyrzucać" Ty też dorastasz ;)))
OdpowiedzUsuńświetne są takie zdarzenia, dobre usprawiedliwienie dla męża, który dziwi się "po co Ty to wszystko zbierasz?" ;))))
to było dobre! :)
OdpowiedzUsuńMnie się to często zdarza w ciuchach , coś leży, zawadza , wyrzucam i po paru dniach ... jakby mi to właśnie dziś pasowało ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, tak- robisz "maleńkie" porządki w domu i to przeważnie na wiosnę, niepotrzebne rzeczy wędrują do kosza a niedługo potem plujemy sobie w brodę bo przecież teraz by się przydało lub jest potrzebne i trzeba kupić..Mój wujek miał pewna zasadę :na paczce wrzucanej do pawlacza lub piwnicy pisał datę, jeśli przez następne 5 lat pudło nie było otwierane wyrzucał je bez zaglądania do środka...próbowałam tak i ja i ...musiałam !!!!zajrzeć i paczuszka zostawała na następne lata hihihi
OdpowiedzUsuńbuziaki
dorcia
ps.to pudełeczko ma ciekawski kolorek:))
Ja zazwyczaj wyrzucam coś przez nieuwagę (klapa kosza razem ze śmieciami, bransoletka w kieszeni dziurawych spodni... Oj, było tego, było!).
OdpowiedzUsuńTez mam takie pojemniczki w domu, i akurat u nas się przydają :)
Pociesza mnie fakt, że nie tylko ja tak mam- co wyrzucę to od razu na drugi dzień jest potrzebne:)
OdpowiedzUsuńŻe sie tak wyrażę...połowicznie
OdpowiedzUsuń...bo to potem wędruje do piwnicy...potem sie o to przewracam...ale bardzo często jednak sie przydaje.....ale z tąd starością to poleciałaś
jakie to normalne:)
OdpowiedzUsuńoczywista oczywstośc:)
Wywal czapkę to snieg spadnie:)
ja pamiętam takie opakowania jeszcze z solniczką i pieprzniczką :D
Moja Muti ma:)
:*:*:*:*::*
A może Ty jesteś WIEdźma??:) czyli ta co WIE...:))))
OdpowiedzUsuńNieźle - uśmiałam się serdecznie - samo życie ;-)
OdpowiedzUsuńja zbieram wszytsko jak leci, byle pudeleczka, cos blyszczacego, roznosci bo moze sie przyda...wyrzucam w ostatecznosci:D a i tak nieraz okazuje sie ze piozbylam sie czegos co byloby mi teraz przydatne
OdpowiedzUsuńYstin....zerkam w blog reader na miniaturkę zdjęcia...i myślę ki czort...skojarzenia miałam dwuznaczne odnośnie tego przedmiotu :)) Dopiero gdy zaczęłam czytać to mi się rozjaśniło hahaha uśmiałam się ze swoich skojarzeń ;)
OdpowiedzUsuńA przeczucia miewam...tylko dotyczące złych zdarzeń niestety.... :/ Uściski!
oj dobrze to znam ale przerazona iloscia rzeczy przez moich rodzicow przeraza mnie fakt rupieciarni. ale przejezdzam sie,ze jak wyrzuce to lipa pozniej. i teraz mocno mysle co i jak, kiedy. choc w wakacje wywalilam dwie metalowe zardzewiale doniczki (w ksztalcie sliczne) a teraz jak sie poduczylam decu to bym zrobila z nich takie cacka :( :( :( buuu
OdpowiedzUsuńTakiego ustrojstwa bym nie wywalała - a może się przyda jako straszak na niegrzecznego męża hyhyhy. Też tak mam, chowam, przekładam a jak wyrzucę to potem nagle się okazuje, że szkoda było, bo....
OdpowiedzUsuńNo tez tak mam-wyrzuciłam starego męża a teraz by sie przydał.
OdpowiedzUsuńbuziole
hehe no to niezły fuks;) Ja z racji metrażu naszego mieszkania pozbywam się wszystkiego, co nie było używane przez 23 miesiące. Na szczęście w pobliżu mam chomikujacą babcię, więc w razie potrzeby wszystko mogę pożyczyć;)
OdpowiedzUsuńto się pośmiałam
OdpowiedzUsuńkochana nic innego jak tylko mądrość która nawiedza na stare lata :)
buziole
Niezła historia;)) U mnie chomik działa trochę inaczej - wszystko, co moje gdzieś utykam, bo na pewno jeszcze się przyda, a potem o tym zapominam;) Natomiast cudze, tego samego typu skarby, jak tylko wpadną mi w ręce, wywalam bez żalu, bo to śmieci przecież;)) Na szczęście szybko zapominam o tym, że w ogóle coś takiego plątało się po domu, i w razie potrzeby kupuję kolejne;)) Czasami tylko ktoś mi psuje całą zabawę, bo sobie złośliwie przypomni, że chyba niedawno przedmiot pożądania został zutylizowany;))
OdpowiedzUsuńO matko! Zapomniałam, że taki przedmiot istnieje! Ale relikt wygrzebałaś! U mnie też by się kilka takich zaszłości znalazło...
OdpowiedzUsuńha ha ha:) Mam taki sam pojemniczek i również zamierzałam wyrzucić, ale mam problem z rozstawaniem się z takimi cudeńkami i teraz służy mi najczęściej do schładzania w lodówce okładów z woreczków herbaty na podpuchnięte oczy :)
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam :-))) Już dawno zapomniałam, że coś takiego istniało :-) Ja też nie za bardzo lubię wyrzucać rzeczy ... zawszę twierdzę, że na pewno się przyda :-) Kilka lat leży, czasami zawadza ... a jak wyrzucę to by się przydało. Ostatnio tak miałam ze stara maszynką do mięsa ... wywaliłam ... a teraz by mi się przydała do mielenia np. orzechów ;-) No i masz ... Ściskam :*
OdpowiedzUsuńhahahahahhahahh dobre! I całkiem nie do uwierzenia!
OdpowiedzUsuńJa mam tak coraz rzadziej, bo coraz mniej wyrzucam! Moj mąż mówi, ze to przywara, która narasta z wiekiem...hmmm... to mi się jeszcze pogorszy :)
takiego sprzętu jeszcze nie widizalam :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak mam. To złośliwość rzeczy martwych:)mimo, że wiele rzeczy trzymam, bo a nóż może się przydadzą...ale się nie przydają. No, chyba, że wreszcie wyrzucę:):)
OdpowiedzUsuńJasne! Ze sto razy wywaliłam coś a potem żałowałam, albo przynajmniej szukałam. Jednak wyrzucam nadal inaczej z domu zrobiłaby się graciarnia.Nie mam żadnych schowków, strychu, a do piwnicy nie chce mi się chodzić ( bo blokowa).Ostatnio zdziwiłam się jak znalazłam w szafie wiosenny płaszczyk, myślałam, że go wyrzuciłam albo oddałam, bo kupiłam za duży, a teraz mam parę kilo więcej i jest jak znalazł i zupełnie jak nowy:)
OdpowiedzUsuńTo się nazywa przeczucie :)
OdpowiedzUsuńZ okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych,
OdpowiedzUsuńskładam najserdeczniejsze życzenia
Tobie i Twoim bliskim...
Rodzinnych oraz pięknie duchowo
przeżytych i spędzonych świąt,
pełnych wiary, nadziei i miłości...
Życzę także, siły i mądrości płynącej
z Tajemnicy Zmartwychwstania Pańskiego,
obfitych łask od Zmartwychwstałego Chrystusa,
oraz, by blask prawdy o zmartwychwstaniu
rozświetlał wszelkie mroki codzienności,
a wiara w nowe życie napełniała serce
radością i pokojem..
Hihi, skąd ja znam takie historie. Niestety zazwyczaj mądry Polak po... :)
OdpowiedzUsuńRADOSNEGO ALLELUJA! =D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko =}
Mam dokładnie tak samo :))
OdpowiedzUsuń