modrzewiowe gałązki wstawione do wazonu nabrzmiały i wypuściły kwiatki ( tak, tak, to kwiaty, i to męskie na dodatek- spróbuję wypatrzeć żeńskie...igiełki-listki będą później...)
Wszystko zaczęło się tydzień temu , gdy zrobiłam panna cotę na deser dla gości i postanowiłam ją zfotografować ( czy sfotografować??/):
Pączki na gałązkach wydały mi się nieco większe niż zaraz po przyniesieniu poprzedniego dnia... pomyślałam sobie- czemu nie... nalałam więc wody do dzbanka i co dzień je doglądałam, wymieniałam wodę, podcinałam końce gałązek... no i proszę,.
Zakwitły! i hiacynty i modrzew!
Hiacynty są cudne i pachnące, oczywiście dobrałam ich kolor do wnętrza:
Na ścianie jeszcze bombki- podobno mogą wisieć do 2.02, czyli powinnam je dzisiaj zdjąć, ale co tam, zdejmę jak już będzie coś do powieszenia w zamian- a przyznam, że coś mi chodzi po głowie, więc może wkrótce...
Na razie, skoro już wspomniałam o deserku, polecę Wam tę panna cotę:
smaczną i prostą w wykonaniu ( niestety też kaloryczną...):
0,5 l śmietanki 30%
1 szkl. mleka
1 szkl. cukru
4 łyżeczki żelatyny w proszku
wanilia ( wydłubane ziarenka lub cukier wnilinowy- paczka)
malinki świeże, mrożone lub ze słoika.
Żelatynę ( niestety trzeba drogą prób i błędów dobrać odpowiednią ilość, bo łyżeczka łyżeczce nie równa, a i żelatyna jest różna- ja biorę 4 płaskie łyżeczki; chodzi o to, żeby nie było za dużo- bosię zrobi za twarda galareta, ani za mało bo się dobrze nie zetnie..) zalewamy 4 łyżkami wody do napęcznienia.
Śmietanę z mlekiem, cukrem i wanilią podgrzewmy w rondelku ( nie gotujemy, ale musi być prawie, prawie...), zdejmujemy z ognia, dodajemy żelatynę i mieszamy do rozpuszczenia. Schładzamy, do konsystencji jogurtu.
W pucharkach na dno dajemy rozgniecione malinki ( można lekko posłodzić jeśli mocno kwaśne, ale w sumie tak powinno być- na zasadzie kontrastu...) lub co tam mamy . Delikatnie, uważając by nie zmącić malinkowego podkładu i nie pobrudzić ścianek pucharka dodajemy masę śmietanową.
Odstawiamy w chłodne miejsce do stęgnięcia.
Panna cotę można robić też w naczynkach do zapiekania i wyjąć przed podaniem tak, by maliny były na wierzchu- odwracając jak babkę z piasku ( naczynie należy wstawić na chwilkę do gorącej wody, wtedy deserek łatwiej wyjdzie).
Z podanej ilości wychodzi 8-10 porcji.
Smacznego wiosennego!
ystin
♥
Deser wprost dla moje małża który uwielbia maliny :)
OdpowiedzUsuńJustyna podeprzyj hiacynty patyczkami bo zaraz zaczną się kłaść.
no to do roboty!!
Usuńone się jakos na tej koronie opierają i chyba nie będę musiała:))
"podoba" Ci sie ten róż , co?
Masz wiosnę w domu :) , chyba wyjdę do ogrodu i utnę jakieś gałązki bo tęsknię już bardzo za wiosną. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie! iście wiosennie:) a deserek mniamniście wygląda:D
OdpowiedzUsuńŚlicznie u ciebie,już pachnie wiosną ;) I pyszności na stole...mniam
OdpowiedzUsuńNo to już wiosna faktycznie puka :)
OdpowiedzUsuńU mnie również hiacynty postawiłam gdzie się dało :))
Jak pięknie u Ciebie:))))W ogródku mam hiacynty ale trzeba czekać do wiosny by się nimi nacieszyć:) To piękne, wytworne kwiaty:)))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmoje ogrodowe zostały zjedzone :-((
UsuńKwitnące gałązki wspaniale wyglądają na Twoim stole (dzięki Tobie i Twojej pracy mam w planach zrobić wkrótce swój własny stół:) ) Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Gałązki ożyły...pięknie :)
OdpowiedzUsuńMiło popatrzeć i poczuć trochę wiosennych klimatów :)
OdpowiedzUsuń...jak pieknie u Ciebie !!!
OdpowiedzUsuńNo i jak smacznie...
Jednak nic z tego -moge tylko patrzec...jestem sama,no i nadal nie moge wstawac..
Pozdrawiam :)
Sfotografować. :) Hiacynty bardzo ładnie wyglądają w towarzystwie bombek. Mogą stanowić idealne połączenie na przedwiośnie, kiedy to nie wiadomo, czy jeszcze zima za oknem, czy już wiosna. :)
OdpowiedzUsuńdzieki;-) im dłuzej powtarzałm sobie to słowo, tym mniej byłam pewna czegokolwiek....
Usuńto sobie wiosnę sprawiłaś cudowną!!! :-) pięknie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Deser wygląda pysznie napewno wypróbuje i kochana u Ciebie już wiosennie :)
OdpowiedzUsuńHiacynty wyglądają nieziemsko w tej doniczce!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich zapach...
mNiam MNiam
OdpowiedzUsuńNo proszę, wiosna u Ciebie na całego! Super ta korona! Miłej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńwiosna w pełni!!!piękne hiacynty, kwitnące gałązki no ale tych malin to przeżyć nie mogę:)))))
OdpowiedzUsuńpięknie to wszystko wygląda, a tajemniczość na końcu- intrygująca. U mnie hiacynty już w odwrocie choć też miałam się czym pochwalić w tym roku jak nigdy!
OdpowiedzUsuńeh to już wiosna na całego!!!!
OdpowiedzUsuńJa jeszcze wczoraj u siebie na blogu narzekałam na deszczowy dzien, a dziś obudziłam się po uszy w śniegu:)w związku z tym napatrzyłam się na zapas na Twoje hiacynty i pąki gałązek. Miód na moje serce:):)
OdpowiedzUsuńAle u ciebie wiosennie! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak fajnie się rozwinęły. Muszę się gdzieś udać na gałązki forsycji, też jak postoją kilka dni w cieple i wodzie zakwitną na żółto. Hiacynty uwielbiam, u mnie już trzecia tura idzie, teraz białe i niebieskie kwitną. A potem, wiosną, wsadzam do ogródka i na drugi rok kwitną w ogrodzie ::)) U mnie dziś śliczne słoneczko.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie po
OdpowiedzUsuńwyróżnienie
Obfocić hi hi! Jak masz wątpliwości to zamień na coś innego! Justyś, pięknie u Ciebie, wiosennie, aż żal dupkę ściska! Mogę, mogę też tak mieć ale zalatana jestem jak ta wiedźma na miotle! Zaraz lecę ze służbowymi dziećmi na basen! Haicyntow zazdroszczę! U mnie zawsze bujają na boki! Bo ciemno w chałupie....Uściski!
OdpowiedzUsuńaga
ależ cudowna wiosna i Ciebie, już się nie mogę doczekać ciepła ;) a panna cota jest banalnie prosta do zrobienia i przepyszna, również polecam ;)
OdpowiedzUsuńPięknie, wiosennie i słonecznie u Ciebie! Gdzie Ty to słońce bierzesz? U mnie nawet w dzień ciemna noc :(
OdpowiedzUsuńPiękna odmiana hiacyntów!Deserek powoduje slinotok.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń